Część kierowców w Polsce nie musi zaciskać pasa. Sprzedaż popularnych aut szybko spada, a kosztownych limuzyn – rośnie.
W sierpniu Polacy zarejestrowali niespełna 16,3 tys. nowych samochodów popularnych marek, o niemal 9 proc. mniej niż przed rokiem. Za to rejestracje aut luksusowych wzrosły w tym czasie o 6 proc., licząc rok do roku, do niemal 1,7 tys. sztuk – poinformowała wczoraj firma Samar, ekspert polskiego rynku motoryzacyjnego.
W sumie w zeszłym miesiącu Polacy zarejestrowali ok. 18 tys. nowych samochodów osobowych, o 7,6 proc. mniej niż przed rokiem i aż o 13 proc. mniej niż w lipcu.
Tak złych wyników w sierpniu sprzedawcy nowych aut nie notowali od 2009 r. Ale dotyczy to głównie firm handlujących autami popularnych marek, bo sprzedawcy luksusowych samochodów – takich jak np. Audi, BMW, Mercedes, Volvo – nie narzekają na spadek obrotów. Od początku roku Polacy zarejestrowali 14,8 tys. takich pojazdów, o jedną dziesiątą więcej niż przed rokiem. Natomiast rejestracje aut popularnych marek wzrosły od stycznia o niespełna 3 proc. Przy tym od połowy roku rejestracje nowych aut w Polsce maleją.
– Jest to w dużym stopniu związane z tym, że rośnie udział firm w ogólnej sprzedaży aut w Polsce, a udział klientów indywidualnych stale spada – tłumaczy szef Samara Wojciech Drzewiecki. Według jego szacunków w tym roku z własnej kieszeni Polacy kupili tylko 85,9 tys. nowych samochodów, a resztę obrotów dilerom koncernów motoryzacyjnych zapewniły zakupy firm.
Sprzedaż detaliczna nowych samochodów jest uznawana często za barometr stanu gospodarki i nastrojów konsumentów. Ze statystyk Samara wyłania się obraz kryzysu i coraz większego rozwarstwiania się w tym czasie polskiego społeczeństwa pod względem zamożności.
Także polscy przedsiębiorcy coraz mocniej zaciskają pasa, a część z nich – np. w branży budowlanej – popadła w tarapaty finansowe. To fatalnie wróży sprzedawcom nowych samochodów – uważa Drzewiecki.
„Sygnały o pogorszeniu się stanu gospodarki dają podstawę do obaw o kondycję polskich przedsiębiorstw w drugiej połowie roku, a co za tym idzie o ich możliwości wymiany floty i zakupu samochodów. Dotychczas to właśnie przedsiębiorcy stanowili siłę napędową rynku. Na klienta indywidualnego sprzedawcy już od wielu miesięcy nie mogli liczyć” – ostrzega w swoim raporcie Samar.
Kryzys to także czas przetasowań na rynku. Liderem sprzedaży aut w Polsce jest Skoda, czeska firma z grupy Volkswagena, a na drugie miejsce wspiął się Volkswagen, który od tego roku przejął sprzedaż swoich samochodów w naszym kraju od firm związanych z Janem Kulczykiem, jednym z najbogatszych polskich przedsiębiorców. I teraz grupa VW ma już udział ponad 23 proc. w sprzedaży nowych samochodów w Polsce.
W odwrocie są zaś dawni liderzy naszego rynku.
Fiat, który jest największym producentem samochodów w Polsce i był liderem naszego rynku motoryzacyjnego, zanim przystąpiliśmy do Unii Europejskiej, teraz ma dopiero 10. miejsce na liście najpopularniejszych marek. A udział grupy Fiata w sprzedaży nowych samochodów w Polsce wynosi nieco ponad 6 proc. (wliczając w to auta marki Jeep).
Z Volkswagenem ostro rywalizuje Toyota, broniąc trzeciego miejsca na polskim rynku z udziałem 7,5 proc. Ale już sprzedaż Opla – kolejnego znaczącego producenta aut w Polsce – zmalała w tym roku o jedną ósmą. A obejmująca Opla i Chevroleta grupa amerykańskiego General Motors wywalczyła sobie udział nieco ponad 11 proc. w rynku.
W odwrocie są też francuscy producenci popularnych modeli samochodów.
W tym roku rejestracje nowych aut Renault w Polsce skurczyły się o ponad jedną piątą i koncern ten spadł na dziewiąte dopiero miejsce na liście najpopularniejszych w Polsce marek. Lepiej radzi sobie Dacia – rumuńska marka Renault. W tym roku Polacy zarejestrowali prawie 6,4 tys. tych tanich aut z Rumunii, prawie dwa razy więcej niż przed rokiem.
Takiej taniej alternatywy nie ma koncern Peugeot-Citroën. I w tym roku samochody tych słynnych francuskich firm spadły poza pierwszą dziesiątkę marek aut najchętniej kupowanych przez Polaków.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik