Opel i Peugeot zwalniają tysiące pracowników. Kryzys wywiewa auta z Europy Zachodniej

Opel zamknie w niemieckim Bochum nie tylko fabrykę aut, ale i dwa inne zakłady. Także Peugeot nie wykluczył wcześniejszego zamknięcia fabryki w Aulnay pod Paryżem.

Obie decyzje to skutek konfliktu związkowców z pracodawcami w czasie kryzysu na europejskim rynku samochodowym.

W zeszłym miesiącu trzej pracownicy fabryki aut w Bochum odrzucili ofertę zarządu Opla, który w zamian za ustępstwa płacowe oferował utrzymanie produkcji w tych zakładach do końca 2016 r., dwa lata dłużej, niż planowano. Po zakończeniu produkcji samochodów Opel zamierzał zatrudnić w Bochum co najmniej 1,2 tys. pracowników w ośrodku logistycznym i przy produkcji części samochodowych. Gdy niemieccy związkowcy odrzucili tę ofertę, Opel postanowił w ogóle zakończyć działalność w Bochum.

– Opel zamknie swoje trzy zakłady w Bochum – powiedział rzecznik zakładów Opla cytowany przez AFP. To oznacza, że z końcem 2014 r. produkcję aut zakończy nie tylko fabryka samochodów w Bochum zatrudniająca ok. 3 tys. osób. Zlikwidowane zostanie także centrum logistyczne, w którym pracuje 420 osób, oraz fabryka silników, zatrudniająca 300 osób.

Natomiast trwający od trzech miesięcy strajk w fabryce koncernu Peugeot-Citroën (PSA) w Aulnay może zaś przyspieszyć likwidację tych zakładów, które miały być zamknięte w przyszłym roku. – Nie chcemy wcześniej zamykać tych zakładów, ale możemy być do tego zmuszeni, gdyż niewielka część załogi zakłóca działalność fabryki – powiedział pod koniec zeszłego tygodnia dyrektor finansowy PSA Jean-Baptiste de Chatillon. Zaraz potem koncern zapewnił, że nie zmienił terminu zamknięcia fabryki. Ale jednocześnie PSA ogłosił, że zamierza rozmawiać ze swoimi pracownikami o zamrożeniu płac i wydłużeniu realnego czasu pracy do 35 godzin w tygodniu – podobnie jak kilka tygodni wcześniej ze swoimi związkowcami wynegocjował koncern Renault.

Z ograniczeniem produkcji z powodu kryzysu boryka się również fabryka Opla w Gliwicach. Jednak polski zakład ma pewniejszą przyszłość niż Bochum. Od 2015 r. zakład w Gliwicach będzie jako jeden z dwóch zakładów w Europie produkować samochody Opel Astra kolejnej generacji – zapowiedział przed rokiem amerykański koncern General Motors, który jest właścicielem Opla. To oznacza także rozbudowę potencjału gliwickich zakładów, które w przyszłości będą mogły produkować ok. 240 tys. aut rocznie, o jedną szóstą więcej niż teraz.

Na początku zeszłego tygodnia GM ogłosił też, że kupuje od japońskiego koncernu Isuzu 40 proc. udziałów w fabryce silników Diesla w Tychach, które jeszcze nie należały do amerykańskiego koncernu. Dzięki tej transakcji GM zostanie jedynym właścicielem tyskiej fabryki, zatrudniającej dziś 522 osoby. Koncern nie ujawnił planów wobec zakładów w Tychach.

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, qub