Fiat wstrzymuje produkcję. Poseł pyta premiera…

Stanęła fabryka Fiat Auto Poland w Tychach. Przerwa w produkcji, która zaczęła się dzisiaj i potrwa praktycznie do końca miesiąca, wynika ze zmniejszenia zamówień na nowe samochody marki Fiat, notowanego w całej Europie, w tym szczególnie boleśnie na największym macierzystym rynku we Włoszech.

Spadek sprzedaży odbija się oczywiście również na sytuacji polskich zakładów koncernu z Turynu, ponieważ aż 98 proc. ich produkcji wędruje na eksport.
Zaniepokojeni związkowcy z Tych prosili śląskich posłów, by domagali się od rządu interwencji w celu ratowania miejsc pracy w polskim przemyśle motoryacyjnym.

Jeden z parlamentarzystów przygotował i przekazał już adresowany do premiera dokument, w którym zadaje kilka pytań: „Czy polski przemysł samochodowy może liczyć na wsparcie Rządu RP? Czy w trakcie obecnego kryzysu Rząd planuje nadal biernie obserwować sytuację i nie zajmie żadnego stanowiska? Czy Pan Premier zamierza wprowadzić jakiekolwiek zachęty do zakupu nowych samochodów?”.

Komentarz redakcyjny

To miłe, że posłowie wykazują troskę o losy pracowników branży motoryzacyjnej, ale czy tak sformułowane pytania mają jakikolwiek sens?

Odpowiedź na nie łatwo przecież przewidzieć, wiadomo też, że nie pociągnie ona za sobą żadnych konkretnych skutków. Tak, „polski przemysł samochodowy może liczyć na wsparcie Rządu RP” – w zakresie, w jakim jest to możliwe ze względu na ogólny kryzys gospodarczy, trudną sytuację finansową państwa i obowiązujące w Unii Europejskiej przepisy, które regulują pomoc publiczną, ograniczając możliwości wspierania przedsiębiorstw przez budżet.

Niewykluczone też, że rząd zajmie w tej sprawie jakieś stanowisko (zwróćmy uwagę na ironiczny wydźwięk słowa „planuje” w cytowanym fragmencie dokumentu). Tylko co z tego niby ma wyniknąć?
Ostatnie pytanie wymaga nieco szerszego komentarza. Otóż po pierwsze, doświadczenia innych państw wskazują, że dotowanie sprzedaży nowych aut jest bardzo kosztowne i działa na krótką metę. Po drugie, trudno jakoś spodziewać się, że po wprowadzeniu dopłat w wysokości, powiedzmy, 3 000 zł do fiata pandy czy 500, polscy klienci nagle masowo rzucą się do salonów samochodów.

Po trzecie wreszcie, elementarna znajomość matematyki wystarcza, by zrozumieć, że przy takiej a nie innej strukturze sprzedaży Fiat Auto Poland, nawet dwukrotny wzrost krajowego popytu na wyroby tej fabryki w niczym nie zmieniłby jej ogólnej sytuacji.

INTERIA.PL

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułWojna o bankowozy
Następny artykułPowstanie ponad 400 miejsc pracy