Kradzież części samochodowych to obecnie zjawisko powszechne i niestety dosyć trudne do powstrzymania. Znikają całe auta, by po rozebraniu na podzespoły, trafić na rynek wtórny w sieci i na giełdach. Teraz złodzieje zwęszyli niezły interes na kradzieży katalizatorów spalin z układu wydechowego. Da się z nich wydobyć metale szlachetne i je dobrze sprzedać.
Aby ukraść katalizator wystarczy kilka minut. Jak przebiega proceder? Wyposażony w odpowiednie elektronarzędzie przestępca wczołguje się pod auto i po chwili odchodzi z drogocennym elementem. Niektórzy amatorzy sprzedawania katalizatorów wymyślili jednak znacznie bardziej wysublimowaną metodę. Sprowadzają z zagranicy samochody, ale nim pojazdy trafią do klientów, są pozbawiane katalizatorów i wszystkich elementów wyposażenia, które są coś warte, a których braku nie zauważy się na pierwszy rzut oka. W ten sposób, można zapewnić sobie stały dostęp do nowych katalizatorów, a dodatkowo nieco zarobić na sprzedaży sprowadzonego auta. Aby odkryć tego typu oszustwo, trzeba samochód sprawdzić w serwisie. Przede wszystkim podłączyć go do komputera, który może zdiagnozować działanie takich systemów jak właśnie katalizator, filtr cząstek stałych i poduszki gazowe.
Ale po co złodziejom stary, zardzewiały katalizator? Dla platyny i palladu – metali szlachetnych redukujących groźne dla zdrowia składniki spalin. Można je odzyskiwać i to sprawia, że katalizatory stały się tak poszukiwanym przez przestępców elementem. Niestety wycięcie go oznacza także spore koszty dla właściciela pojazdu. O ile w starych autach niektórzy próbują oszukiwać i uzupełniają ten brak kawałkiem rury (co jest nielegalnym pomysłem bowiem brak katalizatora zostanie stwierdzony podczas corocznego przeglądu technicznego i diagnosta nie dopuści samochodu do ruchu), to w nowoczesnych konstrukcjach w katalizatorze umieszczona jest także sonda Lambda. Komputer pokładowy wykryje jej brak i automatycznie przełączy silnik w tryb serwisowy. Trzeba zatem zainstalować tę część z powrotem, a to wiąże się z niemałymi wydatkami.
Z dwóch ton katalizatorów można uzyskać nawet kilogram platyny o wartości ponad 100 tys. zł. Jest to obecnie wysoce zorganizowany, nielegalny przemysł, który doskonale rozwija się w wielu krajach świata. Łupem złodziei najczęściej padają samochody o dużych silnikach, bo ich katalizatory zwyczajnie zawierają więcej kruszców. Jeszcze kilka lat temu, jednym z głównych, europejskich ośrodków odzyskiwania ich ze skradzionych podzespołów była Polska. Teraz ten przemysł przeniósł się na teren Niemiec. Trafiają tam transporty z Polski, ale także z krajów bałtyckich, Francji i Wielkiej Brytanii. Na świecie „przetwórstwem” katalizatorów i filtrów cząstek stałych zajmują się m.in. grupy przestępcze w Kanadzie i Chinach.
Co można zrobić, żeby nasze auto nie padło łupem złodzieja? Najskuteczniejsze jest parkowanie w garażu, co jednak nie jest powszechnie możliwe. Należy zatem korzystać z parkingów strzeżonych, na noc pozostawiać je przy w miarę uczęszczanych szlakach. Możliwe jest także znakowanie części samochodu, ułatwiające ich późniejsze odnalezienie i identyfikację, ale to już działania po dokonaniu kradzieży.
(źródło: moto.wp.pl, PAP)