Auto (nie) zastępcze z OC sprawcy

Tych z Państwa, którzy stęsknili się za moimi publikacjami, pragnę przeprosić.

Brak aktywności z mojej strony, w artykułach może oznaczać tylko jedno: wzmożone działanie praktyczne, co przekłada się na brak czasu na opisanie sytuacji na froncie.

Pragnę jednocześnie uspokoić, nie dopadł mnie kryzys, zarówno ten twórczy, jak i żaden inny kryzys.

Ale dosyć o mnie, czas na kolejne case study, zapowiadane już jakiś czas temu.

Tym razem towarzystwo ubezpieczeniowe, którego nazwa kończy się na literę „A”. Do celów tej publikacji będę używał nazwy A. Ubezpieczenia TUiR.

            Rzecz działa się w trzecim kwartale 2019 roku.
Byłem wówczas szczęśliwym użytkownikiem auta niemieckiej marki w segmencie premium, napędzanego 2 litrowym silnikiem diesla o mocy 190 KM, zestawionym z automatyczną skrzynią biegów. Samochód posiadał wysokie walory reprezentacyjne oraz w miarę dobre przyspieszenie, co jest dla mnie istotnym elementem bezpieczeństwa.
Ponieważ używałem auta m.in. do przemieszczania się na spotkania z klientami zależało mi przede wszystkim na: komforcie, prestiżu oraz niewysokim spalaniu paliwa na długich trasach – czytaj silnik wysokoprężny.

Wszystko było by w należytym porządku gdyby nie nagłe… bęc!

Pan ubezpieczony w A. Ubezpieczenia TUiR spowodował kolizję i uszkodził mój środek transportu, stanowiący jednocześnie wizytówkę firmy.

Tu zaoszczędzę Państwu opowieści o wielominutowym wyczekiwaniu na infolinii ubezpieczyciela, która dla poszkodowanych otwarta jest jedynie w określonych godzinach (godziny pracy konsultantów: Pn.-Pt. 8:30-16:00). Kto z Was próbował zgłosić szkodę w dowolnym TU i uzyskać pojazd zastępczy, wie co musiałem przejść.

Skupię się na tym co wydarzyło się później, w kwestii pojazdu zastępczego. Podano mi numery telefonów do dwóch wypożyczalni współpracujących z A. Ubezpieczenie TUiR, które miały mi zapewnić auto zastępcze w poczet ubezpieczenia OC sprawcy kolizji.

Dzwonię więc z nadzieją na podtrzymanie swojej mobilności na dotychczasowym poziomie, licząc na uzyskanie auta zastępczego z automatyczną skrzynią biegów, w dieslu, w segmencie D premium.

Szybko zostałem obdarty ze złudzeń. Pierwsza wypożyczalnia zaproponowała mi auto, co prawda zbliżonej wielkości, jednak z silnikiem o napędzie benzynowym oznaczającym dla mnie dużo większe koszty oraz w manualnej skrzyni biegów wiążącą się za spadkiem komfortu jazdy i dużym ryzykiem, ponieważ od 8 lat jeżdżę wyłącznie „automatem”.
Zaproponowane auto, pomijając dużo uboższe wyposażenie w stosunku do mojego uszkodzonego, zwyczajnie nie spełniało kryteriów jakie obrałem przy wyborze swojego samochodu (komfort, oszczędność paliwa).

Zadzwoniłem więc do kolejnej wypożyczani wskazanej przez A. Ubezpieczenie TUiR. Jakież było moje zdziwienie w momencie gdyż propozycja kolejnej wypożyczalni była identyczna z propozycją poprzedniej.

Zostałem zatem skazany na wybór gorszego zła: albo wybiorę auto z wypożyczalni wskazanej przez ubezpieczyciela i obniżę na 2 tygodnie komfort swoich podróży przy jednoczesnym wzroście ich kosztów, albo podejmę ryzyko i wynajmę auto w niezależnej wypożyczalni działającej na wolnym rynku, mając na uwadze, iż nie ma szans aby zmieścić się w kwocie 99 zł netto / doba narzuconej przez ubezpieczyciela.

Oczywiście wybrałem opcję numer dwa, i nie żałuję.

Pozwoliła mi na to moja świadomość praw i obowiązków. Nie dałem się zastraszyć ubezpieczycielowi, do czego również mocno Państwa zachęcam!

Nie ulegajcie wymyślonym przez ubezpieczycieli interpretacjom artykułów Kodeksu Cywilnego. Każde towarzystwo ubezpieczeniowe dba tylko i wyłącznie o swój interes. Jeżeli jesteś poszkodowanym, któremu należy się pomoc i odszkodowanie z TU, licz się z tym, iż z góry będziesz traktowany jak intruz. 

 

z poważaniem,

Marcin Golis
Ekspert Polskiej Izby Motoryzacji w kwestii wynajmu pojazdów zastępczych z OC sprawcy.