Rozporządzenie Ministerstwa Transportu podzieliło usterki na: drobne, istotne i stwarzające zagrożenie. Teraz diagnosta nie będzie kierował się twardymi przepisami, a będzie miał większą swobodę w orzekaniu czy auto może się poruszać po drogach.
Zgodnie z definicją usterka drobna to usterka techniczna niemająca istotnego wpływu na bezpieczeństwo ruchu drogowego i ochrony środowiska, usterka istotna to usterka techniczna mogąca naruszać bezpieczeństwo ruchu drogowego i ochrony środowiska natomiast usterka stwarzająca zagrożenie to usterka stanowiąca bezpośrednie i natychmiastowe zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego i ochrony środowiska w stopniu uniemożliwiającym użytkowanie pojazdu w ruchu drogowym, niezależnie od okoliczności.
Jak w praktyce?
Badanie będzie polegało na sprawdzeniu przez diagnostę około 100 elementów w samochodzie. Odnalezienie usterki drobnej nie zostaje nigdzie odnotowywane – diagnosta tylko informuje właściciela o zaistniałym fakcie, a pojazd będzie mógł bez problemów poruszać się po drogach. Co ciekawe taka usterka nie będzie musiała być nigdy zlikwidowana, samochód po roku znowu zostanie dopuszczony do ruchu.
Wystąpienie usterki istotnej rodzi poważniejsze konsekwencje. Jeśli stwierdzono usterki istotne to samochód nie zostanie dopuszczony do ruchu. Dodatkowo zostanie wystawione zaświadczenie o negatywnym wyniku badań technicznych i właściciel zostanie zobowiązany do usunięcia usterek w czasie nie przekraczającym 14 dni. Powtórne badanie musi się odbyć na tej samej stacji diagnostycznej.
Wykrycie usterek zagrażających bezpieczeństwu rodzi najgorsze konsekwencje. W tym przypadku diagnosta zatrzymuje dowód rejestracyjny. Pojazd nie może się więc od tej chwili poruszać po drogach. Na powtórne badanie trzeba się również zgłosić do tej samej stacji diagnostycznej i z pozytywnym wynikiem udać do starostwa powiatowego, aby odebrać dowód rejestracyjny.
Niestety Ministerstwo Transportu postawiło także na pewną dowolność interpretacji przepisów przez diagnostów. Kilka pozycji może być zakwalifikowanych jako drobne lub istotne, albo nawet stwarzające zagrożenie – wszystko zależy w tym momencie od diagnosty.
Będzie drożej?
Opłaty związane z badaniem stanu technicznego pojazdów są jednakowe w całym kraju. Wysokość poszczególnych stawek określa rozporządzenie Ministra Infrastruktury (aktualne z dnia 29 września 2004 roku). Na jego podstawie okresowy przegląd samochodu osobowego do 3,5 tony kosztuje 99 złotych. Wartość usługi rośnie do 161 złotych w przypadku auta wyposażonego w instalację gazową. Dla pojazdu po raz pierwszy rejestrowanego na terenie Polski koszt ten wynosi 98 złotych.
Na dużo wyższe koszty muszą się przygotować kierowcy, którzy chcą dokonać badania technicznego i jednocześnie stracili dowód rejestracyjny w wyniku kolizji lub wprowadzili zmiany konstrukcyjne. Pierwsza opcja zakłada wydatek rzędu 192 złotych (w tym 94 złote za badanie specjalistyczne), a druga rachunek na poziomie 180 złotych (w tym 82 złote za badanie specjalistyczne). Do każdej z kwot diagnosta dolicza symboliczną złotówkę. Jest to suma, którą stacje kontroli przekazują na Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców (CEPiK).
W marcu br. Polska Izba Kontroli pojazdów złożyła projekt nowej tabeli opłat za badania techniczne pojazdów. W myśl dokumentu badania mają być wyższe. Za przeprowadzenie obowiązkowego badania samochodu osobowego miałaby obowiązywać stawka w wysokości 150 zł. Oznaczałoby to podwyżkę o 50 proc.
W czerwcu 2012 roku Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej zakończyło prace nad nowym rozporządzeniem w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Dlatego na chwilę obecną ciężko oszacować kiedy zmiany stawek zostaną wprowadzone.
Na rynku działa obecnie ok. 3,5 tys. stacji diagnostycznych, które przeprowadzają łączenie ok. 20 mln przeglądów, co oznacza że każda stacja kontroli bada średnio ok. 5,7 tys. pojazdów rocznie. Przy założeniu średniej ceny za przegląd na poziomie 100 zł daje to średnie roczne przychody stacji na poziomie ok. 570 tys. zł rocznie oraz wartość całego na rynku w kwocie ok. 2 mld zł.
prej / Onet