Opel może od 2015 r. zamknąć fabrykę w Bochum

General Motors zagroził niemieckim związkowcom Opla, że jeśli w lutym nie zakończą negocjacji o restrukturyzacji firmy, to od 2015 r. zamknie fabrykę w Bochum, dwa lata wcześniej niż planowano.

GM stracił cierpliwość do negocjowania nowego układu zbiorowego z niemieckimi związkowcami Opla, europejskiej spółki amerykańskiego koncernu. Rozmowy w sprawie wprowadzenia elastycznych warunków pracy i zamrożenia płac w niemieckich fabrykach Opla ciągną się już ponad rok.

We wtorek GM postawił ultimatum: negocjacje muszą się zakończyć w lutym. I jednocześnie niemieccy robotnicy muszą być gotowi do poświęceń , zapowiedział w ogłoszonym publicznie liście do związkowców wiceszef GM Steve Girsky, który jest także szefem rady nadzorczej Opla.

„Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, to będziemy się trzymać dotychczasowej umowy, która wygasa z końcem 2014 r. To znaczy, że od 1 stycznia 2015 r. w fabryce w Bochum zakończy się produkcja modelu Zafira i zakład ten wstrzyma wszelką produkcję” – dodał Girsky.

Pod koniec zeszłego roku GM zapowiedział, że od 2016 r. zamknie działającą od pół wieku fabrykę Opla w mieście Bochum, jeden z czterech zakładów Opla w Niemczech. GM tłumaczył tę decyzję koniecznością restrukturyzacji Opla, który w 2012 r. miał ok. 1,5 mld euro strat.

Niemieccy związkowcy za wszelką cenę starają się jednak nie dopuścić do zamknięcia fabryki, w której dziś pracuje ok. 3 tys. osób. Uznali, że ultimatum Girsky’ego jest „nie do zaakceptowania”.

„GM i Opel muszą podjąć jasne zobowiązanie co do przyszłego rozwoju przemysłu w Niemczech i powiązać to ze sprawą przyszłego zatrudnienia, tak jak robią inni producenci samochodów. Bez tego marka Opel nie ma przyszłości” – napisano we wspólnym komunikacie rady pracowniczej Opla i niemieckiej centrali związkowej IG Metall.

Jednak GM twierdzi, że nie ma szans na utrzymanie Bochum. Sytuacja na europejskim rynku samochodowym „jest ciągle katastrofalna”, jak stwierdził Girsky, przewidując w tym roku dalszy spadek sprzedaży aut w UE.

„Dlatego wiara, że wkrótce rynek zacznie wychodzić z kryzysu i pomoże nam to wyjść z obecnej sytuacji, jest nie tylko nierealistyczna, ale wręcz iluzoryczna. Nie mamy czasu do stracenia i musimy ułożyć fundamenty pod zyskowną przyszłość” – podkreślił wiceszef GM.

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz