Nie wierzcie elektronice

Jakiś czas temu producenci samochodów doszli do wniosku, że najsłabszym tzn najbardziej „awaryjnym” elementem auta jest kierowca. Wraz z rozwojem elektroniki zaczęto więc systematycznie montować w pojazdach systemy, które w imię bezpieczeństwa, komfortu lub oszczędności paliwa itp. – przejmują kontrolę nad podzespołami samochodu.
O ile część z nich jest bez wątpienia potrzebna choćby dlatego, że zwiększa bezpieczeństwo czynne i bierne samochodu np. airbag, ABS czy ESP, o tyle niektóre można uznać za zbędne lub wręcz szkodliwe. Tym bardziej, że wszystkie sterowane są przez komputer, który jak każda maszyna może ”odmówić współpracy”. Niektórzy producenci, zapewne chcąc zabłysnąć nowoczesnymi rozwiązaniami, montują w samochodach wszystko co w dziedzinie elektroniki samochodowej wymyślono. Nie zawsze oprogramowanie systemów i ich współdziałanie z pozostałymi podzespołami auta są dokładnie przemyślane.

Niedawno miałem okazję użytkować samochód bogato wyposażony w cuda elektroniki. Auto znakomicie się prowadziło, doskonale trzymało drogi. Układ kierowniczy precyzyjnie reagował na każdy ruch, silnik oszczędny o dużej kulturze pracy zapewniał doskonale przyspieszenia. Na zewnątrz blisko 30 stopniowy upał dwustrefowa klimatyzacja sprawiała, że wewnątrz było bardzo przyjemnie. Wygodne fotele, delikatna muzyczka sączyła się z głośników…

Podjechałem pod bramę posesji. System „start stop” wyłączył silnik, włączyłem elektryczny hamulec, sprawdziłem czy auto stoi stabilnie, otworzyłem drzwi auta, z zewnątrz buchnęło gorące powietrze, system start stop automatycznie włączył silnik. Upewniłem się, że pojazd nie stacza się po delikatnej pochyłości, wysiadłem by otworzyć bramę. Wjechałem na posesję, zatrzymałem samochód. Sytuacja powtórzyła się: system „start stop” wyłączył silnik, włączyłem elektryczny hamulec, sprawdziłem czy auto stoi stabilnie, otworzyłem drzwi, ponownie system „start stop” automatycznie włączył silnik upewniłem się, że pojazd nie stacza się po nieco większej pochyłości. Auto stało nieruchomo, wysiadłem więc by zamknąć bramę… Zdążyłem przejść bodaj 3-4 metry gdy samochód zaczął jechać do tyłu. Nie mogłem otworzyć drzwi gdyż było to już w świetle bramy. Za brama auto nabrało rozpędu, biegłem obok samochodu otworzyłem drzwi lecz nie udało mi wskoczyć do środka, poślizgnąłem się, mały włos nie wpadłem pod koła, drzwi się zatrzasnęły i automatycznie zablokowały, silnik cały czas pracował. Mogłem już tylko bezradnie biec obok… Wesoły widok: facet biegnie obok toczącego się do tyłu auta i trzyma je za klamkę! Samochód zatrzymał po ok. 100 m na płocie sąsiada. Silnik nadal pracował….

Przyczyna zdarzenia wydaje się być prosta. System „start stop” ma za zadanie wyłączać silnik gdy pojazd stanie np. na światłach. Chodzi o oszczędność paliwa i zmniejszenie emisji spalin. Ów system jest połączony w wieloma czujnikami m.in. z czujnikiem temperatury wewnątrz auta. Gdy w kabinie temperatura nadmiernie podniesie się w stosunku nastawionej system włącza automatycznie silnik, dzieje się tak również wtedy gdy system uzna, że należy podładować akumulator.

Tak też stało się w moim przypadku po otwarciu drzwi i uderzeniu gorącego powietrza automatycznie włączył się silnik. Komputer odczytał to zapewne jako „gotowość do jazdy” i zwolnił hamulec, auto stało na pochyłości i siłą bezwładu zaczęło się toczyć. W dalszej kolejności ten sam komputer zablokował drzwi jadącego bez kierowcy auta!

Być może system włączył silnik gdyż temperatura w kabinie była wyższa niż nastawiona, być może nadmiernie osłabł akumulator, a być może przyczyną była jakaś inna usterka samochodowej elektroniki. Być może… I tak miałem szczęście łatwo sobie wyobrazić skutki  gdyby do awarii doszło na bardzo ruchliwej drodze!

To zdarzenie dowodzi, że nadmierna wiara w elektronikę może być zgubna i niebezpieczna. Zwłaszcza, że podobne usterki mogą się zdarzyć każdemu. Komputery nie są i nie będą doskonałe!!! Nie wierzcie elektronice. W awaryjnej sytuacji potrzebny jest prosty i niezawodny hamulec np. mechaniczny! I tę myśl dedykuję konstruktorom samochodów.

Henryk Gawuć, IBRM Samar