Ciężar decyzyjności spoczywa głównie na samorządach lokalnych…

Rozmowa z Janem Okuliczem, Doradcą Prezesa Zarządu w Toyota Motor Poland oraz Szefem Sekcji Pojazdów z Napędami Alternatywnymi przy Polskiej Izbie Motoryzacji

Produkcja samochodów elektrycznych i hybrydowych stała się faktem. Widoczna jest też obecność infrastruktury, czyli tzw. słupków do ładowania akumulatorów. Wszystko to jednak w ilościach śladowych – pojazdów elektrycznych praktycznie na ulicach nie widać. Trochę lepiej jest z hybrydami. Dlaczego tak się dzieje?

W większości krajów przyzwyczajanie społeczeństwa do tego, że takie pojazdy są, rozpoczyna się od administracji państwowej, w tym szczebla rządowego. Przykład płynie od góry. Polska z kolei jest krajem, w którym efektywność polityczna przejawia się niestety nie w logice związanej z porządkiem działań ekonomicznych i gospodarczych w ogóle ale rozgrywkami, grą polityczną nakierowaną na myślenie jednokadencyjne czyli utrzymaniem się u władzy.

Zawężając do motoryzacji: w naszym kraju niemal zupełnie pomija się sprawę emisji CO2. Podchodzi się do problemu jakby w ogóle nie istniał a dotyczy całego kraju, w tym takich miast m.in. Krakowa, Katowic. Dlatego, przy zaniechaniu wprowadzania odgórnie jakichkolwiek benefitów bezpośrednio dla potencjalnych użytkowników samochodów elektrycznych a pośrednio dla środowiska, projekt ten jest na takim etapie a nie innym. Dzisiaj w ogóle nie postępuje a wręcz odłożony jest ad acta – głównie na szczeblu administracji państwowej. W związku z tym cały ciężar decyzyjności, przychylności i wdrażania rozwiązań przyjaznych e-mobilności spoczywa na samorządach lokalnych. Pozostaje się cieszyć, że w tym przypadku widać roztropność i podejmowanie inicjatyw na rzecz pojazdów ekologicznych.

Z czego to wynika? Jakie są powody zaniechania ze strony administracji – szczebla centralnego?

Polacy są pod względem motoryzacyjnym społeczeństwem nadal „świeżym”, dosyć słabo uporządkowanym w porównaniu Niemcami, Anglią czy tym bardziej z Francją, gdzie tradycje motoryzacyjne są znacznie dłuższe, sięgające nawet stu lat. W Polsce natomiast te tradycje to raptem 20 – 30 lat. Nie ma co wspominać czasów, gdzie ilość samochodów to były przypadki incydentalne, pomijając przy tym infrastrukturę drogową, którą dopiero w ostatnich latach uzupełniamy.

W naszym kraju wciąż pokutuje stereotyp w rodzaju „ile spala litrów paliwa na sto kilometrów i w ile sekund przyśpiesza do setki?”.  Są to dwa podstawowe parametry, które przeszkadzają w rozwoju nowoczesnej motoryzacji: i tej elektrycznej/ ekologicznej, i w ogóle nowoczesnej motoryzacji w Polsce. Nie traktujemy pojazdów jako narzędzia logistycznego ale nadal jak hobby a raczej swego rodzaju prestiż, jako fetysz, narzędzie pseudo prestiżowe.

Wspomniał Pan o przykładach jakie powinny płynąć „z góry”. Jak to wygląda w innych krajach?

Tego rodzaju sprawy są traktowane ponad podziałami partyjnymi gdyż wszyscy oddychamy jednym powietrzem. Stoi przed nami też widmo, wcześniej czy później, braku paliw kopalnianych – ropy, gazu, węgla. Na zachodzie Europy jest duże zrozumienie i wsparcie dla działań ekologicznych, a skoro są ludzie tym zainteresowani to należy im się jakaś premia. W Polsce natomiast stereotyp myślowy dotyczy głównie elektoratu: co się stanie jeżeli damy jakieś ulgi Nowakowi, który jeździ elektrycznym? Jak z kolei zareaguje na to cała rzesza Kowalskich, którzy jeżdżą samochodami z silnikami tradycyjnymi? No bo przecież Nowak, który ma hybrydę jest zapewne bogatym Nowakiem. A skoro bogatym to jak to jest, że Państwo faworyzuje bogatych? Ponadto pokutuje opinia sprzed kilku lat kiedy to, jako projekty pilotażowe, samochody elektryczne i hybrydowe były faktycznie drogie. Dzisiaj już cena takiego standardowego auta jest normalną albo przynajmniej akceptowalną.

Czy są w Polsce miasta, samorządy, które jednak są przychylne e-mobilności? 

Są i pocieszające jest to, że wśród nich świadomość ale i zainteresowanie przekładające się na wdrożenia rosną. Do tego grona zaliczyć można – w obszarze dużych miast – m.in. prezydenta Katowic, Wrocławia, Gdańska, którzy wprowadzili darmowe parkowanie, możliwość wjazdu do ścisłego centrum. Jest jeszcze oczywiście miasto Warszawa, gdzie już dawno wprowadzono by pakiet ulg dla pojazdów elektrycznych ale Warszawa wprowadziła w ostatnich latach inne, dodatkowe zachęty, niekoniecznie związane z motoryzacją dlatego też na tego rodzaju wspomaganie nie należy póki co liczyć. Nie zostałyby po prostu zaakceptowane. Taki jest sposób rozumowania niektórych radnych, którzy myślą, że może dzięki takim decyzjom, a raczej ich wstrzymaniu łamią zasady demokracji bo może na bus pasy należy wpuścić matki z dziećmi, a może inwalidów bo samochody elektryczne to może będą faworyzowały nie tych co potrzeba? Jednakże problem zanieczyszczenia chociażby Krakowa nadal nie jest rozwiązany i zapewne zbyt prędko nie będzie. Położenia miasta, sposób ogrzewania budynków powoduje silne zanieczyszczenie. Do tego dokładają się również samochody z silnikami spalinowymi. Najlepiej by było zakazać wjazdu tradycyjnym a umożliwić ekologicznym.

