Przeciętny Polak jeździ kilkunastoletnim samochodem, najczęściej sprowadzonym z zachodu i o nie do końca znanej przeszłości. Nic więc dziwnego, że wszelkie zmiany w kwestii corocznego przeglądu technicznego budzą spore kontrowersje. Wiele wskazuje na to, że takie nowości właśnie nas czekają. Tym razem nie chodzi o zakres badań, ale ich skutki i ceny.
Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, zrzeszająca zakłady wykonujące przeglądy, pracuje nad nowym cennikiem takich usług. Jakie będą zmiany? Na razie na stronie internetowej PISKP-u nie znajdziemy szczegółów, a jedynie informację, że stawki będą oparte o kategorie homologacyjne samochodów. Przedstawiciele tej instytucji nie uchylili nam rąbka tajemnicy również w rozmowie telefonicznej. Szczegóły zna jednak Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, które – zdaniem PISKP-u – pozytywnie odnosi się do proponowanych zmian. Wiele wskazuje na to, że należy spodziewać się podwyżek cen przeglądów.
Obowiązujące obecnie stawki zostały ustalone w 2004 roku. Jak argumentują przedstawiciele zakładów wykonujących badania techniczne, od tego czasu zmieniły się nie tylko ceny mediów i wysokość wynagrodzeń, ale również podatek VAT. Jego wzrostu właściciele stacji kontroli pojazdów nie mogli przerzucić na klientów, bo ceny są sztywne. To wszystko wpłynęło na zmniejszenie przychodów w branży. Zgodnie z nową propozycją, kwoty za badanie techniczne mają być corocznie waloryzowane, a to oznacza, że zmotoryzowani będą płacić coraz więcej. O jakich kwotach mówimy?
Szczegóły dotyczące zmian zaproponowanych przez Polską Izbę Stacji kontroli Pojazdów na razie nie są znane. PISKP już w 2012 roku wyszedł jednak z projektem zmian w cenniku. Wówczas nowa cena za przegląd samochodu osobowego została określona na 150 zł. To o 50 proc. więcej niż obecnie. Wyższą stawkę przewidziano również dla motocyklistów. Za przegląd jednośladu nowy cennik przewidywał kwotę 100 zł, obecnie jest to 62 zł. Zmiany w stawkach za przegląd nie weszły w życie, gdyż resort transportu nie przychylił się do argumentów PISKP-u. Jeśli prawdą jest, że teraz ministerstwo jest skłonne zgodzić się na proponowane rozwiązania, kierowcy powinni przygotować się na większe wydatki. To jednak nie wszystko.
Nowy pomysł związany z przeglądami technicznymi ma również Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Politycy chcą walczyć z nagminnym zjawiskiem jazdy bez ważnego przeglądu. Skuteczną bronią mają się okazać naklejki z datą dopuszczenia do ruchu. W praktyce ma to wyglądać następująco: diagnosta po zaliczonym badaniu technicznym umieszcza naklejkę z datą jego wykonania na tablicach rejestracyjnych. Jeśli patrol policji lub straży miejskiej zauważy, że na zaparkowanym samochodzie naklejka świadczy, że przegląd miał miejsce dawniej niż przed rokiem, właściciel nie uniknie mandatu, a ten wynosi od 20 do 500 zł. Zmienione mają być również przepisy, które obecnie, podczas kontroli drogowej, uniemożliwiają policji karanie za brak przeglądu kierowcy samochodu, który nie jest jego właścicielem.
Zmiany proponowane przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju mają wejść w życie w 2015 roku. To, czy podobnie stanie się ze stworzoną przez PISKP tabelą nowych stawek za przeglądy, okaże się w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
tb/mw/tb, moto.wp.pl