Pomimo tego, że poprawiła się ponadgraniczna współpraca policji, liczba skradzionych w RFN samochodów spada tylko nieznacznie. Koncerny samochodowe wciąż nie mają pomysłu na niezawodne zabezpieczenia.
Jak wynika z najnowszej statystyki, opublikowanej przez Federalny Urząd Kryminalny (BKA), w RFN najczęściej kradzione są samochody niemieckich marek. Ich producenci starają się wyprzedzać złodziei opracowując coraz lepsze blokady i systemy alarmowe, ale nie bardzo im się to udaje. W ubiegłym roku skradziono 18 tys. pojazdów; o 8 procent mniej niż w roku poprzednim. Najczęściej kradzione są samochody w Nadrenii Północnej – Westfalii i Berlinie.
Do kupienia w internecie
Jak podaje policja, liczba kradzieży samochodów nieznacznie spada. W dalszym ciągu listę najbardziej „chodliwych” samochodów otwierają bmw. Pięć modeli bmw wymienia na swej liście Zrzeszenie Niemieckich Ubezpieczycieli (GdV): od ekskluzywnego suv X6 40d z napędem czterokołowym (1. miejsce), aż do M3 coupe i bmw 730d. Tuż za bmw plasuje się toyota lexus RX350.
Ratunkiem przed kradzieżą zdawały się być zabezpieczenia przy pomocy radiopilotów, które uruchamiały system blokowania pojazdu, centralne zamykanie drzwi i system alarmowy. Lecz dla złodziei samochodów żadnym wydatkiem nie jest kupno specjalnego „jammera”, urządzenia walkie-talkie wraz z oprogramowaniem, przeznaczonego właściwie tylko dla licencjonowanych warsztatów naprawy samochodów, przy pomocy którego można robić zapasowe klucze. Urządzenie takie kosztuje 12 tys. euro i jest do nabycia w internecie.
Można dozbroić
Klienci BMW dziwią się, jak to możliwe, że w pojazdach stosowane są najnowocześniejsze rozwiązania typu samoczynne hamowanie czy kierowanie, a koncern ten nie potrafi sobie poradzić z zabezpieczeniem aut przed kradzieżą. Złodziej-profesjonalista nie potrzebuje nawet trzech minut, by włamać się do samochodu, dezaktywować blokadę i zaprogramować nowy klucz, by spokojnie odjechać interesującym go samochodem.
– 90 proc. wszystkich istniejących kluczyków można sklonować – twierdzi Manfred Goeth, rzeczoznawca policji ds. kradzieży samochodów.
Z reguły przez chwilę tylko samochody stoją na obrzeżach miasta. Potem, zazwyczaj za dnia, przerzucane są przez granicę w kierunku na wschód. Złodzieje unikają przekraczania granicy nocą, ponieważ wtedy taki przerzut bardziej rzuca się w oczy.
BMW swego czasu zapewniał, że bardzo intensywnie szuka możliwości zabezpieczenia starszych modeli bmw przed dorabianiem kluczyków poprzez manipulację komputerową. – Od listopada 2011 wszystkie pojazdy bmw mają oprogramowanie, przy którym niemożliwe jest przeprowadzenie takich manipulacji – zapewnia rzecznik BMW Bernhard Santer. – Dozbroić można także starsze modele, wyprodukowane po marcu 2007 r. Wystarczy na pół godziny podjechać do warsztatu – zapewnia.
Lepiej nie publikować za dużo informacji
Samochody innych niemieckich marek na liście najczęściej kradzionych zajmują dalsze miejsca: pierwszy mercedes jest dopiero na miejscu 73. ( model CL 63 AMG). Czyli prawdopodobieństwo, że właściciel straci bmw, jest czterokrotnie wyższe niż wtedy, gdyby był posiadaczem mercedesa. – Elektronikę mercedesa jest dużo trudniej rozpracować – przyznaje policjant z grupy dochodzeniowej.
Słabsze zabezpieczenia niż mercedesy mają także volkswageny. Dowiedli tego niedawno informatycy z uniwersytetu Birmingham, którzy znaleźli algorytm, przy pomocy którego można manipulować, czy klonować chipy w kluczykach samochodowych VW. Koncern z Wolfsburga odwołał się do sądu, by powstrzymać naukowców przed opublikowaniem tych informacji.
Koncern nie uważa za stosowne usunięcie tego słabego punktu, ale będzie to możliwe dopiero w następnej generacji pojazdów, jak stwierdził rzecznik VW, Hartmut Hoffmann.
W kręgach BKA mówi się jednak, że złodzieje już dawno dysponują tą technologią, a koncerny starają się sprawę bagatelizować. BMW utrzymuje, że są to tylko odosobnione przypadki, i najczęściej auta są kradzione klasycznymi metodami: przez kradzież kluczyków, oszustwo czy kradzież z transportera.
dpa, rtr, glp / Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Pawlak
Źródło: Deutsche Welle