Sensacyjny ranking awaryjności. Audi i BMW w tyle

Jeżeli nie masz zaufania do niemieckich raportów usterkowości samochodów, zobacz ranking brytyjski.

Dla kierowcy liczy się nie tylko awaryjność samochodu. Ważne są też koszty napraw
To zupełnie inne spojrzenie na kwestię awaryjności. Oto najczęstsze usterki oraz rzeczywiste czasy i koszty napraw 352 modeli aut w 11 klasach.

Wadą niemieckich rankingów awaryjności, np. TÜV, jest to, że szeregują auta według liczby niedomagań wykrytych podczas badania technicznego, abstrahując od rzeczywistych kosztów napraw. Trudno też uznać zużyte klocki hamulcowe za poważną wadę modelu. To raczej efekt niedopatrzenia właściciela.

Mankamentów tych pozbawiony jest ranking angielskiej firmy Warranty Direct. Jest to ubezpieczyciel, u którego kierowcy mogą wykupić polisę będącą rodzajem przedłużonej gwarancji. Gdy auto się zepsuje, właściciel wykonuje jeden telefon i naprawą martwi się firma ubezpieczeniowa. Dla powodzenia tego biznesu kluczowe znaczenie ma oszacowanie ryzyka usterek i wydatków na naprawy. Stąd wyniki rankingu wiernie oddają kosztowność i uciążliwość eksploatacji auta. To daleko doskonalszy sposób oceniania szeroko pojętej awaryjności samochodów niż prezentowany przez wyniki niemieckich raportów TÜV, Dekra czy GTÜ. Stąd też i dość istotne przetasowania w stosunku do list promowanych przez naszych zachodnich sąsiadów.

Nie tylko ryzyko, ale i koszt

Wyniki zdają się potwierdzać obiegową opinię wielu mechaników o tym, że najmniej awaryjne są auta dalekowschodnie, a w kategorii niskich kosztów napraw mocną pozycję mają niektóre samochody francuskie
Cóż statystycznemu kierowcy po informacji, że np. Subaru Impreza jest autem mało awaryjnym, skoro jedna naprawa potrafi solidnie nadwyrężyć budżet właściciela? Dlatego w zestawieniu Warranty Direct zamiast prostego szacowania ryzyka awarii, określono tzw. indeksy awaryjności. Uwzględniają one częstotliwość występowania usterek danego modelu, średnie koszty naprawy oraz czas wyłączenia z ruchu z powodu konieczności remontu.
Wynik dla danego modelu określa rzeczywiste ryzyko poniesienia dużych kosztów z tytułu obsługi technicznej auta. Jest to najlepszy ze stosowanych rankingów opisujących awaryjność modeli samochodów.

Anglia a sprawa polska

Ponieważ zestawienie stworzone jest w oparciu o dane z rynku angielskiego, pojawić się może pytanie o adekwatność wyników dla naszych warunków. Okazuje się, że w dzisiejszych realiach, gdy wielu producentów ma ogólnoeuropejskie cenniki części, koszty typowych napraw nie będą się znacząco różnić. Wychodząc z tego założenia, przeliczyliśmy podawane w zestawieniu średnie koszty napraw na złotówki, po obowiązującym 28 stycznia kursie funta (4,90 zł). Rozpiętość kosztów napraw – od 360 zł w przypadku Opla Agili do 4900 zł dla Porsche Boxstera – wydaje się potwierdzać prawidłowość przyjętych założeń.

Ciekawe wnioski

W zestawieniu wyników producentów najkorzystniej wypadają tacy wytwórcy, jak Daihatsu, Suzuki, Honda, Chevrolet i Toyota. Oznacza to, że wybierając model jednej z tych firm ponosi się statystycznie najmniejsze ryzyko trafienia na kosztowne awarie. Jednocześnie najniższe koszty napraw mają Suzuki, Chevrolet, Fiat, Renault i Peugeot.

Na szarym końcu listy firm, uszeregowanych według indeksu awaryjności, plasują się natomiast Chrysler, Jeep, Alfa Romeo, Porsche i Land Rover. Z kolei w zestawieniu kosztów napraw ostatnia piątka to Subaru, Mercedes, Jeep, Audi oraz Porsche.

Wyniki zdają się potwierdzać obiegową opinię wielu mechaników o tym, że najmniej awaryjne są auta dalekowschodnie, a w kategorii niskich kosztów napraw mocną pozycję mają niektóre samochody francuskie.

Które modele wypadły w rankingu najlepiej, a które najgorzej? Jakie są najbardziej godne zaufanie? Szczegóły zestawienia znajdziesz na magazynauto.pl.

Interia.pl