Polska nie może się doliczyć kilku milionów samochodów…

Nawet kilka milionów samochodowych „martwych dusz” straszy w systemie ewidencji CEPiK. Na posprzątanie tego chaosu są pieniądze od kierowców, ale MSW wspiera nimi resort finansów

Ile samochodów mają Polacy? Pytanie banalne, ale odpowiedź wystawia nas na pośmiewisko w Europie. Bo nie możemy się doliczyć… kilku milionów samochodów!

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego na koniec 2012 r. w Polsce zarejestrowanych było 24 mln 875,7 tys. pojazdów samochodowych, czyli aut osobowych, ciężarówek, autobusów, motocykli i ciągników (także rolniczych).

Te dane GUS podaje za systemem CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców), za który odpowiada Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

Właściciele pojazdów samochodowych, które poruszają się po drogach publicznych, mają obowiązek wykupić polisę OC. A z danych Komisji Nadzoru Finansowego o rynku ubezpieczeniowym wyłania się diametralnie odmienny obraz stanu naszej motoryzacji.

Według KNF na koniec 2012 r. w Polsce wykupionych było 19 mln 235,7 tys. polis OC dla pojazdów mechanicznych.

Różnica to ponad 5,6 mln pojazdów samochodowych!

Część kierowców łamie przepisy i nie kupuje OC? Część tak, ale nie aż tylu. Według Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego bez OC jeździ około 250 tys. kierowców.

Na dodatek w ciągu dekady od uruchomienia przez MSW systemu CEPiK samochodowych „martwych dusz” przybywa lawinowo.

Na koniec 2003 r. różnica pomiędzy liczbą polis OC dla pojazdów mechanicznych i liczbą pojazdów samochodowych zarejestrowanych w Polsce (wtedy za te dane odpowiadało Ministerstwo Transportu) wynosiła niespełna 3,4 mln sztuk.

Kolejny skandal z CEPiK wybuchł w związku z ustawą o kierujących pojazdami, która miała obowiązywać od stycznia, ale kilka tygodni przed wejściem w życie nowych przepisów Sejm w wielkim pośpiechu je znowelizował i odłożył o trzy lata wprowadzenie przepisów o zaostrzeniu rygorów dla początkujących kierowców (będą musieli jeździć wolniej, a po trzech wykroczeniach stracą prawko). Bo wg Ministerstwa Transportu z nowymi przepisami nie poradziłby sobie CEPiK.

Bubel za miliard

Od 2003 r. do połowy 2011 r. pieniądze za budowę i utrzymywanie CEPiK dostawała firma Asseco Poland. Teraz zarabia na tym Centralny Ośrodek Informatyki (COI) stworzony i nadzorowany przez MSW.

Jesienią 2012 r. resort spraw wewnętrznych ujawnił, że w ciągu poprzednich miesięcy doszło do kilkunastu awarii systemu CEPiK, które powodowały przerwy w pracy rejestrów. Po analizach MSW oceniło, że system jest „awaryjny, nienowoczesny i zbyt kosztowny”.

Do tego czasu na budowę i obsługę CEPiK kierowcy wyłożyli już ok. 1 mld zł ściąganych w postaci tzw. opłaty ewidencyjnej. Np. za wydanie prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego, zalegalizowanie tablic rejestracyjnych i naklejkę kontrolną na szybę na konto Funduszu CEPiK wpływa po 0,5 zł. Za wpis przedłużający ważność dowodu rejestracyjnego Fundusz CEPiK inkasuje 1 zł, a równowartość 1 euro (ponad 4 zł) – od zawarcia umowy OC.

W tym roku z takich opłat Fundusz CEPiK miał zebrać ponad 103 mln zł i po odliczeniu wydatków zachować na koniec roku 82 mln zł. Faktycznie zgromadzi prawie dwa razy więcej: według projektu budżetu na 2014 r. na początku przyszłego roku będzie miał na kontach ponad 154 mln zł gotówką. Na koniec przyszłego roku Fundusz CEPiK ma mieć jeszcze 132,1 mln zł. I powierzy je w zarząd Ministerstwu Finansów.

Czy nie lepiej te pieniądze wydać na naprawę samochodowej ewidencji? „Modernizacja została już rozpoczęta na podstawie umowy z 27 września 2013 r. zawartej między MSW i COI dotyczącej projektu CEPiK 2.0” – poinformowało nas biuro prasowe resortu spraw wewnętrznych. Dodało, że te prace zaplanowano na lata 2013-16 i będą kosztować do 150 mln zł brutto.

MSW twierdzi też, że kwoty, które Fundusz CEPiK przekaże w zarząd Ministerstwu Finansów, nie stanowią nadwyżki, lecz są gromadzone na modernizację systemu.

„Zdeponowanie środków Funduszu CEPiK na rachunkach Ministerstwa Finansów zapewnia większą płynność środków publicznych i pozwala skuteczniej zarządzać zobowiązaniami publicznymi” – stwierdza MSW.

Martwe prawo

Czy po kosztownej modernizacji CEPiK z ewidencji znikną miliony samochodowych „martwych dusz”? – Być może konieczne są zmiany w prawie – uważa Wojciech Drzewiecki, szef firmy Samar.

Według Kodeksu drogowego, kupując, sprzedając auto lub zmieniając nadwozie czy silnik, kierowcy są zobowiązani poinformować o tym urząd komunikacyjny. To przepis martwy, bo kierowcy praktycznie nic nie grozi, jeśli go złamie. Ryzykuje dopiero wtedy, gdy policjant nabierze podejrzeń co do wpisów w dowodzie rejestracyjnym.

– Kwestie związane z rozbieżnościami danych zawartych w CEPiK w związku z niespełnianiem przez pewien odsetek obywateli obowiązku zawartego w ustawie Prawo o ruchu drogowym były wielokrotnie sygnalizowane przez byłe MSWiA oraz obecne MSW – przyznawała była rzeczniczka MSW Małgorzata Woźniak. I podkreślała: – Przepis ten pozostaje w gestii ministra transportu.

Wprowadzenie grzywien dla kierowców, którzy nie poinformują o sprzedaży czy zakupie auta, proponowało Ministerstwo Środowiska w projekcie nowelizacji ustawy o recyklingu samochodów. Ale podczas konsultacji Ministerstwo Transportu sprzeciwiło się sankcjom, tłumacząc to dyskusjami w UE o uproszczeniu rejestracji używanych aut. A wiceminister finansów Maciej Grabowski bez wyjaśnień uznał za niezasadne karanie grzywną kierowców, którzy nie informują o zakupie lub sprzedaży auta. Tymczasem według ocen firm zajmujących się recyklingiem aut około 80 proc. aut w Polsce złomuje się w szarej strefie i fiskus traci na tym fortunę.

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, Andrzej Kublik

http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,14765001,Polska_nie_moze_sie_doliczyc_kilku_milionow_samochodow.html