Strona główna SERWISY I RZECZOZNAWCY RZECZOZNAWCY Przerażające liczby. Od 2010 r. bezpieczeństwo na polskich drogach się nie poprawiło.

Przerażające liczby. Od 2010 r. bezpieczeństwo na polskich drogach się nie poprawiło.

Jeśli zsumować liczbę ofiar wypadków i osób ciężko w nich rannych – a tak wyznacza się cele poprawy bezpieczeństwa – to obraz polskich dróg jest przerażający. Od 2010 r. właściwie nie notujemy poprawy, polityka BRD nie działa, tracimy życie i zdrowie ludzi oraz miliardy złotych

W corocznych podsumowaniach bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce zwraca się uwagę głównie na liczbę ofiar śmiertelnych. Jeśli się zmniejsza, uznaje się, iż na polskich drogach bezpieczeństwo się poprawia. Do 2016 r. mieliśmy więc powody do zadowolenia. Pozorne. Dlaczego?

Bo w ocenianiu poprawy BRD należy poważnie uwzględniać też liczbę osób ciężko rannych. A tak poszkodowanych w wypadkach jest w Polsce czterokrotnie więcej niż ofiar śmiertelnych. Wiele z tych osób traci zdrowie na zawsze i nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować.
Kosztów traumy i problemów rodzinnych nikt nie zliczy. Od dawna za to mamy w Polsce szacunki dotyczące kosztów jakie pociągają z sobą dla społeczeństwa ciężko ranieni w wypadkach (uwzględniające koszty prac służb policyjnych i ratowniczych, usług prosekcyjnych, i pogrzebu, hospitalizacji, postępowania karnego, rekompensat i zadośćuczynienia, straty pracodawców, straty materialne, straty gospodarcze kraju). Ekonomiczno-społeczne koszty w przypadku osoby ciężko rannej są wyższe (2,3 mld zł) niż w przypadku ofiary śmiertelnej (2,05 mld zł).

Oto, jakie koszty ponieśliśmy w związku z wypadkami drogowymi w 2016 r. (dane za rok 2017 nie są jeszcze upublicznione).

zrzut-ekranu-2018-04-04-o-08-49-13

Co się stało z poprawą BRD?

Narodowy Program BRD 2013-2020 w Polsce to zobowiązanie – także wobec UE – do zmniejszania liczby ofiar wypadków i liczby ciężko rannych. Zgodnie z tym planem za niecałe dwa lata w Polsce nie powinno rocznie zginąć więcej niż 2 tys. ludzi i nie powinno zostać ciężko rannymi w wypadkach więcej niż 6,9 tys. osób.
Oba te wskaźniki od dawna odbiegają od założeń, dzięki którym w 2020 r. moglibyśmy osiągnąć te poziomy. Warto jednak zauważyć, że liczba ciężko rannych (czyli powodująca największe obciążenie ekonomiczno-społeczne) zmniejsza się dużo wolniej niż liczba ofiar. W 2016 r. Komenda Główna Policji odnotowała 12 222 osoby ciężko ranne – a zgodnie z założeniami narodowego planu ich liczba nie powinna przekraczać 8462. Ofiar było zaś 3026 – a powinno być nie więcej niż 2613.

Co z tego wynika? Że jeśli poprawę BRD w Polsce mierzyć (jak np. Norwegowie) zsumowaną liczbą ofiar wypadków i ciężko rannych w wypadkach, to okazuje się, że w 2016 r. znaleźliśmy się w punkcie wyjścia – czyli odnotowaliśmy stan z 2010 r.

zrzut-ekranu-2018-04-04-o-09-00-15

Owszem, jest mniej wypadków, ale łączna liczba ofiar śmiertelnych i ciężko rannych oscyluje wciąż wokół 15 tys. (komu śmierć nie była pisana, został ciężko ranny – statystycznie to tylko przesuniecie z kolumny „a” do kolumny „b”). I trudno się dziwić takiemu obrotowi sprawy, jako że poza budową nowych dróg szybkiego ruchu nie ma żadnych działań systemowych, które poprawiłoby skutecznie bezpieczeństwo na naszych drogach.
Polityczne przemowy o trosce o użytkownikach dróg, ambitnych celach, długofalowej polityce BRD, konsekwentnej współpracy organów państwa i cierpliwej pracy są przyjemne dla ucha. Mniej przyjemne dla ucha jest to, że w 2018 r. na polskich drogach prawdopodobnie zginie i ciężkie obrażenia odniesie podobna liczba osób jak w roku 2016. Dane za pierwszy kwartał 2018 są już wyższe niż w 2016 r., a to jest informacja alarmującą, tylko nie bardzo wiadomo – dla kogo, bo wciąż nie ma żadnej instytucji w kraju, która realnie działałaby w sferze BRD.

Zmiany pilnie potrzebne pieszym!

W Polsce ostatnio – między innymi dzięki brd24.pl – więcej mówi się o bezpieczeństwie pieszych. Statystyka dotycząca osób ciężko rannych w wypadkach to kolejny argument dla władz, żeby wreszcie jakieś działania podjąć. Bowiem jak wynika ze szczegółowych danych za 2016 r. największy procent ciężko poszkodowanych to właśnie piesi (26,1 proc.). Za nimi są ciężko ranni kierowcy samochodów osobowych (22,9 proc.) i pasażerowie samochodów osobowych (20 proc.).

Ofiary ciężko ranne (2016) – rozkład wg użytkownika pojazdu/drogi (źródło KGP)
zrzut-ekranu-2018-04-04-o-09-05-55

Autor: Wiesław Migdałek, Źródło: www.brd24.pl