Rynek rośnie? To tylko pozory

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda optymistycznie. W Polsce rośnie liczba rejestracji nowych samochodów osobowych, zarówno w porównaniu z poprzednim miesiącem jak i październikiem 2012 r. Niestety, za sprawą „reeksportu” dobry nastrój pryska już po chwili. Coraz więcej aut trafia za granicę, a krajowy rynek motoryzacyjny nadal jest bardzo słaby.
W październiku Polacy kupili i zarejestrowali 26 368 nowych samochodów osobowych – wynika z najnowszych danych Centralnej Ewidencji Pojazdów. To wynik o 21,92 proc. większy w porównaniu z wrześniem i o 19,26 proc. lepszy, gdy zestawimy go z wynikami sprzed roku. W ciągu 10 miesięcy tego roku w naszym kraju zarejestrowano 239 389 aut osobowych, o 4,77 proc. więcej niż przed rokiem. Kolejny miesiąc z rzędu obserwujemy zatem wzrost liczby zarejestrowanych w Polsce nowych samochodów osobowych (na koniec września wynosił on 3,22 proc., na koniec sierpnia: 2,06 proc.). Tak brzmi oficjalny komunikat sporządzony na podstawie dostępnych w danym momencie informacji zapisanych w Centralnej Ewidencji Pojazdów.

Zamazane statystyki
Niestety, ten optymistyczny przekaz nie oznacza, że rynek motoryzacyjny najgorsze ma już za sobą. Ani tym bardziej, że powrócił już na ścieżkę wzrostu. Dlaczego? Wszelkie złudzenia rozwiewają eksperci IBRM Samar, którzy wskazują, że do wzrostu krajowego rynku przyczyniają się klienci z innych państw Unii Europejskiej. Coraz więcej nowych samochodów wyjeżdża bowiem z Polski za granicę, do czego zachęca cudzoziemców i polskie firmy dostarczające im auta, korzystny kursu euro wobec złotego. – Sprzedażą aut za granicę zajmują się dziś nie tylko wyspecjalizowane firmy, ale także – na coraz większą skalę – niektórzy klienci flotowi, dla których sprzedaż samochodów stała się sposobem na dodatkowy zarobek. Skala reeksportu jest zapewne jeszcze większa niż wskazują na to dostępne dane. Nie wszystkie samochody są bowiem wyrejestrowywane lub zgłaszane jako zbyte, a część aut kupowanych przez osoby fizyczne także trafia za granicę, co związane jest z faktem, że w tej kategorii klientów znajdują się również osoby prowadzące działalność gospodarczą – wyjaśnia Wojciech Drzewiecki, prezes IBRM Samar.

Dealerski patent na zysk?
Do zamazywania prawdziwego obrazu statystyk przyczynia się także rosnące w szybkim tempie zjawisko rejestrowania na siebie aut przez dealerów. W latach 2005 – 2010 średnia liczba rejestracji dealerskich w ciągu 10 miesięcy wynosiła ok. 9 tys. sztuk. W ciągu 10 miesięcy tego roku dealerzy zarejestrowali na siebie prawie 26 tys. samochodów, z czego część znalazła właścicieli na rynku polskim w ramach prowadzonych przez producentów programów specjalnych, a pozostałe najpewniej trafiły na inne rynki unijne. – Szczególnie zjawisko to widoczne jest wśród dealerów marek premium, gdzie od 3 lat obserwowane są silne wzrosty, a obecnie notowane wyniki są ponad dziesięciokrotnie wyższe w stosunku do średniej z lat 2005 – 2010 – dodaje Dariusz Balcerzyk, ekspert Instytutu Samar.

Firmy wciąż górą
Wyraźnie także widać, że klienci indywidualni wciąż rzadko odwiedzają autosalony. Porównanie wyników z osiągniętymi rok wcześniej wykazuje spadek liczby rejestrowanych aut. Poziom rejestracji samochodów w kraju byłby więc bardzo słaby, gdyby nie zakupy dokonywane przez firmy, których udział w rynku w ostatnim czasie znacząco wzrósł. W październiku 2013 roku udział klientów indywidualnych w całkowitej liczbie rejestracji samochodów osobowych wyniósł zaledwie 35,6 proc., wobec 37 proc. we wrześniu. Udział firm w całkowitej liczbie rejestracji samochodów osobowych wyniósł 64,4 proc. – najwięcej w ciągu dziesięciu miesięcy 2013 roku. W liczbach bezwzględnych oznacza to, że użytkownicy instytucjonalni kupili 16 981 aut. – Jest jednak jedno małe „ale”. Ten swoisty rekord to efekt wspominanego już wcześniej „reeksportu”. Uwzględnienie w prezentacji liczby aut wysłanych za granicę zmienia obraz. Część z tych samochodów (ok. 3 352 sztuki) to auta najpierw zarejestrowane w Polsce, a następnie wywiezione do sprzedaży za granicą – zauważa Wojciech Drzewiecki.

