Każdy sklep z przychodami powyżej 1,5 mln zł miesięcznie zapłaci nowy podatek – ujawniło w poniedziałek Ministerstwo Finansów. Resort rozróżnia sprzedawców na tych, którzy pracują tylko w tygodniu, i na tych, którzy zarabiają też w weekendy i święta. Dla tych ostatnich przygotował dodatkowe obciążenie.
MF planuje trzy różne wysokości podatku. Najwyższa stawka 1,9 proc. ma obowiązywać od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni).
Dwie pozostałe są już niższe. Najniższa stawka 0,7 proc. ma obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych. Z kolei stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln złotych w tym miesiącu.
– To wyższe opodatkowanie handlu w weekendy może uczynić tak naprawdę cały handel w soboty i w niedziele nieopłacalnym – ostrzega Maciej Ptaszyński z Polskiej Izby Handlu.
„Podatnikami nowej daniny będą wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni. Przedmiotem opodatkowania będzie miesięczny przychód ze sprzedaży towarów. Kwota wolna od opodatkowania to 1,5 mln zł netto miesięcznie. Podatnicy, którzy nie przekroczą tej kwoty, będą zwolnieni z podatku i nie będą obowiązani do składania deklaracji podatkowych” – głosi komunikat resortu finansów. Zdaniem MF wprowadzenie podatku spowoduje wzrost konkurencji na rynku handlu detalicznego.
– Kwota wolna wygląda w porządku, ale progresja stawek podatkowych wydaje się znacznie mniejsza niż ta, którą proponowały organizacje handlowe. Wydaje się, że jest to jeszcze do przedyskutowania – ocenia Maciej Ptaszyński.
Podatkowi nie będą podlegać przychody z tytułu sprzedaży leków i wyrobów medycznych refundowanych. Definicją towaru nie zostaną również objęte posiłki przygotowywane przez zbywcę, gaz ziemny, woda, ciepło systemowe oraz energia elektryczna.
Skutkiem wprowadzenia w życie propozycji resortu finansów może być wycofanie się z Polski części największych hipermarketów – uważa dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Andrzej Faliński: – Nie wiem, czy do tego dojdzie; jeśli tak – to możemy spodziewać się tego w ciągu dwóch lat. Teraz pewnie właściciele dużych sieci zaczną dobrze liczyć i kalkulować opłacalność. Może się okazać zbyt niska – ocenia. Wśród podmiotów „najbardziej stratnych” wymienia też hurtownie (czytaj więcej tutaj).
– To nie hipermarkety czy konsumenci, ale dostawcy sklepów poniosą koszt nowego podatku – ocenia z kolei dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.
I tak zapłaci klient?
Resort nie zgadza się z opiniami, że sprzedawcy przerzucą koszty podatku na klientów. – Rynek handlu detalicznego jest tak nasycony, że podniesienie cen przez jednego przedsiębiorcę, spowodowałby odpływ klientów do drugiego. Nie spodziewamy się zatem zbiorowego podniesienia cen – tłumaczy cytowany w komunikacie MF, szef resortu finansów Paweł Szałamacha. Według niego stawka podstawowa na poziomie 0,7 proc. jest „bardzo umiarkowana”.
Według ministerstwa przyjęty w projekcie model równego opodatkowania wszystkich sprzedawców detalicznych jest zgodny z prawem unijnym. Wskazano ponadto, że nowy podatek nie podlega unijnej dyrektywie w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej, ponieważ nie spełnia cech tego podatku.
W komunikacie MF wskazano ponadto, że przed publikacją projektu przeprowadzono konsultacje, w których wzięli udział przedstawiciele branży handlowej. „Wszystkie zgłoszone opinie zostały rozważone w trakcie konsultacji” – zapewniło MF.
Podatek od marketów ma być jednym z dodatkowych źródeł dochodów, z których sfinansowany ma być, według programu PiS, m.in. program 500+. W myśl projektu budżetu na 2016 rok dochody z podatku od marketów powinny wynieść ok. 2 mld zł rocznie. Projekt został skierowany przez MF do kancelarii premiera. Ustawa miałaby wejść w życie 14 dni od dnia ogłoszenia.
Ze wstępnego projektu ustawy dotyczącej tego podatku wynikało, że opodatkowane miały być podmioty prowadzące działalność handlową w sklepach o powierzchni sprzedaży powyżej 250 mkw. Podczas konsultacji, prowadzonych z branżą na początku stycznia, strony zgodziły się co do rezygnacji z kryterium powierzchniowego jako podstawy opodatkowania, doszły także do porozumienia, by był to podatek od obrotu i miał charakter progresywny.
Wcześniej cykl konsultacji z przedstawicielami branży handlowej przeprowadził kierowany przez posła PiS Adama Abramowicza zespół parlamentarny. Zgodzono się w ich toku, że podatek od hipermarketów nie powinien być zależny od powierzchni sklepu, a także powinien być progresywny, kaskadowy i zawierać kwotę wolną od podatku.
Różnice zdań dotyczyły m.in. ilości progów – przedstawiciele małych i średnich przedsiębiorstw mieli opowiadać się za aż siedmioma progami, natomiast Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji za trzema. Także w sprawie wysokości kwoty wolnej nie było zgody między organizacjami przedsiębiorców, natomiast członkowie zespołu proponowali, by było to minimum 12 mln zł rocznego obrotu.
Źródło: money.pl