Z kolei w miastach mniejszych jak Toruń podejście jest inne. Prezydent, radni mają świadomość, że Toruń to miasto, spuścizna narodowa, zabytek UNESCO więc dlaczego nie umożliwić wjazdu samochodów elektrycznych do ścisłego centrum, pozwolić na darmowe parkowanie aby pokazać, że Toruń to również miasto nowoczesne. I te zachęty zostały wdrożone. Również w Zielonej Górze. Ponadto takie działanie uzmysławia innym samorządowcom, że może warto się nad takimi inicjatywami pochylić, głębiej zastanowić.

Jakie rozwiązania pro-elektryczne mogą być wprowadzane przez władze samorządowe? O czym mowa?

Mówimy o pewnych ukłonach w kierunku właścicieli posiadających samochody nisko a wręcz zerowo emisyjne w aspekcie wydzielania spalin. Skoro nie możemy im dać rekompensaty finansowej to chociaż w ten sposób doceńmy ich postępowanie, ułatwiajmy im życie po to aby inni zobaczyli, że warto. Myślę, że dla tych sporadycznych właścicieli samochodów elektrycznych 1,5 tys. złotych ulgi z racji nie ponoszenia opłat parkingowych to nie jest duża oszczędność dla budżetu miasta w skali roku. To jest też dbałość o nasze wspólne dobro – naszego środowiska i nas samych w rzeczywistości.

Z iloma prezydentami miast nawiązał Pan kontakt w tej sprawie?

To jest grupa ok. 16 prezydentów miast dużych i średnich (w tym m.in. Szczecin, Wrocław, Katowice, Toruń, Tychy, Grudziądz, Tarnów). W ośmiu miastach bardzo przychylnie potraktowano sugestie i ułatwienia dla e-mobilności wdrożono. W grupie tej są zarówno miasta średnie jak i duże aglomeracje. Przyznać trzeba, że nie jest łatwo ludzi przekonać, głównie radnych. Są opory polityczne, różnego rodzaju uprzedzenia, odwoływanie się do innych potrzeb społecznych. Dlatego dużo czasu, energii przy odpowiedniej dozie cierpliwości zajmuje przeprowadzenie wszystkiego, całej procedury aż po finalną uchwałę rady.

Jakie w takim razie są nastroje wśród producentów samochodów? Czy takie postawy, brak zainteresowanie a wręcz odrzucanie takich inicjatyw nie zniechęca?

Nie, ponieważ mieli świadomość takich sytuacji. Tym bardziej, że motoryzacja systematycznie spotyka się z podobnymi problemami. Jednak dlatego podjęli się produkcji samochodów hybrydowych i elektrycznych, ponieważ mają świadomość, że takimi autami – wcześniej czy później – będą jeździli wszyscy. Te samochody, w sposób naturalny wyprą auta z tradycyjnymi silnikami spalinowymi.

Istotne jest, że omawiana oporność dotyczy Polski. Póki co przynajmniej. Inaczej mają się sprawy na zachodzie Europy a jeszcze inaczej, tzn. lepiej w USA, gdzie hybrydy bardziej, a elektryczne – mniej cieszą się zainteresowaniem.

Dla motoryzacji, przynajmniej na dzień dzisiejszy samochody hybrydowe i elektryczne nie są wielkim biznesem. Ta mała produkcja w gruncie rzeczy pokazuje pewne zmiany cywilizacyjne, w tym zmiany sposobu myślenia, postrzegania samochodów, zmiany techniki jazdy, znaczenia auta. Odzwierciedleniem jest chociażby zwiększanie mocy silników przy równoczesnym minimalizowaniu zużycia paliwa czy też całkowitej rezygnacji z paliw tradycyjnych.

Proszę mi wierzyć ale problem zanieczyszczenia środowiska, w tym powietrza naprawdę jest poważny a świadomość społeczeństwa niepokojąco niska.

Czy dopiero zmiana pokoleniowa wpłynie pozytywnie na postrzeganie ekologii?

Zmiana pokoleniowa niekoniecznie ponieważ młodzież nadal myśli kategoriami standardowymi – V-max, spalanie a samo auto ma zachwycać. Dlatego stawiałbym na edukację a sam przykład powinien być odgórny – rząd, ministerstwa, posłowie, ludzie opinii a nie tak jak jest dzisiaj, że zainteresowanie jest oddolne – przez samorządy lokalne, mimo, że jest to bardzo cenne.

Kiedy zatem hybrydy i elektryczne zawitają w Polsce?

Elektryczne, takie jakie są proponowane dzisiaj, a dokładniej ich technika i technologia wymagają jeszcze ulepszeń. Hybrydy natomiast są dzisiaj pomostem między autami spalinowymi a paliwami wodorowymi w niedalekiej przyszłości. Myślę jednak, że za 7-10 lat i hybryd i elektrycznych będzie znacznie więcej na ulicach polskich miast.

Dziękuję za rozmowę,

Marcin BUDZIEWSKI