Pionierski w skali Europy przetarg może znaleźć finał w sądzie. Dzisiaj zapadnie decyzja.
Chińska firma BYD Auto rozważa wystąpienie na drogę sądową, by udowodnić, że cena jej pojazdów w przetargu na autobusy elektryczne dla warszawskich Miejskich Zakładów Autobusowych (MZA) nie była ceną dumpingową, co zarzucił Chińczykom konkurujący z nimi polski Solaris. Jego racje uznała Krajowa Izba Odwoławcza (KIO). — Na zaskarżenie decyzji KIO mamy czas do 16 czerwca. Rozmawiamy z prawnikami, ale wygląda na to, że złożymy skargę — mówi Piotr Dziwiszek, reprezentujący BYD Auto w Polsce. MZA nie mają nic w tej sprawie do przekazania. — Wszystkie papiery analizują prawnicy — informuje tylko Adam Stawicki z MZA.
Przedstawiciele BYD Auto zwracają uwagę na niuans decyzji wyroku KIO. Izba nie stwierdziła, że BYD zaoferował rażąco niską cenę, ale że nie przedstawił wystarczających dowodów na potwierdzenie jej kalkulacji. „Ten werdykt według BYD stawia w złym świetle przejrzystość prowadzonego procesu przetargowego w kraju Unii Europejskiej. BYD jest największym na świecie producentem autobusów elektrycznych, co ze względu na skalę pozwala obniżać ceny produktów (…). BYD jest zaniepokojone, że interes publiczny przeciwstawia się protekcjonizmowi państwa uprawianemu przez władze, który chroni interesy prywatnej firmy, dodatkowo nie dysponującej istotnym doświadczeniem w zakresie produkcji autobusów elektrycznych i własnymi technologiami w zakresie zasilania z ładowalnych baterii” — czytamy w oświadczeniu BYD Auto.
Rynek autobusów elektrycznych dopiero raczkuje. Dlatego zamówienie MZA na 10 sztuk było największym dotychczas przetargiem publicznym w Europie, a Solaris jest aktywnym graczem na tym rynku. W 2013 r. złożył wniosek patentowy na system ładowania autobusów przez zamontowane na dachu urządzenie, które na krótko łączy się z siecią podczas postojów na przystankach. Dostarczył też pierwsze autobusy elektryczne: ładowany klasycznie, czyli ze specjalnego gniazdka, do austriackiego Klagenfurtu, oraz indukcyjnie, czyli z instalacji zamontowanej na przystankach (pod jezdnią), do niemieckiego Brunszwiku. W drugim przypadku współpracuje z kanadyjskim Bombardierem, który opracował system ładowania indukcyjnego. Zamówienia na pojazdy ładowane klasycznie ma też z Düsseldorfu, Hamburga i szwedzkiego Vasteras.
Puls Biznesu, Kamil Koprowicz