Mimo wprowadzonych zmian w procedurze badań technicznych pojazdów, wiceminister w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii Piotr Woźny, nie wierzy w uczciwość diagnostów. Chce, aby na stacjach kontroli pojazdów pojawiły się kamery – nie tylko w budynku, ale także na kombinezonach diagnostów. To jeden z postulatów, który ma zaostrzyć walkę ze smogiem, którą wiceminister zajmuje się jako pełnomocnik rządu ds. walki ze smogiem.
To kolejna próba wyeliminowania patologii na stacjach diagnostycznych. Najwyraźniej niedawno wprowadzone przepisy, według których za badanie diagnostyczne płaci się teraz przed wjazdem na stanowisko diagnostyczne, nie przyniosły spodziewanych efektów. Według statystyk, okresowego badania nie przechodzi zaledwie 2 proc. pojazdów, czyli zdecydowanie mniej niż spodziewali się pomysłodawcy ustawy.
Według radia RMF FM podejrzanie wysoki współczynnik pozytywnie zaliczonych badań zaniepokoił ministra Woźnego, któremu to przydzielono zadanie walki z zanieczyszczeniem powietrza. Dla porównania w Niemczech, gdzie park pojazdów jest zdecydowanie młodszy i w lepszym stanie technicznym, okresowych przeglądów nie zalicza każdego roku blisko jedna czwarta badanych pojazdów.
Wnioski są jasne, dlatego minister przedstawił kolejny pomysł na wyeliminowanie podbijania badań za łapówki. Rząd proponuje kolejne zmiany w przepisach dotyczących badań technicznych, tym razem mowa o montażu monitoringu w stacjach diagnostycznych.
Kamera miałaby być zainstalowana na stacji, ale jest też pomysł bardziej radykalny, by diagności nosili je na ubraniu, podobnie jak policjant. Nagranie miałoby być archiwizowane przez stację diagnostyczną, a w razie kontroli i wykrycia poważnych usterek w pojeździe, służby mogłyby zwrócić się do stacji o udostępnienie badania i kontrolę, czy badanie techniczne zostało przeprowadzone rzetelnie. Nikt jednak nie poinformował, jak długo takie nagrania miałyby być archiwizowane.
Źródło: AutoŚwiat.pl