Połowa 2022 roku? – Wtedy dopiero poznamy datę, kiedy skończy się kryzys na rynku motoryzacyjnym – mówi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji. Przeczytaj cały wywiad – rozmawia Katarzyna Śleziona-Kołek z Pajmon CPT (firma Pajmon CPT jest członkiem Polskiej Izby Motoryzacji).
- Efekt domina uruchamia lawinę problemów na rynku motoryzacyjnym.
- Nadal płacimy za błędy przeszłości np. w sferze niewłaściwej komunikacji publicznej.
- Najbliższe lata będą należeć do samochodów elektrycznych, a ludzie będą musieli przebranżawiać się.
Jakim samochodem teraz Pan jeździ? Chciałam zapytać, czy odczuł Pan na własnej skórze kryzys na rynku motoryzacyjnym?
Odczułem w tym sensie, że zmieniając samochód w maju tego roku, musiałem wziąć to, co po prostu było. Bo na samochód, jaki bym chciał, musiałbym czekać cztery, pięć miesięcy. Jeżdżę Škodą Kamiq, miejskim suvem.
Mamy końcówkę 2021 roku. Czy kryzys w ostatnich tygodniach roku jeszcze się pogłębi? Jak obecnie wygląda skala problemu na rynku motoryzacyjnym? Rok temu chyba nikt się tego nie spodziewał, że będzie aż tak źle.
Bóg raczy wiedzieć, jaka będzie skala problemu. Nie wiemy, których komponentów, jeśli chodzi o elektronikę, będzie brakować najbardziej. Komponentów brakuje powszechnie. Pojawia się jednak pytanie: Na ile przemysł motoryzacyjny będzie chciał mieć coraz „mądrzejsze” komponenty elektroniczne. Myślę jednak, że takich już nie będzie potrzebować. Tendencja jest taka: za wszystkie możliwe pieniądze wyposaża się w elektronikę samochody klasy Premium, bo tutaj generujemy duży dochód. Z kolei jeśli chodzi o pozostałą część rynku, to na komponenty poczekamy być może: pół roku, rok, może 1,5 roku. Naprawdę nikt tego nie wie. Pandemia zmniejszyła zamówienia w sektorze motoryzacyjnym i teraz za to płacimy. Zapotrzebowanie na samochody jest, zamówienia są, tylko nikt ich nie realizuje. Musimy rozwiązać problem z pracownikami, którzy często nie ze swojej winy nie mogą dzisiaj pracować.
Brak półprzewodników powoduje efekt domina: zatrzymuje się lub ogranicza produkcję, zamyka fabryki, mniej produkujemy nowych samochodów, pojawiają się fluktuacje zatrudnienia. Jeden brakujący element popycha kolejne.
Efekt domina obserwujemy cały czas. Ten efekt znamy już w branży, bo taka sytuacja miała miejsce choćby np. po awarii Elektrowni Atomowej Fukushima w Japonii w 2011 roku. Wówczas zabrakło elektroniki, stanęła Fabryka Toyoty w Turcji, która nie zamawiała silników w Wałbrzychu i w konsekwencji stanął cały ciąg produkcyjny. Gdy w Fukushimie się uspokoiło, to wyszła prawda na jaw. Okazało się, że w Tajlandii mieliśmy powódź, a wszystkie malutkie cząstki elektroniczne były produkowane właśnie w Tajlandii. I wszystko znowu stanęło. Wcześniej, podobnie po wybuchu wulkanu na Islandii w 2010 r. znowu nie wszyscy wyciągnęli wnioski.
Poza tym jestem ostrożny, aby mówić o zwolnieniach grupowych, bo istniejące fabryki muszą sobie radzić z kadrą swoich pracowników. Ich szeregi zasilają przecież ludzie, którzy znają się na produkcji samochodów, potrafią to robić sprawnie. Jeśli my będziemy chcieli ich zwalniać, to nie będziemy w stanie odrobić kolejnych strat. Podczas pandemii COVID-19 jedni pracownicy zostali, a pewne grupy odeszły od zawodu. To dotyczy głównie branży gastronomicznej. Ci ludzie nie odeszli do innej pracy i kiedyś wrócą, ale po prostu przebranżowili się. Pandemia uświadomiła nam, że nasz zawód możemy zmienić. Dzisiaj nikt nie będzie pracować w jedynym zawodzie przez całe życie, oprócz może np. lekarzy. Im prędzej w to uwierzymy, tym będzie lepiej dla wszystkich. Do tego myślenia musimy dostosować edukację. Wśród młodzieży musimy wykształcić chęć do tego typu działań.
Czy możemy się cieszyć z tego, że obecnie mamy popyt na samochody używane? Stare samochody mają jednak podwyższone normy zużycia spalin, a my mamy je ograniczać. Czy przypadkiem nie wpadliśmy w kolejne błędne koło?
