– Niemal codziennie w Sejmie pojawiają się grupy lobbujące za wsparciem dla swojej branży. Nie możemy, bez uszczerbku dla finansów publicznych państwa, przychylać się do każdej tego typu prośby – tak jeden z posłów rządzącej koalicji uzasadniał wczoraj swoje weto wobec projektu dezyderatu apelującego do rządu o podjęcie działań wzmacniających krajowy sektor motoryzacyjny. Sprawa będzie miała jednak swój ciąg dalszy.
Stosunkiem głosów 13 do 10, posłowie z sejmowej Komisji Gospodarki odrzucili w środę 6 marca dezyderat do polskiego rządu „w sprawie systemowego wzmocnienia branży motoryzacyjnej w Polsce”. Za jego przyjęciem głosowali jedynie reprezentanci Prawa i Sprawiedliwości (autorzy projektu) oraz Ruchu Palikota. Przeciwni byli posłowie rządowej koalicji: Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Co ciekawe, na sali nie było ani jednego posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wczoraj przedstawicieli tego ugrupowania, bardziej niż problemy polskiej motoryzacji, zaprzątała kwestia zawieszenia w prawach członka swojej partii niepokornego Ryszarda Kalisza. A jeszcze w styczniu, szef SLD w blasku fleszy prezentował kilkupunktowy program naprawy branży.
Koalicyjni posłowie zapewniali, że nie są przeciwni dezyderatowi. Przekonywali jednak, że skoro gros postulatów branży dotyczy kwestii zmian w polityce fiskalnej Państwa, to trzeba poczekać na zajęcie stanowiska (np. w kwestii pełnego odliczania VAT-u) przez resort finansów. Problem w tym, że fiskus od dawna zna postulaty dotyczące kwestii podatkowych, i albo mówi im stanowcze nie, nie wysilając się zbytnio z wytłumaczeniem dlaczego, albo kierowane do niego pytania zbywa milczeniem. Co gorsza, ministerstwo finansów zna również materiał opracowany przez IBRM SAMAR, porównujący koszty wprowadzenia różnych wersji odliczenia, z którego jasno wynika, że koszt proponowanych przez siebie zmian jest nie tylko wyższy od kosztu zmian proponowanych przez Samar, ale także, że siła „zachęty” do wymiany aut, szczególnie tych produkowanych w Polsce, jest zdecydowanie mniejsza. Do tej pory resort nie ustosunkował się do tego materiału, przesuwając nieustannie termin przekazania IBRM SAMAR swojej odpowiedzi.
Znamienny jest też fakt, że przedstawiciel resortu finansów nie skorzystał z zaproszenia na posiedzenie Komisji. Bez żadnego wytłumaczenia. – To nie pierwszy tego typu przypadek. Chodzi właśnie o to, by nie musiał odpowiadać na żadne pytania i nie zajmować stanowiska w jakiejkolwiek sprawie – komentuje pragnący zachować anonimowość członek Komisji Gospodarki.
Na szczęście dla firm motoryzacyjnych, zaproszenia na posiedzenie nie zlekceważyli przedstawiciele resortów pracy i gospodarki. Choć tu akurat mieliśmy zastępstwa – zamiast szefów resortów: Władysława Kosiniaka-Kamysza i Janusza Piechocińskiego, zjawiło się dwoje podsekretarzy stanu: Jacek Męcina i odpowiedzialna w MG za motoryzację – Grażyna Henclewska. Podczas posiedzenia Komisji przedstawili oni sytuację w krajowym przemyśle motoryzacyjnym i podejmowane przez oba resorty działania na rzecz jego wsparcia. Wyraźnie było jednak widać, że wiele spraw nie są w stanie rozwiązać samodzielnie, blokowani przez Ministerstwo Finansów. Przykład? Grażyna Henclewska zapytana o możliwość wprowadzenia pełnego odpisu VAT-u od zakupu aut, przyznała jedynie, że rozwiązanie takie uprościłoby system podatkowy. Wstrzymała się jednak z oceną racjonalności pomysłu i szans na wprowadzenie tego rozwiązania w życie.
Ręce można było natomiast załamać, gdy słyszało się argumenty niektórych posłów za odrzuceniem dezyderatu. I tak (poza wypowiedzią cytowaną na początku tekstu), Antoni Mężydło (PO) przekonywał, że sytuacja nie jest taka zła jak przedstawia to branża. Ta jednak nie podzieliła jego optymizmu i kolejny raz apelowała do rządu o ratowanie firm i miejsc pracy. Lista postulatów jest od dawna dobrze znana – wprowadzenie: pełnego odpisu VAT, podatku ekologicznego zamiast akcyzy, elastycznego czasu pracy, przedłużenie funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych czy wzmocnienie nadzoru nad systemem kontroli stanu technicznego pojazdów. Wśród mówców byli m.in. Wojciech Drzewiecki, prezes Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji, Jakub Faryś, szef Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego czy Krzysztof Rozenberg, wiceprzewodniczący Związku Pracodawców Motoryzacji. Niestety, tym razem nie przekonali do swoich racji większości posłów.
Debacie nad ważkimi problemami producentów i dystrybutorów aut w Komisji Gospodarki nie sprzyjała w środę atmosfera panująca na sali obrad. Spore grono posłów było wyraźnie znudzonych tematem spotkania (nie jest to zjawisko odosobnione. Można je zaobserwować niemal w czasie wszystkich spotkań Komisji Gospodarki.). Nawet nie starali się tego specjalnie ukrywać – ochoczo przeglądali rozmaite strony internetowe, rozmawiali (nieraz głośno) przez komórkę czy bezpośrednio ze sobą. Słabo przy tym reagowali na kilkukrotne prośby prowadzącego obrady Maksa Kraczkowskiego (PiS) o ściszenie głosu. Niewykluczone, że uniemożliwiło im to wystarczające zapoznanie się z kondycją motoryzacji nakreśloną przez jej przedstawicieli. A to ostatecznie skutkowało odrzuceniem projektu dezyderatu.
Autor dokumentu, Maks Kraczkowski, jednak nie poddaje się. – Zwołam kolejne posiedzenie Komisji Gospodarki i ponownie zaproszę na nie także przedstawiciela resortu finansów – podkreśla w rozmowie z IBRM Samar.
Pytanie tylko czy obecność reprezentanta fiskusa cokolwiek jeszcze zmieni.
IBRM Samar, Autor Paweł Janas