Z czasem wszyscy będziemy jeździć samochodami ze zelektryfikowanym napędem. I nie ma w tym nic złego, trzeba jednak wiedzieć jaki rodzaj auta nowej generacji wybrać, aby pasował do naszych potrzeb. Oto, co trzeba wziąć pod uwagę.
Od elektryfikacji samochodów nie ma już ucieczki – i bardzo dobrze! Żeby jednak przejść przez tę technologiczną rewolucję suchą stopą, trzeba wiedzieć „z czym się to je” – jak wygląda ładowanie akumulatorów, czy wybrać samochód w pełni elektryczny, czy może hybrydę typu plug-in i w jaki sposób wykorzystać „zieloną” energię do ładowania takiego pojazdu? Pytań jest wiele, ale nie pozostają one bez odpowiedzi – oto krótki wstęp do elektromobilności:
Dlaczego świat skręca w stronę samochodów zasilanych energią elektryczną? Powodów jest wiele. Z jednej strony kończą się światowe zapasy ropy naftowej, a prąd można przecież wytwarzać w nieskończoność. Z drugiej strony – nagromadzenie aut spalinowych w ostatnich dziesiątkach lat negatywnie wpłynęło na jakość powietrza w miastach, a pojazdy elektrycznie nie emitują szkodliwych substancji. Po trzecie – auta zelektryfikowane są o lata świetlne bardziej nowoczesne, niż znane nam dotychczas samochody. Czas na zmianę.
Co wybrać – hybrydę czy auto elektryczne?
Można być zaskoczonym faktem, że w wielu statystykach samochody w pełni elektryczne (oznaczane skrótem BEV), są wrzucane do jednego worka z hybrydami typu plug-in (skrót PHEV) – łącznie stanowią pulę pojazdów elektrycznych poruszających się po drogach. Dlaczego tak jest? Ponieważ producenci i prawodawcy widzą potencjał w samochodach hybrydowych tego typu, które na krótkich dystansach (czyli w mieście, gdzie większość kierowców z nich korzysta) zachowują się tak, jak pojazdy czysto elektryczne.
Mając do wyboru samochód elektryczny lub hybrydę typu plug-in trzeba się zastanowić, w jaki sposób będziemy z nich korzystać – to właśnie nasze potrzeby, a nie fascynacja daną marką, czy technologią, powinny być decydującym czynnikiem. To dlatego, że chociaż oba rodzaje zelektryfikowanych pojazdów mają ze sobą wiele wspólnego, to jednak korzysta się z nich nieco inaczej i spełniają one potrzeby nieco innych kierowców.
Dla kogo jest samochód elektryczny? Z pewnością dla kierowcy, który porusza się głównie w mieście, pokonuje dziennie niewielki dystans, a co najważniejsze – ma możliwość regularnego ładowania akumulatorów. To oznacza, że w garażu w domu lub na parkingu podziemnym powinien mieć zainstalowany przyłącze typu wallbox o mocy co najmniej 11 kW – to minimalna wartość, aby korzystać z samochodu elektrycznego bez zmartwień.
Czas na wady takich aut. Do ich zakupu trzeba się przygotować (np. doprowadzając właśnie instalację elektryczną do garażu i kupując wallbox), nie jest łatwo o ich „tankowanie” w miejscu pracy, a jazda w trasie nadal bywa pełna wyrzeczeń – poruszając się z taką prędkością, jak autem spalinowym, zasięg „elektryka” spada zazwyczaj o połowę, a szybkie ładowanie jest możliwie co 50-150 km, bo mniej więcej takie odległości dzielą stacje ładowania. Ciągła myśl o szukaniu ładowarki to nic przyjemnego. Czas uzupełniania energii? W większości nowych „elektryków” to poniżej godziny, więc już całkiem nieźle.
