Ratownicy w Autosanie

Krzysztof Moska i Leszek Sobik, duet znanych biznesmenów, kupił 40 proc. akcji producenta autobusów. Syndyk jest dobrej myśli

Ledwie grupa Zasada sprzedała Grzegorzowi Tarnawie za symboliczną kwotę udziały w Autosanie, producencie autobusów z ponad 180-letnią historią, a już pojawili się nowi inwestorzy: Krzysztof Moska i Leszek Sobik. Razem mają 40 proc. udziałów. — Chcę, żeby zakład działał i produkował autobusy. I nie tylko — mówi Krzysztof Moska.

W wypowiedzi dla portalu eSanok. pl zapewnia, że „nie chodzi mu tylko o zysk”. — Zrobiliśmy to nie tylko po to, żeby zarobić. Patrząc na stan polskiego przemysłu motoryzacyjnego, chcemy pomóc Autosanowi, który jest jego ikoną — podkreśla Krzysztof Moska. Jego zdaniem, w Autosanie jest potrzebna gruntowna restrukturyzacja, bez której fabryka nie jest w stanie pracować. Ale zanim rozpocznie działania, chce zobaczyć, na czym stoi.

— Najpierw konieczna jest inwentaryzacja zadłużenia i majątku. Dziś mówi się o 35 mln zł długu i 60 mln zł wartości firmy. Gdy poznam dokładne kwoty, będę mógł powiedzieć, czy będę inwestować w spółkę i ile — mówi Krzysztof Moska.

Swoi ludzie

Obaj inwestorzy są w regionie doskonale znani. Leszek Sobik to właściciel firmy Sobik z Bielska-Białej, produkującej nabiał, w tym Osełkę Górską. Krzysztof Moska jest prezesem Zakładu Tworzyw Sztucznych Gamrat z Jasła. Panowie Moska i Sobik mają łącznie po ponad 40 proc. w Lenteksie (właściciel Gamratu) i Plast-Boksie. Leszek Sobik ma jeszcze 4,5 proc. akcji Mr Hamburger, a Krzysztof Moska — ponad 34 proc. Prymusa.

Cień dawnej potęgi

Autosan działa od 183 lat. Zaczynał od produkcji m.in. na potrzeby przemysłu naftowego i gorzelniczego, a w 1894 r. był największym producentem kolejowych wagonów osobowych i tramwajów. W czasach świetności z zakładu, w którym pracowało 8 tys. osób, wyjeżdżało 4,5 tys. autobusów rocznie. Po trwającej od kilku lat restrukturyzacji spółka zatrudnia 450 osób.

Z ostatniego dostępnego w KRS raportu za 2011 r. wynika, że miała 105,1 mln zł przychodów i 14,2 mln zł straty netto. W 2012 r. liczyła na poprawę sytuacji, bo miała dwa duże kontrakty z zarządem transportu miejskiego w Lublinie i Rzeszowie. Autosan nie dostarczył jednak pojazdów do Lublina na czas i dostał 1,3 mln zł kary. W tym roku wyprodukował przed czasem 20 autobusów dla Rzeszowa, ale miasto nie spieszyło się z odbiorem i producent stracił płynność finansową.

Krzysztof Moska to znany inwestor giełdowy, który 5-procentowe progi przekraczał w spółkach z sektora tworzyw sztucznych i włókienniczego: Protektorze, Lubawie, Sanwilu, Ergu czy Hygienice. Nie wszystkie plany realizuje: nie stworzył Grupy 3L (Lubawa, LZPS Protektor i Lentex), zainwestował w Polskie Jadło i chciał z prezesem Janem Kościuszką budować sieć fast foodów z polskimi daniami, ale się wycofał. Ma też na koncie sukcesy. Lentex, który przynosił straty, od kilku lat regularnie zarabia. Syndyk jest zadowolony z nowych współwłaścicieli.

