Władze i producenci aut uzgodnili działania ograniczające emisję spalin

Władze Niemiec oraz niemieckie koncerny motoryzacyjne uzgodniły w środę działania mające ograniczyć emisję spalin przez samochody z silnikiem Diesla. Producenci aut zobowiązali się do modernizacji na własny koszt oprogramowania silników w 5,3 mln pojazdów.

Minister transportu Alexander Dobrindt powiedział, że bezpłatna modernizacja oprogramowania obejmie pojazdy o klasie emisji Euro 5 i Euro 6, przede wszystkim marki Volkswagen (3,8 mln), Daimler (900 tys.) i BMW – 300 tys. Producenci szacują koszt tej akcji na pół miliarda euro.

Zdaniem uczestników Narodowego Forum Diesla pozwoli to na obniżenie emisji dwutlenku azotu w miastach o 25 do 30 proc.

Premier Bawarii Horst Seehofer zaznaczył, że główny problem stanowią modele aut z silnikami Diesla starsze niż 10 lat, o klasie emisji od 1 do 4. W tym przypadku producenci aut zobowiązali się do opracowania systemu premii, które mają zachęcić właścicieli do kupna nowego pojazdu.

Władze centralne zamierzają zwiększyć do 250 mln euro fundusz, z którego finansowane będą projekty obniżenia emisji spalin w pojazdach komunikacji miejskiej i taksówkach.

„Mieszkańcy mają prawo do czystego powietrza” – powiedziała minister środowiska Barbara Hendricks. Jej zdaniem uzgodnione w Berlinie działania „nie wystarczą” i są jedynie „pierwszym krokiem”. Minister z SPD zaznaczyła, że przedstawiciele koncernów nadal wykazują „zbyt mało zrozumienia i pokory”.

Przedstawiciele rządu i władz regionalnych oraz producenci aut wyrazili nadzieję, że uzgodnione działania pozwolą na uniknięcie zakazu poruszania się po dużych miastach samochodów z silnikiem Diesla. Sąd w stolicy Badenii-Wirtembergii Stuttgarcie uznał niedawno taki zakaz za dopuszczalny.

Dobrindt ostro skrytykował zagranicznych producentów aut, którzy jego zdaniem „unikają odpowiedzialności” za zanieczyszczenie powietrza, chociaż mają udział w niemieckim rynku samochodowym.

Organizacje ekologiczne i konsumenckie krytykują rezultaty spotkania jako niewystarczające. Krytycy uważają, że producenci powinni na własny koszt dokonać zmian w silnikach, a nie tylko w oprogramowaniu. Taka operacja byłaby jednak znacznie bardziej kosztowna.

Od dwóch lat niemiecki przemysł motoryzacyjny wstrząsany jest skandalami związanymi z nielegalnymi praktykami, których celem było zaniżanie za pomocą specjalnego oprogramowania wyników pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników Diesla.

Pierwszym niemieckim koncernem motoryzacyjnym, któremu udowodniono stosowanie nielegalnych praktyk, był Volkswagen. W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki.

Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą „defeat device” (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom. O manipulacje oskarżane są także m.in. firmy Porsche i Audi należące do koncernu Volkswagen oraz inne koncerny.

Źródło:onet.pl