Bardzo mocny rozwój aut w pełni elektrycznych sprawił, że są one dziś bardziej przystępne, ale jazda nimi nadal wymaga poświęcenia. Kierowcy w Polsce (i w Europie) pokonują każdego dnia mniej niż 50 kilometrów – tak wynika z oficjalnych statystyk – wystarczy więc wybrać hybrydę typu plug-in, która oferuje taki zasięg (np. Mitsubishi pokona ok. 55 km). Wtedy nie uruchamia się silnik spalinowy, auto nie wytwarza szkodliwych substancji, a jazda nim jest tak komfortowa jak samochodem w pełni elektrycznym.
Hybrydą plug-in jeździ się dokładnie tak, jak „elektrykiem”, ale ma ona dwie spore przewagi nad takimi autami. Po pierwsze – jej akumulatory można skutecznie naładować ze zwykłego domowego gniazdka. Zajmuje to kilka godzin w nocy, więc nie trzeba montować w domu kosztownych ładowarek. Po drugie – kiedy w akumulatorze będzie już za mało energii, aby kontynuować jazdę w trybie elektrycznym, uruchomiony zostanie silnik spalinowy, a pojazd nadal będzie dysponował (w trybie hybrydowym, bo auto odzyskuje energię z hamowania i silniki elektryczne nadal pomagają w rozpędzaniu) zasięgiem 600 km. Tego nie da kierowcy żaden samochód elektryczny.
Koszty jazdy – warto je dobrze policzyć
Od zawsze mówi się, że jazda „na prądzie” jest tańsza niż spalając benzynę i coś w tym jest, bo uśredniając, samochody elektryczne lub hybrydowe plug-in zużywają około 20 kWh energii elektrycznej na 100 km (to równowartość 6 zł). Ten sam dystans w aucie spalinowym będzie kosztował nas 6-8 razy więcej! Warto też pamiętać, że pojazdy zelektryfikowane tanieją (technologia staje się bardziej przystępna, a produkcja tańsza), ale nadal różnica istnieje – hybrydy plug-in są o ok. 10% droższe od benzynowych odpowiedników, a pojazdy elektryczne aż o 20-30%.
„Elektryki” generują większe oszczędności, ale pokonują mniejszy dystans i kosztują więcej niż hybrydy plug-in, dlatego to zakup tych drugich zwróci się szybciej. Na stronie Mitsubishi, które od lat jest jednym z liderów sprzedaży aut tego typu, jest kalkulator, z którego łatwo się można dowiedzieć jakie oszczędności da przesiadka z auta spalinowego, na hybrydowe Eclipse Cross PHEV – w tym przypadku zaoszczędzilibyśmy około 30 tys. zł w trzy lata. Sporo.
Oszczędność, wynikającą z posiadania auta hybrydowego plug-in, można jeszcze zwiększyć – np. wyposażając swój dom w panele fotowoltaiczne. Dzięki temu nie tylko nie musimy płacić za prąd, którym ładujemy samochód, ale przede wszystkim mamy pewność, że poruszamy się przy wykorzystaniu zielonej energii, którą wyprodukowała nasza domowa minielektrownia słoneczna. Z roku na rok coraz większa liczba kierowców przekonuje się, że dbanie o środowisko i o czyste powietrze to temat ważny dla nas wszystkich. Wielu spodoba się więc fakt, że kupując hybrydowe Mitsubishi otrzymuje się zniżkę na instalację fotowoltaiczną marki HelloVolt. To spora zachęta!
Czy z naszego tekstu wprost wynika, że hybryda plug-in jest lepszym wyborem, jeżeli szukamy samochodu zelektryfikowanego? Pewnie tak, bo zgadza się to z rzeczywistością – jeżeli chcemy poruszać się w trybie elektrycznym, płacąc małe rachunki za prąd (lub nie płacąc ich wcale), ale jednocześnie nie chcemy rezygnować z wolności, jaką daje szybkie tankowanie auta w przypadku dalekich podróży, hybryda plug-in będzie najlepsza. Co ważne, wybierając takie auto jak Mitsubishi Eclipse Cross PHEV nie musimy mieć innego pojazdu w rodzinie, bo to samochód elektryczny i spalinowy w jednym nadwoziu, natomiast auta w pełni elektryczne – trzeba traktować jako drugie-trzecie w rodzinie. Dziś wybór jest więc oczywisty.
Źródło: www.wp.pl