Zdaniem Jakuba Farysia, prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, cytowanego przez „Rzeczpospolitą”, wkrótce może być jeszcze gorzej.
– Kryzys półprzewodnikowy trwa i nie ma podstaw, by sądzić, że szybko się skończy. Z kolei wojna w Ukrainie wywołuje naturalną obawę klientów o przyszłość i nie zachęca do kupowania samochodów. Na dodatek, choć skończył się stan epidemii, to ciągle jeszcze wychodzimy z postpandemicznych problemów, więc wszystko to razem nie daje powodu do optymizmu – ostrzega Faryś w dzienniku.
W branży motoryzacyjnej optymizmu brak, bo prognozowanie przyszłości to dziś wróżenie z fusów. „Rosną także obawy o brak surowców jak stal czy pallad. 40 proc. globalnej produkcji tego ostatniego pochodzi z Rosji” – czytamy. Swoje dokłada sytuacja w Chinach.
Drożyzna i niedobory na rynku aut nowych przełożyły się także na auta używane. Dziś dwuletni samochód potrafi być droższy od nowego, bo po prostu jest do wzięcia od ręki. Jak podaje „Rz” za Jakubem Salutą, prezesem carvago.pl, ceny aut używanych skoczyły długoterminowo o 10-15 proc. i nie zapowiada się, żeby do początku 2023 r. coś miało się zmienić.
Do problemów z drogimi samochodami w ostatnim czasie dochodzi drożejące paliwo. W ostatnim czasie ceny diesla i benzyny 95 praktycznie się zrównały na poziomie ok. 7,25 zł.
Źródło: https://businessinsider.com.pl/