Nowe przepisy nakazujące diagnostom odnotowywanie stanu licznika badanego pojazdu są fikcją. Nawet jeśli właściciel samochodu sfałszował przebieg, raczej ujdzie mu to na sucho
Od 1 stycznia diagności mają obowiązek odnotować stan licznika pojazdu przy każdym okresowym badaniu. Tak zakłada nowelizacja rozporządzenia w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Głównym celem jest ukrócenie nagminnego przekręcania liczników, szczególnie w samochodach, które właściciele zamierzają sprzedać. Problem w tym, że przepisy są dziurawe i korupcjogenne.
Usterka istotna lub nie
Wydawałoby się, że przekręcenie licznika jest sprawą zero-jedynkową, tzn. albo ktoś przy nim manipulował, albo nie. Okazuje się jednak, że taki fakt diagnosta może uznać za usterkę drobną albo istotną. W pierwszym przypadku kierowca otrzyma stempel w dowodzie rejestracyjnym i pojedzie dalej.
– W przypadku stwierdzenia usterki istotnej diagnosta zamieszcza wpis o niej w zaświadczeniu o przeprowadzonym badaniu technicznym pojazdu i określa wynik jako negatywny. Jednocześnie pojazd podlega kolejnemu badaniu technicznemu w tej samej stacji. Polega ono na ponownym sprawdzeniu zespołów i układów, w których stwierdzono usterki – czy zostały one usunięte – w terminie nie dłuższym niż 14 dni od dnia poprzedniego badania – tłumaczy Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju (MIR).
Przedstawiciele środowisk diagnostycznych przyznają, że tak sformułowane przepisy budzą wątpliwości. – Jeżeli jest więcej drobnych usterek, diagnosta może je zakwalifikować łącznie jako jedną istotną i nie dopuścić do ruchu. Ale nie powinno się dopuszczać uznaniowości w takich sprawach – przyznaje Mieczysław Janczyk, pełnomocnik Stowarzyszenia Kierowników Stacji Kontroli Pojazdów.
– Na pewno trafi się taki diagnosta, który za „drobną opłatą” wszystkie przekręcone liczniki będzie uznawać za drobną usterkę – wtóruje mu jeden z diagnostów proszący o anonimowość.
MIR broni się, twierdząc, że ta uznaniowość wynika z prawa unijnego, które zostało wdrożone do rozporządzenia w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów. Ale jednocześnie zapowiada zmiany. Jak mówi Piotr Popa z MIR, obecnie na poziomie Unii Europejskiej prowadzone są prace legislacyjne nad rozporządzeniem w sprawie okresowych badań przydatności do ruchu drogowego pojazdów silnikowych i ich przyczep (uchylającego dyrektywę 2009/40/WE). – Stwierdzenie wyraźnych oznak manipulacji będzie podstawą do zakwalifikowania jako usterki istotnej – twierdzi Popa. Zmiany na szczeblu unijnym będą bezpośrednio oddziaływać na polskie regulacje (rozporządzenie UE, w przeciwieństwie do dyrektywy, nie wymaga implementacji do prawa krajowego).
Nieprzygotowanie stacji
Pracownicy stacji kontroli pojazdów przyznają, że nawet nie do końca kojarzą nowe przepisy. A informacja o stanie licznika powinna być umieszczana w zaświadczeniu dla kierowcy, a także w rejestrze informatycznym stacji. Nawet jeśli pracownicy stacji stwierdzą przekręcenie licznika, nie wiedzą, co robić dalej. – Nie wiemy, czy mamy zabierać dokumenty, czy dzwonić na policję – usłyszeliśmy na jednej ze stacji w Warszawie.
Odnotowywanie stanu licznika ma być jednym z najważniejszych elementów historii samochodu. Ale jak mówi jeden z naszych informatorów znający zagadnienie, kierowca i tak będzie w stanie nabrać pracownika stacji kontroli pojazdów. Wystarczy, że zaniży liczbę przejechanych kilometrów jeszcze przed kolejnym badaniem.
– Jeśli od ostatniego badania przejedzie np. 30 tys. kilometrów, to zanim kierowca ponownie uda się na przegląd okresowy, przekręci licznik w taki sposób, by wyglądało, że przejechał nie 30, ale 10 tys. kilometrów. I chyba tylko najbardziej wnikliwi diagności się w tym połapią – twierdzi nasz rozmówca.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Dziennik.pl,