Od przyszłego roku miesięczna pensja minimalna w Polsce ma wzrosnąć z poziomu 2000 do 2100 zł. Przez to zapominalscy zapłacą większą karę za brak komunikacyjnej polisy OC. O ile wyższą?
Wysokość kary za brak polisy OC jest bezpośrednio skorelowana z pensją minimalną, zatem obie stawki rosną równolegle. Miesięczne wynagrodzenie z dniem 1 stycznia 2018 r. ma wzrosnąć z 2000 zł do poziomu 2100 zł brutto – minimalna stawka godzinowa wyniesie 13,70 zł. Automatycznie więc wzrośnie kara za OC.
Będzie to dokładnie o tyle samo, jeżeli bez OC będziemy jeździli od czterech do czternastu dni. W takiej sytuacji kara w przypadku samochodu samochodu osobowego wyniesie 2100 zł, ale jeżeli OC nie będziemy mieli dłużej, wówczas zapłacimy podwójną stawkę – 4200 zł. W zeszłym roku było to 4000 zł, zatem maksymalna kwota wzrosła o 200 zł. Brak polisy do trzech dni będzie nas kosztowało 820 zł – w zeszłym roku 800. Są to stawki dla posiadaczy samochodów osobowych.
Właściciele aut ciężarowych będą płacić według podobnego schematu 1320 zł, 3300 zł i 6600 zł. W przypadku pozostałych pojazdów (np. motocykli) kwoty karne to 140 zł, 350 zł i 700 zł.
– Obserwacja, jak historycznie kształtują się płace minimalne, pozwala stwierdzić, że rosną one co roku. W pewnym sensie można powiedzieć, że jednocześnie z biegiem lat coraz mniej opłaca się też rezygnacja z posiadania polisy czy po prostu nieumyślny brak ubezpieczenia. Dla przykładu: 5 lat temu brak OC oznaczał dla właściciela samochodu osobowego maksymalnie 3000 zł kary, czyli aż 1000 zł mniej niż teraz i 1200 zł w porównaniu ze stawką planowaną na 2018 r. – zauważa Damian Andruszkiewicz, Dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Komunikacyjnych Klienta Indywidualnego w Compensa TU SA Vienna Insurance Group.
Kary coraz trudniej uniknąć. Nie wystarczy nie spotkać na swojej drodze patroli policyjnych, które przy każdej kontroli drogowej sprawdzają ważność OC.
– Brak polisy OC wykrywa w swojej bazie Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) i wysyła kierowcom wezwania do zapłaty – tłumaczy Damian Andruszkiewicz.
UFG już od 4 lat korzysta z własnego systemu informatycznego, potocznie nazywanego „wirtualnym policjantem”. Monitoruje on przerwy w ubezpieczeniu, a kontrole odbywają się na podstawie ogólnopolskiej bazy polis komunikacyjnych. Jego skuteczność można ocenić na dość wysoką. Dla przykładu, UFG w zeszłym roku wykryło w ten sposób 63 proc. wszystkich ukaranych nieubezpieczonych.
Brak OC to nie tylko grzywna. Niektórzy myślą, że nie płacąc OC mogą zaoszczędzić, a potencjalna kara za brak polisy choć wysoka, jest do zniesienia jeżeli uda się nie płacić przynajmniej przez dwa lata. Niestety nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli spowoduje wypadek, to będzie musiał także pokryć koszty odszkodowania wypłaconego przez UFG (tzw. regres).
Według danych UFG średnia kwota to około 10 tys. zł, ale jeżeli chodzi o pojedyncze przypadki (poważne uszkodzenia ciała lub poważne zniszczenia w mieniu), to odszkodowanie może wynieść setki tysięcy złotych. Co rok około 2 tys. osób musi oddać pieniądze do UFG, a rekordzista ma do spłacenia kwotę 1,8 mln zł.