Dla wybranych i dla mas
Niemal już tradycyjnie rynek samochodów premium ma się znacznie lepiej niż aut popularnych. W październiku (według zapisu firmy Samar) Polacy kupili i zarejestrowali tych ostatnich 23 820 sztuk, o 19,15 proc. więcej w porównaniu z październikiem 2012 r. W tym samy miesiącu w Polsce zarejestrowanych zostało 2 643 aut z wyższej półki, o 34,23 proc. więcej. W ciągu 10 miesięcy w kraju zarejestrowano 216 928, a wzrost r/r wyniósł 4,34 proc. W tym samym okresie liczba rejestracji marek premium wyniosła 21 153 sztuki, o 12,45 proc. więcej niż przed rokiem. Na czele stawki marek premium od stycznia do października 2013 r. było BMW (5 249 sztuk; wzrost o 16,83 proc. r/r), przed Mercedesem (4 609 sztuk, wzrost o 14,51 proc. oraz Audi (4 497 sztuk, o 5,37 proc. więcej. Tuż poza podium znalazło się Volvo, które zarejestrowało 4 142 samochodów osobowych, o 12,22 proc. więcej niż przed rokiem. Udział marek premium w całym rynku wyniósł 8,88 proc.

Wzloty i spadki
Największą dynamiką wzrostu w pierwszej trzydziestce rejestracji aut osobowych w okresie od stycznia do października nadal może pochwalić się – zajmująca 21 pozycję w rankingu – Mazda (3 392 sztuk, wzrost o 62,53 proc. więcej niż przed rokiem). Jeszcze większe wrażenie robią wyniki samego października. Mazda zarejestrowała 427 pojazdów, o blisko 214 proc. (!) więcej niż w październiku 2013 roku. Wynik ten to zasługa bardzo dobrze sprzedających się modeli: Mazda 6, CX5 oraz nowej „trójki”.
Największe spadki w tym samym gronie przypadły w udziale należącej do Fiata, Alfie Romeo. Od stycznia do października włoska marka zarejestrowała w Polsce 822 auta, o 36,03 proc. mniej niż przed rokiem. Tym samym na ostatnim miejscu (pod względem wielkości spadków liczby rejestracji) nie ma już wchodzącej w skład grupy Volkswagena marki Seat. Od sierpnia nowy importer Volkswagen Group Polska ruszył ostro z reklamą hiszpańskich aut, co przynosi coraz lepsze efekty. Jeszcze po ośmiu miesiącach strata Seata wynosiła blisko 50 proc., na koniec III kwartału zmniejszyła się do 40,81 proc. by na koniec października skurczyć się do 25,06 proc.). To niezły wynik, choć nadal daleki od marzeń.

Przyszłość nadal niepewna
Co czeka polską gospodarkę w najbliższej przyszłości? Według najnowszych szacunków Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (z 29 października), w III kw. 2013 r. tempo wzrostu gospodarczego było po raz drugi z rzędu wyższe niż odnotowane trzy miesiące wcześniej. Wzrost produktu krajowego brutto w porównaniu z sytuacją sprzed roku wyniósł 1,8 proc. Było to najszybsze tempo wzrostu od pięciu kwartałów. Uwzględniając czynniki sezonowe, tempo wzrostu PKB w okresie od lipca do września wyniosło 0,6 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału. Głównym czynnikiem wzrostu gospodarczego w III kwartale był popyt krajowy. – Traktować należy to, jako korzystny sygnał płynący z gospodarki, gdyż świadczy o uniezależnianiu się jej od niepewnej koniunktury zewnętrznej – prognozują eksperci IBnGR.
Zwracają jednak uwagę, że widoczny w okresie ostatniego roku bezwzględny spadek nakładów inwestycyjnych, przy niskiej stopie nakładów inwestycyjnych w gospodarce, stawiać może pod znakiem zapytania dynamiczny i stabilny wzrost gospodarczy w przyszłości

Jeszcze nie teraz
Jak sytuacja gospodarcza przełoży się na rynek motoryzacyjny? Obserwowany w Polsce wzrost liczby rejestracji samochodów osobowych sprawia, że IBRM Samar utrzymuje swą prognozę całoroczną. Instytut przewiduje, iż sprzedaż aut w tym roku osiągnie poziom około 284 tysięcy aut. Liczba ta wciąż może jeszcze ulec zmianie, gdyż do tej pory nie wiadomo, jaki ostatecznie wariant przepisów dotyczących odliczenia podatku VAT zostanie wdrożony przez Ministerstwo Finansów. – Przyszły rok przyniesie nam najprawdopodobniej wzrost na poziomie 5 proc. – podkreśla Wojciech Drzewiecki. – A „reeksport”? No cóż, ten będzie zależał od wartości złotego. Nie można wykluczyć, iż w przyszłym roku będziemy obserwowali zjawisko odwrotne i to my, zamiast naszych sąsiadów będziemy poszukiwali aut na innych rynkach Europy – dodaje szef Samaru

Łukasz Paździor, dyrektor zarządzający Mazda Motor Poland spodziewa się z kolei, że w tym i przyszłym roku możemy co najwyżej oczekiwać stabilizacji rynku. – Dopiero w perspektywie dwóch, trzech lat rynek powinien rosnąć. Nie będzie to jakiś duży wzrost, ale poziom 10-15 proc. jest całkiem realny. Sądzę, że będzie to związane z rosnącym optymizmem w społeczeństwie, bogaceniem się obywateli i faktem, że pieniądz na rynku staje się coraz tańszy. Jednak bez stabilizacji przepisów o ten wzrost będzie trudno – twierdzi Łukasz Paździor.

Źródła,
IBRM Samar, Autor Paweł Janas