Od dwóch lat Włosi kupują więcej rowerów niż samochodów. W roku 2011, kiedy nastąpił przełom, różnica była jeszcze symboliczna, wynosząc 2 tys. sztuk. Rok później tendencja się utrwaliła: sprzedano 1,606 mln rowerów i 1,402 mln aut.
Włoskie media zauważają, że to nowe zjawisko jest spowodowane nie tylko trwającym od dwóch lat kryzysem gospodarczym, szczególnie dotkliwym w sektorze motoryzacyjnym (spadek sprzedaży samochodów w tym okresie o 20 proc.), ale także zmianą świadomości mieszkańców Półwyspu Apenińskiego.
-Kryzys ekonomiczny ma reperkusje we wszystkich dziedzinach życia, nie wyłączając transportu. Dziś mamy do czynienia z małą rewolucją, jeśli chodzi o styl życia. Ludzie odkrywają rower, jego wygodę, prostotę, szybkość w przemieszczaniu się na małych odcinkach w zatłoczonych miastach – podkreśliła prezes Włoskiej Federacji Przyjaciół Roweru Giulietta Pagliaccio.
Pagliaccio zwróciła jednak uwagę na słabo rozwiniętą infrastrukturę dla rowerzystów w dużej części kraju. -Włochy są przecięte na pół. Im bardziej jedzie się na południe, tym sytuacja staje się dramatyczniejsza – dodała.
Największy wzrost odnotowano w sprzedaży rowerów miejskich, służących do przemieszczania się na niewielkim dystansie.
-Klienci pytają się najczęściej o rowery 'commuting’. Chcą kupować rowery na długi okres użytkowania. To potwierdza tezę, że wielu ludzi przesiada się z samochodu na rower. Wzrost sprzedaży tego typu sprzętu wyniósł w ubiegłym roku aż 35 proc. – powiedział szef firmy Bianchi Bob Ipolitano.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, ml, PAP