Bez obowiązkowej polisy OC jeździ 250 tys. aut

250 tys. aut bez obowiązkowej polisy OC jeździ po polskich drogach. Tylko w pierwszym półroczu ubezpieczeni kierowcy musieli zapłacić 35 mln zł za sprawców wypadków, którzy nie mieli polisy

Młody kierowca zabrał swojemu ojcu samochód. Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w inne auto, którego pasażerowie odnieśli poważne obrażenia. Przyznane im renty to koszt 250 tys. zł, które wypłacił poszkodowanym Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, bo samochód nie miał obowiązkowego ubezpieczenia OC. Teraz Fundusz zwrócił się do niego o zwrot wypłaconego odszkodowania.

Podobnie było z nieletnim pijanym motocyklistą. Uderzył w rowerzystkę, która zginęła na miejscu. Na 500 tys. zł, które sprawca musi oddać Funduszowi, składają się głównie zadośćuczynienia dla członków rodziny, bo kobieta osierociła kilkoro dzieci. Od innego nieubezpieczonego motocyklisty Fundusz próbuje ściągnąć ponad 400 tys. zł. Kierowca, będąc pod wpływem alkoholu, wjechał w rowerzystkę, teraz musi zwrócić pieniądze wypłacone z tytułu zadośćuczynienia, pokrycia kosztów leczenia i renty.

Jeżeli kierowca jeździ bez ważnej polisy OC ponad dwa tygodnie, zapłaci 3 tys. zł mandatu. Jeżeli nie ma ubezpieczenia od czterech do 14 dni, kara wynosi 1,5 tys. zł. Jeżeli z zakupem spóźnił się nie więcej niż trzy dni, grozi mu 600 zł mandatu. Ale kara za brak OC jest najmniej dotkliwą konsekwencją – bo kiedy taki nieubezpieczony kierowca spowoduje wypadek, odszkodowanie musi pokryć z własnej kieszeni. W praktyce pieniądze ofiarom wypadku wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który później domaga się zwrotu od sprawcy.

W sumie w pierwszym półroczu 2012 r. nieubezpieczeni i niezidentyfikowani sprawcy wypadków kosztowali innych kierowców 35 mln zł. To o ponad jedną trzecią więcej niż przed rokiem. Rekordziści muszą zwrócić Funduszowi po kilkaset tysięcy złotych. Średnio nieubezpieczony sprawca wypadku musi zwrócić Funduszowi 12 tys. zł, czyli ponad 20 razy więcej niż cena ubezpieczenia.

Na koniec czerwca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny prowadził aż 16,6 tys. postępowań, dopominając się zwrotu wypłaconego odszkodowania od sprawców wypadków. Z tego 1,7 tys. to nowe postępowania wszczęte w pierwszym półroczu 2012 r. Najszybciej, bo o połowę, wzrosła liczba spraw, w których odszkodowanie nie przekracza 10 tys. zł.

Jaka jest ściągalność odszkodowań od nieubezpieczonych kierowców?

– Odzyskujemy ok. 40 proc. odszkodowań wypłaconych ofiarom wypadku. Bardzo często płacą oni to odszkodowanie przez lata, w ratach – tłumaczy Aleksandra Biały z UFG. Dlaczego? – Często są to ludzie o bardzo skromnych dochodach – wyjaśnia Biały.

Bez ubezpieczenia jeżdżą bowiem najczęściej osoby, których dochód na osobę w rodzinie nie przekracza 500 zł. Ze statystyk UFG wynika, że najczęściej jest to mężczyzna w wieku 18-29 lat. Mieszka w województwie lubuskim, małopolskim, opolskim lub warmińsko-mazurskim. Pracuje dorywczo, prowadzi gospodarstwo rolne, jest bezrobotny lub pobiera rentę. Jeździ najczęściej fiatem lub oplem. W większości przypadków są to starsze auta sprowadzone z zagranicy, za kilka tysięcy złotych.

Jeszcze rok temu po polskich drogach jeździło ok. 200 tys. kierowców bez OC. Teraz jest już ich aż 250 tys. A przecież taka polisa jest obowiązkowa dla każdego kierowcy. Chociaż ubezpieczenie kosztuje średnio tylko 383 zł, to jednak coraz więcej kierowców ryzykuje i nie ubezpiecza swojego samochodu.

– Szacujemy, że liczba nieubezpieczonych posiadaczy pojazdów rośnie proporcjonalnie do wzrostu liczby samochodów w Polsce i wynosi obecnie około 250 tys. – mówi Elżbieta Wanat-Połeć, prezes Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Sam odsetek osób bez tej obowiązkowej polisy nie zmienia się i wynosi 1,25 proc. – Jest to jednak wzrost szybszy, niż wcześniej prognozowaliśmy – podkreśla prezes UFG.

– Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest zapewne kryzys finansowy, który coraz mocniej dotyka Polaków – tłumaczy Wanat-Połeć. Wtóruje jej Biały: – Więcej ludzi nie ma pracy, brakuje im pieniędzy na drożejące ubezpieczenia OC, więc prawdopodobnie rezygnują z zakupu polisy.

Mimo że ubezpieczenia OC w Polsce są nadal najtańsze w Europie, to jednak ich cena powoli rośnie. Tylko w ubiegłym roku podwyżki wyniosły 10 proc. Teraz w ostatnich dwóch miesiącach wzrosty cen wyhamowały. Prezes Warty Jarosław Parkot nie spodziewa się w najbliższym czasie znaczących korekt w stawkach ubezpieczeniowych, tylko małych, kroczących podwyżek. Będą one wynikały z udogodnień, jakie ostatnio dostali kierowcy, czyli m.in. konieczności pokrycia przez ubezpieczyciela kosztów wynajęcia auta zastępczego, kancelarii odszkodowawczych oraz wzrostu zadośćuczynień wypłacanym poszkodowanym i ich rodzinom.

Według eksperta ubezpieczeniowego Marcina Brody „więcej” samochodów bez OC na polskich drogach to także efekt lepszej wykrywalności kierowców bez ważnej polisy. Chodzi o to, że fundusz od początku roku uruchomił nowe narzędzie, które monitoruje bazę polis komunikacyjnych i wykrywa przerwy w ubezpieczeniu danego pojazdu. Dzięki temu kierowca może dostać karę, nawet jeśli nie zostanie złapany przez policję. Od początku roku wezwanie do zapłaty kary mimo braku kontroli policji dostało już 1,8 tys. kierowców.

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Anna Popiołek