To jest oczywiście błędne koło, ale my tego nie zmienimy. Możemy kupować samochody używane, ale młodsze. Dzisiaj samochód przestał już być luksusem. Musimy jednak spojrzeć także na kwestię wykluczenia komunikacyjnego. Mam rodzinę pod Warszawą, pod Węgrowem i w samym Węgrowie. Widzę, co się dzieje. Na obrzeżach miast, a nawet w samych miastach, bez samochodu nie można normalnie funkcjonować. Zdarza się, że autobus jedzie rano, drugi po obiedzie, a trzeci wieczorem. Tymczasem np. do urzędu jedyne 5 km ktoś musi pojechać czasem i trzy razy w ciągu dnia, a dodatkowo zrobić jeszcze jakieś zakupy. Tacy ludzie nie kupią nowego samochodu, nie łudźmy się. Niestety ubolewam nad tym, że w Polsce nadal nie ma właściwej komunikacji publicznej. Wiadome jest to, że gdy jest dobra komunikacja, to ludzie chętniej podejmują nową pracę, są bardziej gotowi do zmian. My ciągle płacimy za jakieś nasze dawne błędy i szczerze mam już tego dosyć.
Elon Musk, amerykański przedsiębiorca, m.in. dyrektor generalny w Tesla Motors, powiedział, że: „Kryzys na rynku motoryzacyjnym skończy się w przyszłym roku”. Czy połowa 2022 roku to jest taki realny, optymistyczny scenariusz?
Nie. W połowie przyszłego roku będziemy mieli świadomość, kiedy kryzys dopiero się skończy.
Czy może warto już teraz zaplanować kadry pracownicze, kiedy przemysł motoryzacyjny zacznie się powoli odradzać, aż w końcu ruszy z kopyta?
Nie mówmy o tym, kiedy ruszy z kopyta, ale jaka to wtedy będzie produkcja. Cały czas pamiętajmy o tym, że trzeba będzie zmieniać kompetencje własne. Słyszymy o tym, że jest zwrot w stronę niskoemisyjności samochodów. Nie lubię przewidywać, więc nie wiem, czy będziemy stawiać na samochody hybrydowe, czy na elektryczne. Takie firmy, jak Pajmon CPT, powinny jednak cały czas wspomagać pracowników w zmianie zawodu i stawiać na edukację. Z kolei rodzice muszą zrozumieć, że ich dzieci nie będą w większości prezesami, managerami, dyrektorami, tylko będą musieli często zmieniać zawód. To działanie wymusza rynek.
Czy w najbliższych miesiącach rynek samochodów elektrycznych będzie powoli wysuwać się na pierwszy plan? Według statystyk z końcem października br. w Polsce mieliśmy dokładnie 33143 zarejestrowane samochody osobowe z napędem elektrycznym, a te liczby wciąż rosną.
Tak, to tylko kwestia czasu. Ten trend widać w ostatnich dwóch latach. Obserwujemy inwestycje w elektromobilność. Volkswagen przeznaczył na rozwój elektromobilności 65 mld euro.
Czy w Polsce będziemy produkować samochody elektryczne? Były przecież takie obietnice…
Jesteśmy spóźnieni o jakieś 10 lat. Gdybyśmy dekadę temu przedstawili taki projekt, to kto wie, być może coś by z tego wyszło. Tymczasem dzisiaj my twierdzimy, że za 5 mld PLN uruchomimy produkcję samochodów elektrycznych, a Volkswagen inwestuje 65 mld euro. To ja się pytam, o czym my mówimy.
Tutaj chodzi nie tylko o gigantyczne pieniądze. Chodzi o pracowników. Podam przykład: w fabryce, która dzisiaj produkuje silniki spalinowe klasyczne pracuje 650 osób. W momencie jej przejścia na produkcję silników elektrycznych, bo to jest możliwe, będzie pracować 250 osób. Takie mamy wyliczenia. Musimy więc zadbać o kadry pracowników, a samych pracowników ukierunkować na to, że będą musieli zmieniać swoje zawody, bo rynek będzie się zmieniać i jego potrzeby także.
Zobacz nas na: YT, I, TT, Fb, In:
Śledź nas na YT: https://www.youtube.com/channel/UCFDKATPojORYNLhzPpxSA5w
Jesteśmy też obecni na: Instagramie: https://www.instagram.com/pajmon_cpt/ i TikToku: https://www.tiktok.com/@pajmon_cpt?lang=pl-PL
Polub nas na Facebooku: https://www.facebook.com/pajmoncpt
Polub nas na LinkedIN: https://www.linkedin.com/company/64991441/admin/