Jeszcze kilka lat temu marka Hyundai funkcjonowała co najwyżej w świadomości gospodyń domowych marzących o nowym czajniku, kuchence mikrofalowej czy tosterze.
Od czasu do czasu na ulicy spotkać można było wprawdzie wywołujące zaciekawienie (i uśmiech politowania) modele Exell czy Lantra ale większość kierowców traktowała je w kategorii „samochodowego wynalazku”.
W ostatnich latach sporo się jednak zmieniło. Koreańczycy postawili sobie za cel gruntowną zmianę wizerunku i trzeba przyznać, że konsekwentnie go realizują. Dziś widok nowego Hyundaia wywołuje uśmiech politowania jedynie na twarzach motoryzacyjnych ignorantów. Do śmiechu nie jest też konkurencji, która może jedynie pomarzyć o takich wynikach sprzedaży. W czym tkwi tajemnica sukcesu koreańskiej marki?
Na marcowym salonie motoryzacyjnym w Genewie Hyundai zaprezentował odświeżony model ix35. Jazdy testowe zorganizowano w pierwszej europejskiej fabryce Hyundai Motor w czeskich Nosovicach…
Historia zakładu sięga 2005 roku, gdy Koreańczycy zaczęli szukać lokalizacji dla nowej inwestycji. W tym samym czasie w konającej FSO trwały gorączkowe poszukiwania inwestora strategicznego. Warszawa odpadła w przedbiegach. Nie ma się czemu dziwić – kto o zdrowych zmysłach zdecydowałby się na produkcję nowych aut w wiecznie zakorkowanej stolicy europejskiego kraju, do której nie dało się wówczas dojechać żadną autostradą…
Ostatecznie wybór padł na strefę ekonomiczną w Nosovicach. Od momentu podpisania umowy i zakupu działki pod inwestycję, do uruchomienia seryjnej produkcji Koreańczycy potrzebowali jedynie 19 miesięcy. Mniej więcej tyle czasu trwa w Polsce kompletowanie dokumentacji potrzebnej do postawienia domu jednorodzinnego… Na przestrzeni 200 ha, nakładem 120 mln euro, wybudowano nowe hale i tor testowy o długości 3,3 km – pod dachem znalazło się aż 28,3 ha terenu. W ramach bilansu należy też dodać, że Czechom przybyło dzięki tej inwestycji niemal 3,5 tys. miejsc pracy – drugie tyle znalazło zatrudnienie u podwykonawców.
Wybudowanie fabryki na Starym Kontynencie nie byłoby jednak konieczne, gdyby koreańskie auta nie zyskały sobie sympatii Europejczyków. Hyundai ma dziś około 3,5 proc. udziału w europejskim rynku, siostrzana Kia – 2,7 proc. Podsumowując obie marki zajmują dziś 5,7 proc. rynku nowych pojazdów w Europie. Dla porównania, mający w swoim portfolio aż siedem marek, obecny na Starym Kontynencie od dziesięcioleci, Fiat dysponuje udziałem w rynku sięgającym 6,4 proc. W jaki sposób Koreańczykom udało się osiągnąć taki wynik w tak krótkim czasie?
Recepta na sukces okazała się prosta. W 2003 roku w niemieckim Russelsheim – nakładem 50 mln euro – wybudowano europejską siedzibę firmy, zainwestowano też w rozbudowane centrum stylistyczne. Posunięcie okazało się strzałem w dziesiątkę. Dziś, po 10 latach, aż 95 proc. sprzedawanych w Europie pojazdów Hyundaia projektowanych jest na Starym Kontynencie. A Hyundai nie zwalnia. Już w sierpniu otwarte zostanie nowe centrum badawcze położone tuż przy legendarnym torze Nurburgring.
Jakie odczucia towarzyszyły nam w czasie jazd testowych nowym ix35? Samochód nie zaskoczył nas niczym szczególnym. Zmiany stylistyczne są bardzo subtelne – ograniczają się w zasadzie wyłącznie do kształtu reflektorów (wyposażone w LED-owe światła do jazdy dziennej) i osłony chłodnicy. Osobiście bardziej przemawiają do nas linie nowych modeli Kii, nie ma się jednak, co dziwić opieszałości stylistów. Model ix35 jest przecież najlepiej sprzedającym się autem Hyundaia w Europie – głębokie zmiany – najwyraźniej – nie są więc wskazane.
W czasie wizyty w Nosovicach mieliśmy okazję przejechać się nowym Hyundaiem ix35 napędzanym ogniwami paliwowymi. Warto podkreślić, że nie był to samochód koncepcyjny a prototyp wersji produkcyjnej, która trafić ma do salonów w najbliższym czasie.
Oczywiście Koreańczycy zdają sobie sprawę z faktu, że – biorąc pod uwagę ceny i zerową infrastrukturę – mało kto zdecyduje się na taki pojazd (plan zakłada wybudowanie 1000 egzemplarzy do 2015 roku). Nie o to jednak chodzi. Powszechnie wiadomo, że – zdaniem ekspertów – ogniwa paliwowe są dla motoryzacji najlepszym rozwiązaniem łączącym postulaty ekologów z wyczerpującymi się złożami ropy naftowej. Pamiętajmy jednak, że w dalszym ciągu traktuje się je, jako „melodię przyszłości”. O potędze koreańskiego koncernu świadczy fakt, że już dziś dysponuje on bazą technologią umożliwiającą masowe wytwarzanie aut z tego typu napędem.
W przeciwieństwie do systemu opracowanego np. przez BMW, w modelu ix35 Fuel Cell wodór nie wymaga przechowywania w zbiornikach kriogenicznych – w „baku” panuje taka sama temperatura, jak na zewnątrz pojazdu. Oznacza to, że Koreańczycy wybrali metodę ciśnieniową – wodór przechowywany jest w kompozytowym zbiorniku pod bardzo wysokim ciśnieniem. Obie metody służą zwiększeniu gęstości energetycznej wodoru, czyli zwiększeniu zasięgu.
Uruchomienie produkcji tego auta to, bez wątpienia, prztyczek w nos dla motoryzacyjnych gigantów…
INTERIA.PL, Paweł Rygas