Motoryzację czeka rewolucja. Nowe auta będą tańsze, ale jednorazowe

Szykuje się kolejna rewolucja w przemyśle samochodowym. Koncerny motoryzacyjne szukając sposobów na obniżenie kosztów produkcji, rozważają wdrożenie innowacyjnych maszyn do odlewania aluminium. Pozwalają one wytwarzać duże pojedyncze elementy karoserii, co w znaczący sposób przyspiesza i ułatwia proces produkcyjny. Niestety dla właścicieli nowych samochodów oznacza to spore kłopoty.

Metoda produkcji bazująca na maszynach do odlewania ciśnieniowego aluminium, zyskuje coraz większą popularność w świecie motoryzacyjnym. W przeciwieństwie do klasycznych pras hydraulicznych, nowe rozwiązanie umożliwia odlanie praktycznie wszystkich skomplikowanych części podwozia oraz karoserii pojazdów w jedną całość. Dzięki temu przy produkcji samochodów nie trzeba wytwarzać kilkudziesięciu osobnych elementów, które następnie są mozolnie łączone na linii montażowej. To z kolei nie tylko skraca proces budowy samochodu, ale też zmniejsza koszt produkcji o nawet 40 proc.

Pierwsza była Tesla. Jej śladem pójdą inne marki

Korzyści płynące z wykorzystania aluminiowego procesu odlewania udowodniła już Tesla, która jako pierwsza wdrożyła wspomnianą technologię. To właśnie dzięki niej w tak szybkim tempie zyskała przewagę nad pozostałymi koncernami i stała się jednym z najbardziej dochodowych producentów na świecie. Amerykańskie przedsiębiorstwo do dziś korzysta z maszyn dostarczanych przez włoską firmę IDRA Group. 

Teraz śladem Elona Muska chcą podążać także inne marki – m.in. Volkswagen, Hyundai, Ford czy Toyota. Japoński producent zakłada nawet, że dzięki nowej metodzie, montaż auta skróci się nawet o połowę. Również Nissan oraz Volvo szykują się do zaimplementowania maszyn odlewniczych. Eksperci zaznaczają jednak, że chociaż nowy proces budowy samochodów może skutkować nieznaczną obniżką ich ceny – w ostateczności może okazać się bardzo kosztowny dla właściciela. Powodem są koszty ewentualnych napraw.

Korzyści płynące z wykorzystania aluminiowego procesu odlewania udowodniła już Tesla /Getty Images

Samochody „do pierwszego wypadku”. Eksperci ostrzegają

Dotychczas, gdy mieliśmy stłuczkę lub nieznaczną kolizję drogową, naprawa najczęściej ograniczyła się do wymiany konkretnej części karoserii. W momencie jednak gdy pojazd składa się z zaledwie jednego, lub dwóch elementów, taka wymiana może okazać się całkowicie niemożliwa. Krytycy nowej metody produkcji podkreślają, że w rzeczywistości możemy mieć do czynienia z falą „jednorazowych samochodów”.

Owszem – auta mogą być nieznacznie tańsze, jednak posłużą nam do pierwszego wypadku.czytamy w komentarzach

Nie bez znaczenia jest także fakt, że nowy proces oznacza pozbawienie danych części elastyczności, a to może odbić się na jakości całego modelu. Jako przykład podaje się tu wady konstrukcyjne występujące w niektórych egzemplarzach Tesli Model Y. W internecie nie brakuje zdjęć oraz filmów ukazujących fatalny poziom wykończenia samochodów amerykańskiej marki.

Źródło: motoryzacja.interia.pl