Polski przemysł motoryzacyjny od dawna nie istnieje, a niejeden pasjonat jej historii jest zdania, że najciekawsze dla niej czasy minęły wraz z wybuchem II wojny światowej. Nic więc dziwnego w tym, że każde doniesienie o powrotu naszego kraju do gry budzi zainteresowanie i duży entuzjazm. Tak właśnie miało być z Arrinerą. Powstanie polskiego rywala marek takich jak Lamborghini czy Ferrari rozpaliło wiele umysłów. Samochód jednak wciąż nie powstał, jest za to wyrok za podawanie nieprawdziwych informacji o tym, że Arrinera to po prostu ściema.
Blisko 650 KM, przyspieszenie do 100 km/h w 3,2 s. i maksymalna prędkość 340 km/h. Tak w założeniach ma prezentować się charakterystyka Arrinery Hussarya. Pierwszy film ukazujący samochód w ruchu, który pojawił się w sierpniu 2011 roku, dodatkowo rozbudził emocje. Czy słusznie? W maju 2012 r. dziennikarz motoryzacyjny, Jacek Balkan opublikował materiał, w którym stwierdził, że polski supersamochód to zwykła „ściema”. W materiale wideo można było usłyszeć, że Arrinera to jedynie replika, przypominająca Lamborghini Reventona. Jak stwierdził dziennikarz, Arrinerę oparto na ramie wykonanej przez firmę Bojar, zajmującą się tworzeniem replik, a w jej wnętrzu można znaleźć wloty powietrza od Opla Corsy i zegary z Audi A6. To sugeruje, że do napędzania pokazanej wersji Arrinery użyto również silnika tego koncernu. Takie same podejrzenia pojawiły się już w styczniu 2012 r. na blogu venowatch.blogspot.com, gdzie oskarża się powiązaną z Arrinera Automotive spółkę Veno o to, że jedynym celem jej istnienia było „wyciągnięcie” od inwestorów jak największych sum, a nie zbudowanie supersamochodu.
Spółka Arrinera Automotive szybko odpowiedziała na zarzuty dziennikarza i to nie tylko publikując swoje oświadczenie, a następnie przesyłając je mediom. Firma założyła też sprawy cywilne i właśnie nastąpił finał pierwszej z nich. Jacek Balkan przegrał w sądzie i został zobowiązany do opublikowania sprostowania. Sąd stwierdził, że prototyp Arrinery nie został zbudowany „w firmie Bojar”. Arrinera Automotive S.A. współpracowała z firmą Bojar. Współpraca ta została zakończona w lutym 2009 r., przed prezentacją prototypu. Poza tylnym fragmentem ramy nośnej nie w nim ma elementów wykonanych „w firmie Bojar”. W myśl wyroku nieprawdą jest, że „auto pokazywane dziennikarzom w 2011 roku to karoseria z kompozytów zaprojektowana przez Bojara”, a także to, że ono nie jeździło.
Sprostowanie będzie również zaprzeczać temu, że „spore fragmenty deski pochodzą z Opla Corsy”. Jak uzasadniła firma Arrinera, z wyjątkiem nawiewów powietrza, żaden inny fragment deski rozdzielczej prototypu nie pochodzi z Opla Corsy, a części deski rozdzielczej (m.in. część centralna, część środkowa, część pod kierownicą, wnęka wraz z panelem dostępu do bezpieczników), zainstalowane w prototypie supersamochodu Arrinera zostały przez Arrinera Automotive S.A. opatentowane i zostaną wykorzystane w wersji produkcyjnej supersamochodu Arrinera. Sąd nie zgodził się również ze stwierdzeniem, że „z tego samego auta, czyli z Opla Corsy, pochodzi środkowo-górna część kokpitu”. Wskazana część nie pochodzi z Opla Corsy, ani z żadnego innego pojazdu. Kokpit został zaprojektowany, wykonany i opatentowany przez Arrinera Automotive S.A. Wreszcie dziennikarz będzie musiał stwierdzić, że zaprezentowany publicznie prototyp nie był repliką.
Sąd przyznał rację spółce Arrinera. Czy oznacza to, że wciąż są szanse na to, że supersamochód jednak powstanie? Jak informuje Arrinera Automotive, trwają usilne prace nad opracowaniem Hussary’i. Firma w 2012 roku ogłosiła, że zamierza przeprowadzić testy swojego auta w hiszpańskim ośrodku badawczym IDIADA. Co deklaruje teraz? „Mieliśmy zarezerwowany termin w IDIADZIE na rok 2013, na okres 12 dni (rezerwacja nastąpiła rok wcześniej), jednakże z powodu nie wejścia na Giełdę czas opracowywania docelowej wersji Arrinery Hussarya uległ wydłużeniu. Dlatego też testy na torach badawczych Applus IDIADA zamierzamy przeprowadzić w przyszłym roku, nie jest jeszcze wybrana konkretna data”.
Skoro wciąż nie ma samochodu, to kiedy on powstanie? Arrinera odpowiada: „Latem br. odbędą się testy jeżdżącej ramy, ulepszenia, a potem finalne wykonanie supersamochodu”. „Jedziemy do Sils Centre, do Gliwic (gdzie miałaby ruszyć produkcja samochodu – przyp.red.), na dalsze rozmowy i ustalenia w czerwcu br. Ich doświadczenie, perfekcja w każdym aspekcie działalności, kadra inżynierska i nowoczesny sprzęt są gwarancją, że supersamochod Arrinera Hussarya będzie budowany na światowym poziomie”. „Przewidywany termin (wejścia samochodu do sprzedaży – przyp. red.) to druga połowa 2014 roku, miedzy innymi dlatego, że SILS będzie potrzebował poł roku aby uruchomić linie produkcyjną”.
Pozostaje jeszcze jednak kwestia – serca Arrinery. Jeśli samochód miałby wyróżniać się parametrami, o jakich donosi spółka, musiałaby nim być planowana do tego pojazdu jednostka z Chevroleta Corvette’y. Jak jednak powszechnie wiadomo, silników, które montowane są w legendzie amerykańskiej motoryzacji, nie można kupić w pobliskim hipermarkecie. Chevrolet nie sprzedaje ich jednak każdemu producentowi, który chciałby stworzyć supersamochód. Czy będzie to problem, jeśli Arrinera rzeczywiście powstanie?
tb, moto.wp.pl
(wp.pl)