Jeśli po przeczytaniu powyższego tytułu oczami wyobraźni widzisz dziwaczne pojazdy z rzędami wiatraków na dachu, rodem z filmów science fiction, nie przejmuj się. Nie ty jeden.
Jednak silniki napędzane sprężonym powietrzem to nie science fiction, bowiem już od połowy XIX wieku wykorzystywano je do napędzania samolotów, lokomotyw i pierwszych samochodów. Technologia ta nie weszła do szerszego zastosowania ze względu na niską wydajność takich układów napędowych.
Może się to jednak zmienić z nadejściem AIRPoda, czyli pojazdu na sprężone powietrze zbudowanego przez luksemburską firmę MDI Enterprises. Warunkiem koniecznym będzie jednak udane wdrożenie tej technologii do produkcji masowej przez indyjski koncern Tata Motors.
Sam AIRPod nie poraża parametrami, ale przynajmniej na papierze mógłby już spokojnie konkurować z większością obecnych na rynku modeli elektrycznych. Z pewnością przewidywany przez konstruktorów zasięg 200 kilometrów to raczej pobożne życzenia, ale 80 kilometrów wystarczyłoby z pewnością. Jednak prawdziwym gwoździem do trumny aut z napędem elektrycznym mogłoby być „tankowanie” pojazdów na sprężone powietrze, które miałoby trwać… 1,5 minuty!
Podobnie jak wiele innych „rewolucyjnych” pojazdów AIRPod będzie najpierw musiał sprostać obietnicom złożonym przez swoich konstruktorów. Zadanie może mu ułatwić rozwój technologii lekkich kompozytów, z których mogłyby powstawać lżejsze i bardziej wytrzymałe zbiorniki na sprężone paliwo, co pozwoliłoby z kolei zwiększyć zasięg takiego pojazdu.
Motofakty.pl, Autor: źródło: mototarget.pl