W grudniu 2012 r. Polacy zarejestrowali prawie 23 proc. aut mniej niż rok wcześniej. To źle wróży sprzedawcom aut w tym roku – jeśli nie handlują luksusowymi samochodami.
Nadwozie pokryte czerwonym, metalicznym lakierem z brązowo-beżowym wnętrzem, brązową kierownicą i czarną podsufitką, wykończonymi czerwoną nitką. Do tego ciemno-grafitowe felgi i czerwone zaciski hamulców. To jedyny w świecie Lexus LFA o takiej konfiguracji barw, a kluczyki do tego cacka w połowie grudnia odebrał biznesmen z Krakowa.
Jeszcze jedno takie auto kupił biznesmen z Poznania i w ten sposób w Polsce zostały dwa sportowe Lexusy LFA z limitowanej serii 500 sztuk tych bolidów wyprodukowanych przez Toyotę.
Cena? – Około 2 mln zł – powiedziała nam Monika Małek z polskiego przedstawicielstwa Lexusa. Przeciętne wynagrodzenie po trzech kwartałach 2012 r. w polskich przedsiębiorstwach wynosiło 3551 zł brutto, zatem na wyjątkowego Lexusa statystyczny Polak musiałby pracować ponad 50 lat, nie wydając na nic innego.
Ekskluzywny Lexus to wisienka na torcie luksusowych aut w Polsce. Ale w czasie kryzysu cały ten tort szybko rośnie. W 2012 r. Polacy zarejestrowali 22 707 luksusowych aut klasy premium, o 10 proc. więcej niż rok temu – poinformowała ekspercka firma Samar. Natomiast sprzedaż aut popularnych spadła do 247,9 tys. sztuk, o 2,5 proc. rok do roku.
– Zwiększa się rozwarstwienie społeczeństwa pod względem dochodów – przyznaje szef Samara Wojciech Drzewiecki.
– Segment aut premium jest odporniejszy na wahania koniunktury. Większość takich aut kupują firmy. Na kryzysie ktoś zarabia i są firmy oraz przedsiębiorcy, których stać na takie wydatki. Mówimy przy tym o wzroście sprzedaży tylko o kilka tysięcy sztuk w skali roku, a to nie jest dużo w kraju tak dużym jak Polska – uważa Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), stowarzyszenia przedstawicielstw koncernów motoryzacyjnych.
Ale tylko nieliczni sprzedawcy aut cieszą się z napływu krezusów. Bo w całej branży motoryzacyjnej sytuacja jest zła. W zeszłym roku Polacy zarejestrowali 270,6 tys. nowych samochodów osobowych, o 1,5 proc. mniej niż w 2011 r. Pozornie skromny odpływ klientów w całym roku to jednak tylko efekt niezłej koniunktury na początku roku. Bo w drugiej połowie roku w salonach z nowymi autami świeciło pustką. A w grudniu sprzedaż była niemal jedną czwartą mniejsza niż przed rokiem.
– To zła zapowiedź na ten rok. Sprzedaż nowych aut spadnie o 5-6 proc., do blisko 260 tys. sztuk – przewiduje Drzewiecki.
– Niepokojące są nie tylko wyniki za grudzień, ale także spadkowa tendencja. Sprzedaż samochodów maleje już od września 2012 r. – podkreśla Faryś. – Ludzi zaniepokoiły zapowiedzi pogorszenia w gospodarce i postanowili wstrzymać się z zakupami nowych samochodów. Jeśli ta tendencja utrzyma się, to w tym roku sprzedaż samochodów może spaść nawet poniżej 250 tys. sztuk. Ale jeśli po pierwszym kwartale pesymistyczne zapowiedzi nie potwierdzą się, to Polacy znów zaczną kupować samochody i sprzedaż wyniesie 270 tys. sztuk – uważa szef PZPM.
Statystyki sprzedaży samochodów uchodzą za barometr stanu gospodarki. Z naszego rynku motoryzacyjnego dochodzą sygnały sugerujące pogorszenie sytuacji przedsiębiorców, transportu i komunikacji zbiorowej.
W 2012 r. w Polsce zarejestrowano 41,5 tys. samochodów dostawczych, o 8,5 proc. mniej niż rok wcześniej – podaje Samar. Według PZPM zarejestrowano też 16,4 tys. nowych ciężarówek (o 4 proc. mniej niż w 2011 r.) oraz 1 2171 sztuk autobusów (spadek o 17,4 proc.).
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik