Toyota została zmuszona do ogłoszenia kolejnej olbrzymiej akcji serwisowej. W warsztatach będzie musiało pojawić się niemal 800 tys. samochodów, które jeżdżą po Ameryce.
Przyczyną jest wadliwe zawieszenie.
Wada dotyczy przeszło 760 tysięcy egzemplarzy modelu RAV4 produkowanych w latach 2006-2011, oraz 18 tysięcy lexusów HS 250h z 2010 roku. Chodzi o niewłaściwie dokręcone śruby na wahaczu tylnego koła. Mogą one się poluzować, co może doprowadzić do urwania wahacza.
Naprawa zostanie wykonana bezpłatnie.
To nie pierwsze kłopoty japońskiego koncernu, słynącego niegdyś z niezawodności swoich aut. Od 2009 roku koncern wycofał z rynku, głównie amerykańskiego, łącznie 12 milionów samochodów, a prezes koncernu wygłosił publiczne przeprosiny. Wszystko na skutek doniesień o samoczynnym przyspieszaniu samochodów.
Ostatecznie cała afera okazała się burzą w szklance wody. Niezależne śledztwo amerykańskie wykazało, że samochody Toyoty nie mogły samoczynnie przyspieszać, a potencjometry sterujące były sprawne.
Doniesienia o samoczynnym przyspieszaniu były najprawdopodobniej spowodowane przesuniętym dywanikiem… Jego mocowanie zostało poprawione podczas akcji serwisowej.
(INTERIA.PL/IAR)