Po raz pierwszy w niemal 100-letniej historii BMW sprzedało w ciągu roku ponad 2 miliony samochodów. Bawarski koncern, który w przyszłym roku będzie świętował 100-lecie istnienia, podał swoje wyniki finansowe za 2014 rok i pochwalił się wyższymi niż rok wcześniej zyskami. A także tym, że jako jedyny z Europy znalazła się w top 15 listy 500 najbardziej podziwianych firm magazynu Fortune.
Z tych osiągnięć cieszą się zwłaszcza udziałowcy firmy, którzy dostaną większą niż przed rokiem dywidendę – za każdą akcję posiadacz dostanie 2,9 euro, co jest najwyższa dywidenda w historii firmy. Nie byłoby to możliwe bez sprzedania przez koncern z Monachium, skupiający marki BMW, Mini i Rolls-Royce, 2 117 965 samochodów i ponad 123 tys. motocykli. W porównaniu do 2013 roku, gdy niemiecka firma sprzedała 1 963 798 aut, to wzrost o 7,9 proc.
Największą pulę sprzedanych aut stanowią oczywiście te z logo z biało-niebieską szachownicą – 1 811 719 na całym świecie, to wynik lepszy od ubiegłorocznego o 9,5 proc. Nieco gorzej wypada druga, wywodząca się z Wielkiej Brytanii marka – Mini, która zanotowała nieznaczny spadek – 302 tys. egzemplarzy, czyli o -0,9 proc. w stosunku do wyników z 2013 roku, kiedy sprzedało się 305 tys. tych aut. Więcej klientów znalazł za to w ubiegłym roku luksusowy również przejęty od Brytyjczyków Rolls-Royce. Tu procentowo skok jest największy, bo wynosi aż 11,9 proc. Choć w liczbach bezwzględnych wynik sprzedaży samochodów z figurką Spirit of Ecstasy na masce nie jest imponujący – zaledwie ponad 400 egzemplarzy więcej niż w 2013 r. – to jednak biorąc pod uwagę ceny limuzyn i fakt, że są przeważnie produkowane na indywidualne zamówienie, z pewnością przyniosły firmie niemały dochód. Znaczną część z tej liczby stanowił model Wraith, produkowany od dwóch lat, który znalazł 1906 nabywców.
W sumie bawarski koncern uzyskał w ubiegłym roku 80,4 mld euro dochodu, co jest sumą wyższą on ponad 4 mld euro od wyniku z 2013 r. Zysk netto grupy BMW wyniósł 5,8 mld euro, czyli blisko o pół miliarda euro więcej niż rok wcześniej.
Dla Grupy BMW nadal podstawowym rynkiem są kraje Europy – to tu, firma sprzedaje najwięcej samochodów. W ubiegłym roku było to 914,5 tys. egzemplarzy (wzrost o 6,4 proc.). Najwięcej w Niemczech – 272,3 tys. oraz w Wielkiej Brytanii – 205 tys. Na tym tle Polska wypada nadal skromnie, z 8,6 tys. rejestracji w 2013 r. (7,7 tys. BMW i 0,9 tys. Mini). Zaznaczyć jednak trzeba, że sprzedaż BMW nad Wisłą ciągle rośnie. W 2014 r. wzrost marki BMW wyniósł aż 23 proc. w stosunku do poprzedniego roku.
W ubiegłym roku naszym największym indywidualnym rynkiem były jednak Chiny – podkreślił dr Norbert Reithofer, prezes BMW, który w tym roku odchodzi ze stanowiska po prawie 9 latach (13 maja w fotelu przewodniczącego zarządu zastąpi go Harald Kruger, dotychczasowy członek zarządu odpowiadający za produkcję). W ubiegłym roku firma sprzedała tam najwięcej samochodów – bo aż 456,7 tys. Dla porównania w całej Azji było to 658,3 tys. egzemplarzy.
Dr Reithofer zaznaczył jednak, że władze grupy równie poważnie traktują kontynent amerykański. W obu Amerykach sprzedano ponad 482 tys. pojazdy niemieckiej firmy. – Patrząc strategicznie, Stany Zjednoczone nadal są dla nas kluczowym rynkiem, to nasz drugi dom – podkreślił Reithofer. Ta deklaracja nie dziwi, biorąc pod uwagę wyniki sprzedaży opisane liczbą prawie 397 tys. aut. Dlatego BMW mocno inwestuje w swoje zakłady ulokowane w obu Amerykach. Oprócz działającej już ponad 20 lat fabryki w Spartanburgu w USA, uruchomiła nowy zakład w Brazylii. W ubiegłym roku pierwszy samochód zjechał z taśmy z fabryki w Araquari. Na tym nie koniec. – W Meksyku budujemy nowy zakład, który ma ruszyć w 2019 r. Zakładamy, że z produkcja aut osiągnie tam 150 tys. aut rocznie – dodał Norbert Reithofer.
Z kolei jeśli chodzi o dostawy do Chin, BMW planuje wzmocnić produkcję w Shenyang. – W przyszłości zamierzamy wytwarzać tam sześć modeli specjalnie na chiński rynek. Z tego względu przedłużyliśmy naszą współpracę joint venture z firmą Brilliance do 2028 roku – zdradził.
To nie jedyny przykład współpracy bawarskiej firmy z azjatyckimi partnerami. Bo jak zauważa dr Reithofer, ważne rynki, takie jak chiński, tracą tempo. Dlatego zarząd firmy z Monachium spogląda też w stronę takich krajów jak Brazylia, Rosja, Korea i Turcja. – Te rynki rozwijają się nierównomiernie, wiąże się z nimi także niepewność polityczna, ale mówiąc prostymi słowy – w dzisiejszym świecie biznesu zmienność jest nową stałą – zauważył filozoficznie ustępujący prezes BMW.
– Mamy świetne relacje z koreańskim Samsungiem i rozwijamy współpracę przy nowych bateriach do przyszłych modeli elektrycznych – ujawnił Klaus Draeger, członek zarządu BMW odpowiedzialny za zakupy i sieć dostaw.
Inwestycje nie ominą także Niemiec, gdzie do 2018 roku ma być rozbudowane centrum innowacyjno-poszukiwawcze BMW w Monachium. Zaznaczyć jednak trzeba, że relacja nakładów inwestycyjnych w stosunku do dochodów spada. W 2013 roku stanowiła ona aż 8,8 proc. i znacznie przekraczała założony poziom. W ubiegłym roku było to już 7,6 proc., a z zapowiedzi dr Friedricha Eichnera, członka zarządu BMW odpowiadającego za finanse grupy wynika, że w 2015 roku powinna się zbliżyć do pułapu 7 proc. dochodu.
20 nowych modeli w tym roku
15 samochodów i 5 motocykli – tyle nowości szykuje w tym roku BMW. Część światowych premier już ujrzała światło dzienne, m.in. podczas salonu motoryzacyjnego w Genewie. Tak było w przypadku Grann Tourera BMW serii 2 (do salonów trafi w czerwcu). Inne jak np. BMW z serii 1 trafią do dilerów w kwietniu, a BMW serii 2 cabrio jest już dostępny od końca lutego. W tym roku ma być zaprezentowana również nowa wersja Mini Clubmana.
Firma z Monachium duże nadzieje wiąże także z pierwszym seryjnym samochodem hybrydowym plug-in spoza serii „i” czyli modelem X5 xDrive40e. To auto trafi do sprzedaży jesienią.
Money.pl, Bartosz Wawryszuk