Będzie druga fabryka? W Jaworznie nie tylko Izera

Nie tylko fabryka samochodów Izera, ale też drugi zakład – produkujący baterie i układy napędowe do aut elektrycznych. Taka jest propozycja chińskiego giganta motoryzacyjnego Geely dla Polski, która ociąga się z decyzją w sprawie przyszłości spółki ElectroMobility Poland i przyszłości projektu polskiej marki samochodów elektrycznych Izera. Jak ustaliła Interia.pl, druga z fabryk również miałaby powstać w Jaworznie.

Kilka dni temu Komisja Europejska odblokowała fundusze przyznane Polsce w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Oznacza to, że nic nie stoi już na przeszkodzie, by pełną parą przystąpić np. do budowy fabryki polskich samochodów elektrycznych Izera. Nic, oprócz decyzji politycznej, która – jak zapowiadają władze – zapaść ma „do kwietnia”. Jaka przyszłość czeka spółkę ElectroMobility Poland, która chce budować polską markę Izera przy współpracy z chińskim potentatem motoryzacyjnym Geely?

Co dalej z Izerą? Chińczycy kuszą nową fabryką

W ubiegłym tygodniu Business Insider ujawnił list, jaki do Polskiego Funduszu Rozwoju przesłał prezes koncernu Geely – partnera strategicznego Izery i ElectroMobility Poland – Daniel Lee. Szef chińskiego koncernu potwierdził chęć kontunuowania współpracy z polskim partnerem. Lee zwracał uwagę, że dzięki współpracy w regionie powstanie co najmniej 7 tysięcy miejsc pracy. Zaoferował również, że Geely mogłoby zbudować w Polsce fabrykę akumulatorów do samochodów elektrycznych.

Chińczycy czekają na decyzję w sprawie Izery. Na stole nowa fabryka

Sama ElectroMobility Poland pochwalić się już może uzyskaniem decyzji środowiskowej dotyczącej budowy fabryki w Jaworznie. W dokumencie mowa jest o produkcji nawet 300 tys. samochodów rocznie. To dwa razy więcej niż zakładają plany samej fabryki, które mówią o mocach produkcyjnych na poziomie 150 tys. pojazdów. 

Po co w Polsce fabryka zdolna produkować 300 tys. samochodów, skoro cały polski rynek wchłania około 450 tys. nowych aut rocznie?

Polska fabryka trampoliną do Europy. Ale czy to źle?

Już w ubiegłym roku prezes Zaremba informował, że produkcja 150 tys. aut oznacza, że w naszym kraju powstawałyby przynajmniej 2-3 modele. Mówiąc wprost – oprócz Izery, Polska byłaby też miejscem produkcji elektrycznych samochodów jednej (lub kilku) marek należących do Geely. Przeciwnicy takiego pomysłu argumentują, że prawdziwymi beneficjentami takiego rozwiązania są Chińczycy, którzy za pieniądze z KPO sfinansują fabrykę, która pozwoli im unikać europejskich ceł i korzystać ze stosunkowo taniej polskiej siły roboczej. Takie rozumowanie nie jest pozbawione podstaw, ale to tylko jedna strona medalu.

 

Drugą jest kurczący się rynek pracy w sektorze automotive i perspektywa dużych redukcji etatów związana z przechodzeniem producentów na napędy elektryczne. Zapowiedzią zmian w tym zakresie jest chociażby likwidacja polskiej fabryki Stellantisa w Bielsku-Białej, która w styczniu postawiona została w stan likwidacji. Widmo masowych zwolnień w branży motoryzacyjnej, z każdym miesiącem – zbliżającym nas do 2035 roku  – staje się coraz bardziej prawdopodobne. W perspektywie kolejnych lat stanowić to może poważny problem nie tylko na Śląsku. 

Geely wybuduje w Polsce fabrykę akumulatorów i układów napędowych?

O tym, że Europa znalazła się na celowniku Chińczyków najlepiej świadczy fakt, że inny z chińskich gigantów motoryzacyjnych – koncern BYD – kupił niedawno grunt pod budowę swojej pierwszej europejskiej fabryki. W tym przypadku wybór padł na Węgry (Szeged) chociaż o inwestycję mocno rywalizowały m.in. Niemcy i Francja. Dzięki fabryce na terenie UE koncern BYD będzie mógł omijać zaporowe cła i zmierzyć się na rynkach Starego Kontynentu z produkującą swoje samochody pod Berlinem Teslą. 

Chińczycy puszczają oko do polskiego rządu. Padła nowa propozycja

Właśnie w kontekście nowych miejsc pracy traktować trzeba – zadeklarowaną w liście prezesa Geely do Polskiego Funduszu Rozwoju – chęć wybudowania w Polsce nowej fabryki akumulatorów do samochodów elektrycznych. Chińska propozycja zmienia proporcje dotyczące finansowego udziału Chińczyków w całości przedsięwzięcia pt. „polski samochód elektryczny”. Deklarację traktować można w formie propozycji „offsetu” dla polskiej fabryki, która – w przeważającej większości – miałaby przecież zostać sfinansowana ze środków KPO, czyli polskich pożyczek. List prezesa Lee sugeruje, że chiński partner jest otwarty na propozycje, ale coraz bardziej zależy mu na czasie. Dlaczego?

Nie tylko samochody elektryczne. Dwie nowe fabryki w Jaworznie?

Piłka zdaje się więc być po naszej stronie. Z jednej strony, wybudowanie w Polsce fabryki „akumulatorów” z perspektywy Geely będzie zapewne sporo tańsze, niż stworzenie od zera fabryki samochodów na Węgrzech, Słowacji czy Słowenii. Z drugiej – czas niekoniecznie jest po naszej stronie, bo zaplanowanie cykli produkcyjnych konkretnych modeli to gigantyczne zadanie logistyczne. Można więc zakładać, że zegar tyka i z każdym tygodniem zbliżamy się do momentu, po przekroczeniu którego chiński partner straci ochotę do negocjacji.

Czego miałyby dotyczyć chińskie inwestycje w Polsce? Z informacji do jakich dotarła Interia.pl wynika, że jeden z poważniej analizowanych scenariuszy dotyczy wybudowania w naszym kraju nie tyle fabryki samych akumulatorów do samochodów elektrycznych, co zakładu produkującego kompletne układy napędowe. Ten najprawdopodobniej również miałby powstać w obrębie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, w bezpośredniej bliskości fabryki ElectroMobility Poland. Informacje są o tyle interesujące, że w perspektywie planowanych przez Geely inwestycji m.in. w Gent, chiński partner rzeczywiście potrzebować będzie w najbliższym czasie tego typu obiektu w Europie. Oznacza to, że w samych dwóch nowych fabrykach pracę na Śląsku mogłoby znaleźć przynajmniej 7 tys. osób, a kolejnych 30 tysięcy mogłoby znaleźć zatrudnienie u potencjalnych poddostawców. 

Źródło: motoryzacja.interia.pl