— To dobra wiadomość, że człowiek, któremu dobrze wiedzie się w biznesie, kupił akcje Autosanu, bo wie, jak zrestrukturyzować firmę — zapowiada Ludwik Noworolski, syndyk Autosanu.

Syndyk w akcji

Na razie fabryka wróciła do stanu sprzed ogłoszenia upadłości likwidacyjnej we wrześniu.

— Pracuje 385 osób, 96 jest na urlopach lub zwolnieniach. Wczoraj komitet kredytowy banku zgodził się na przedłużenie linii kredytowej. Mamy potwierdzone zamówienia klientów sprzed ogłoszenia upadłości, czyli na 10 autobusów. Z kraju napływają pytania o kontynuację działalności. Odpowiadamy na nie twierdząco i liczymy, że zaowocuje to zamówieniami, i to szybkimi, bez przetargów. Do końca roku mamy co robić. Na początku listopada liczę na podpisanie kontraktu na dostawę autobusów na Bliski Wschód. Podpisałem list intencyjny, czekam na podpis drugiej strony — mówi Ludwik Noworolski. Kontrakt poza UE to szansa dla Autosanu, który nie produkuje autobusów z silnikami spełniającymi normy Euro 6.

W UE zaczną one obowiązywać od 1 stycznia 2014 r. W ostatni piątek syndyk zawarł porozumienie ze związkami zawodowymi w Autosanie. Teraz wszyscy pracownicyotrzymują wypowiedzenia. W ten czwartek z Autosanu wyjdzie pismo do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych o wypłatę zaległych wynagrodzeń za lipiec, sierpień, wrzesień i październik.

— Do 25 listopada zamierzam zawrzeć umowy o pracę ze wszystkimi, dla których jest miejsce w firmie. Chcę, żeby pracownicy, z którymi nie podpiszę umów, wykorzystali urlop na szukanie pracy. Umowy wygasają 30 listopada — twierdzi syndyk. Ma doświadczenie w przemyśle. Od stycznia reanimuje Fabrykę Maszyn w Leżajsku, producenta betoniarek. Spółka prowadzi produkcję.

Przed upadłością resort skarbu kilkakrotnie próbował sprzedać pakiet akcji, cena spadła do 500 tys. zł, ale chętnych odstraszało 17 mln zł długu. Syndyk wystawił w maju zakład, już bez długu, za 24,5 mln zł. Nie było chętnych. Trwa sprzedaż aktywów niezwiązanych z produkcją.

OKIEM EKSPERTA

Czekamy na branżowego

ALEKSANDER KIERECKI

redaktor naczelny portalu Infobus.pl

Kibicowałem, by inwestorem Autosanu została firma Wawrzaszek ISS, producent pojazdów specjalnych z Bielska-Białej. Polska jest jedną z potęg europejskich w tej branży, mamy dużo rodzinnych firm z rozbudowaną siatką eksportową, bo polski rynek byłby dla nich za mały. Taki inwestor byłby gwarancją sukcesu. Z inwestorem spoza branży, który chce włożyć pieniądze w dobry biznes, sprawa jest trudniejsza. Autosan to nie kura, która od razu będzie znosić złote jaja. Ma dług, który trzeba będzie spłacić — być może ze sprzedaży maszyn. Trzeba zainwestować w technologię, by autobusy spełniały normę Euro 6. Popyt na autobusy w Polsce pojawi się dopiero za dwa lata, kiedy spłyną unijne fundusze na dofinansowanie zakupu autobusów ekologicznych. Może się okazać, że nie wystarczy zaoferować pojazdy z silnikiem Diesla, trzeba będzie zainwestować w technologię produkcji autobusów z napędem alternatywnym. Nie wiem, czy nowi współwłaściciele zdają sobie sprawę z potrzeb inwestycyjnych i czy będą skłonni wyłożyć pieniądze.

Puls Biznesu, Małgorzata Grzegorczyk