Każdy zmotoryzowany wie, że ucieczka sprawcy z miejsca wypadku niesie ze sobą bardzo poważne następstwa. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że próba uniknięcia odpowiedzialności za zarysowanie na parkingu auta również może nas drogo kosztować.
Wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe. O zarysowanie na parkingu jest łatwo, trudniej jednak spotkać uczciwego sprawcę, który sprawę załatwi, zamiast po prostu uciekać. Wiele osób decydujących się na ten drugi scenariusz, nie wie, że także w przypadku zarysowania czy stłuczki ubezpieczyciel ma prawo zwrócić się do sprawcy, który uciekł z miejsca zdarzenia, z żądaniem regresu. Oznacza to, że taka osoba będzie musiała z własnej kieszeni poryć wszystkie koszty naprawy samochodu pokrzywdzonego. W przypadku drogich i nowych aut nawet banalne zarysowanie może oznaczać rachunek na kilka tysięcy złotych. Nie warto liczyć na bezkarność. W dobie rosnącej popularności rejestratorów jazdy i kamer przemysłowych sprawca może się znaleźć zaskakująco łatwo.
Nie każde oddalenie się z miejsca zdarzenia będzie jednak interpretowane jako ucieczka. Ubezpieczyciel zwracający się do sprawcy z żądaniem regresu musi udowodnić, że ten odjechał mimo świadomości, że doszło do uszkodzenia pojazdu. Wątpliwości nie ma, gdy na nagraniu z miejsca zdarzenia widać jak kierowca wychodzi, ogląda straty, a potem pospiesznie odjeżdża. Jeśli sprawca nie wyjdzie ze swojego samochodu, zwykle to rzeczoznawca stwierdza, czy uszkodzenia były na tyle duże, że musiały być słyszalne w kabinie. W końcu gdy zarysowanie jest lekkie, może się zdarzyć, że sprawca nawet nie zauważy zdarzenia.
Co robić po zarysowaniu auta
Oczywiście najprostszym sposobem jest wsunięcie za wycieraczkę kartki ze swoim numerem telefonu. Może się jednak zdarzyć, że usunie ją wiatr albo po prostu ktoś ją wyjmie. Jeśli do zdarzenia doszło przed małym sklepem czy biblioteką, można po prostu powiadomić obecnych w środku o zaistniałym fakcie i załatwić sprawę.
Jeśli nieszczęście zdarzyło się pod galerią handlową czy kinem, najlepiej zwrócić się do ochrony budynku. Jeśli będzie taka możliwość, przez radiowęzeł zostanie wywołana osoba, która przyjechała uszkodzonym pojazdem. Nawet jeśli nie będzie w stanie zgłosić się w krótkim czasie, sam fakt powiadomienia ochrony i pozostawienia jej swojego numeru telefonu będzie dowodem na to, że nie zamierzaliśmy uciec z miejsca zdarzenia. W razie otrzymania korespondencji z żądaniem regresu taki dowód może okazać się bezcenny.
Źródło: Rzecznik Ubezpieczonych, wp.pl