Tesla zarobi w 2025 r. w Europie miliard dolarów. Chodzi o haracz od innych producentów

2025 r. może być dla Tesli naprawdę tłusty. W Europie marka będzie bowiem zarabiać nie tylko na sprzedaży pojazdów. Stawia na nowy „biznes”. Będzie zbywać prawa emisyjne innym producentom. Wstępne analizy mówią o dochodzie rzędu nawet miliarda euro.

2025 r. przynosi poważne wyzwania przed producentami. Unia Europejska zobowiązuje marki motoryzacyjne do obniżenia emisyjności swoich modeli do zaledwie 93,6 g/km. To wynik o jedną piątą niższy, niż w 2024 r. Firmy stoją zatem przed poważnym wyzwaniem. Bo jak z dnia na dzień obniżyć emisyjność floty sprzedawanych aut?

Aby spełnić nowe regulacje, producenci zaczną kupować prawa emisyjne

Sposoby są trzy. Pierwszy mówi o dopracowaniu silników spalinowych lub ich hybrydyzacji. Tyle że napędy w tej wersji już jakiś czas temu doszły do ściany. Ciężko tu o poważny postęp. Drugi mówi o zwiększeniu udziału sprzedaży aut elektrycznych. Ale kierowcy w Europie nie kupują ich na tyle, na ile chcieliby producenci. Trzeci mówi o sprzedaży swojej emisyjności innym markom. I w tym właśnie punkcie na scenie motoryzacyjnej cała na biało pojawia się Tesla.

Czemu akurat Tesla? To producent, który ma w swojej gamie wyłącznie modele elektryczne. Mówiąc najogólniej, emitują one zatem do atmosfery równe 0 g/km. Tesla nie musi zatem obawiać się kar za przekroczenie nowych limitów. Powiem więcej, Tesla może także „odbarczyć” inne firmy. Bo może sprzedać im swoje prawa emisyjne i zarobić na tym prawdziwy majątek. Szczególnie że praw emisyjnych marka będzie miała naprawdę sporo. Dla przykładu w 2024 r. amerykańska firma sprzedała na Starym Kontynencie ponad 184 tys. sztuk samego modelu Y.

Tesla zarobi miliard euro. Volvo i Mercedes 300 mln euro

W kuluarach świata motoryzacyjnego mówi się o tym, że Tesla na sprzedaży swoich praw emisyjnych może zarobić nawet miliard euro. I choć kwota jest astronomiczna, podobno chętnych nie brakuje. Analitycy szwajcarskiego banku UBS Group AG ustalili, że w kolejce do siedziby Tesli ustawili się przedstawiciele Toyoty, Forda czy koncernu Stellantis. I choć mowa o sprzedaży praw, de facto mechanizm musi być inny. Chodzi o łączenie flot i uśrednianie wyniku emisyjności sprzedanych pojazdów.

Tesla na razie do 5 lutego zbiera wnioski od firm, które są zainteresowane współpracą. Przedstawiciele Tesli przeanalizują następnie ryzyko i to czy będą w stanie sprostać pomocy w osiągnięciu celów emisyjnych. Tak wyłoniona zostanie lista producentów, których wniosek zostanie zatwierdzony. Na podobny krok co Tesla, zdecydowało się także Volvo i Mercedes. W tym jednak przypadku nie mówimy o dochodzie rzędu miliarda euro, a 300 mln euro.

Źródło: moto.pl