NSZZ „Solidarność” w FCA Poland SA domaga się zbiorowych podwyżek, podobnie jak w Oplu. Związkowcy twierdzą, że w spółce zamrożono płace w 2015 r., choć osiąga ona świetne wyniki. Przedstawiciele koncernu przekonują, że udział załogi w wynikach przedsiębiorstwa zapewniają coroczne premie i nagrody.
Beata Dziekanowska z biura prasowego spółki przyznaje, że ostatnia podwyżka dla wszystkich pracowników była w lipcu 2015 r. i wyniosła 130 zł. – Ponadto zostały wprowadzone dwa nowe elementy wynagradzania – twierdzi. Premia roczna, uzależniona od wyników spółki (w ub.r. średnio 2300 zł na pracownika) oraz premia za realizację celów planu przemysłowego (średnio 500 zł na rok). Pracownikom wypłacane są też nagrody roczne, gwarantowane zapisami Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy: premia efektywnościowa, premia urlopowa (50 proc. płacy) i z okazji świąt Bożego Narodzenia. Łącznie nagrody te w ub.r. to średnio ponad 4600 zł na pracownika.
Jednak związków to nie zadowala. – Wystarczy zobaczyć, jak wieloletnie porozumienia płacowe wyglądają w innych zakładach motoryzacyjnych, np. w poznańskim Volkswagenie czy gliwickim Oplu. Wszędzie są przewidziane zarówno coroczny wzrost płac zasadniczych, jak i dodatkowe premie czy jednorazowe bonusy – twierdzi Wanda Stróżyk, przewodnicząca Solidarności w FCA Poland SA. – Dlatego na podstawie obowiązujących zapisów układu zbiorowego oraz ustawy o związkach zawodowych wystąpiliśmy o natychmiastowe zwołanie Komisji Konsultacyjnej FCA Poland SA, której zadaniem będzie analiza i ocena sytuacji ekonomicznej spółki i jej pracowników.
Zdaniem związkowców sytuacja spółki jest znakomita. FCA Poland znajduje się w czołówce europejskich zakładów Fiat Chrysler Automobiles pod względem wielkości produkcji. Tyski zakład jako jeden z niewielu na świecie uzyskał najwyższy, tzw. Złoty Poziom w systemie World Class Manufacturing. – To zasługa głównie pracowników – podkreśla Stróżyk. – Fabryka może liczyć na ulgi podatkowe i wsparcie przy uruchamianiu nowych inwestycji. Tylko że w minionych latach nie przekładało się to na płace załogi. Liczymy, że teraz, gdy nie ma już jawnie antypracowniczych rządów w Polsce, to się zmieni – dodaje.
Spółka jest jednym z największych pracodawców w regionie, zatrudnia ponad 3 tys. osób. Jednak jeszcze w 2009 r. w tyskiej fabryce pracowały 6422 osoby. Zatrudnienie spadło drastycznie, kiedy rok później koncern postanowił przenieść produkcję fiata pandy do Włoch. Szef koncernu Sergio Marchionne powiedział wtedy, że w Polsce panda była wytwarzana na najwyższym poziomie, jakiego nigdy nie osiągnął żaden włoski zakład Fiata. – Nasz wybór nie był oparty na zasadach ekonomii ani racjonalności – przyznał. Fiat uczynił to pod naciskiem włoskiego rządu i związków. Pracownicy z Tychów obawiają się powtórki z historii. Wiadomo też, że koncern odszedł od polityki zbiorowych podwyżek na rzecz premii motywacyjnych. – W Tychach, a szczególnie na Podbeskidziu, z tym się godzą, bo tu nie ma wielu dużych firm, jak np. w Warszawie, gdzie średnia płaca przekracza już 5 tys. zł miesięcznie. U nas to jest nawet o 2 tys. zł mniej – twierdzi nasz rozmówca.
Źródło: gpcodziennie.pl