Przemysł motoryzacyjny przechodzi wiele zmian dotyczących stosowanych materiałów, długości serii i organizacji produkcji. Wymaga to podjęcia szeregu działań, które łatwiej zrobić współpracując z firmami, które przeszły je wcześniej. I nie muszą to być firmy z tej samej branży – uważa Luk Palmen, prezes InnoCo oraz manager klastra Silesia Automotive.
Jakie zmiany zachodzą w polskim przemyśle motoryzacyjnym?
– Polskie firmy wkraczają w nową erę motoryzacji, także firmy produkujące części. Powoli przechodzimy z czasów kiedy z zachodu dostarczano wszystkie informacje i rysunki, a my w Polsce mieliśmy tylko wykonać i dostarczać. Teraz wchodzimy w okres kiedy będziemy otrzymywali zadania, zlecenia będą dotyczyły znalezienia odpowiedniego rozwiązania danej części – obniżenia wagi komponentu, wykorzystania nowych powłok z nanomateriałów.
To są pewne zadania technologiczne, które wymagają prac badawczo – rozwojowych. Klienci coraz bardziej przerzucają ryzyko technologiczne na nasze firmy. Z drugiej strony, w tej chwili kompetentną i dość tanią siłę roboczą mamy w Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech. Natomiast w Polsce z uwagi na pewną koncentrację przemysłu motoryzacyjnego w województwach małopolskim, śląskim i dolnośląskim szuka się partnerów do współpracy przy nowych projektach technologicznych. Wejść w nowe projekty technologiczne po wieloletniej pracy w procesach wykonawczych to dość duże wyzwanie, bo nagle musimy sami znaleźć rozwiązania i po drodze możemy robić błędy. Znalezienie partnerów, którzy już przeszli przez podobne procesy pozwala zmniejszyć skalę tych błędów i ich koszty.
Kolejna zmiana to odchodzenie od wielkoseryjnej produkcji. Teraz pojawiają się zapytania o serie liczące dziesiątki czy setki tysięcy, a nie miliony sztuk. W tej sytuacji przechodzimy od linii technologicznych w stronę gniazd produkcyjnych, a doświadczenie w pracy w systemie gniazd produkcyjnych mają w naszym regionie firmy zajmujące się budową maszyn górniczych. Dlatego zorganizowaliśmy konferencję pozwalającą spotkać się przedstawicielom obu branż. Szukamy doświadczeń, które można zastosować w motoryzacji. Wcześniej spotkaliśmy się z firmami, które zaczynają się interesować zastosowaniem kompozytów w motoryzacji i zaprosiliśmy ekspertów z obszaru budowy jachtów, szybowców, bo oni mają doświadczenie w posługiwaniu się tymi materiałami.
Zmiana materiałów już ma miejsce, popatrzmy na kompozyty stosowane w BMW i3, i8, które są produkowane od początku tego roku w Lipsku. BMW wyznacza właśnie nowe trendy technologiczne na kolejne 15 – 20 lat. To sygnały dla nas, że kończy się okres produkowania prostych, rutynowych komponentów dla motoryzacji i musimy wchodzić w warstwy o zwiększonej wartości dodanej. To oznacza specjalizację, różnorodność i nabywanie kompetencji.
Czy polskie firmy są na to gotowe?
– Półtora roku temu zrobiliśmy analizę wśród 40 małych firm z branży motoryzacyjnej, pracujących z elementami metalowymi i pytaliśmy je na ile w swoich przyszłych działaniach będą uwzględniali kompozyty, nanotechnologie. Na 40 firm 36 stwierdziło, że nie będzie się zajmować nowymi materiałami, ale poszuka nowych zamówień w branży AGD, a więc dalej pozostanie w sferze prostych, finalnych produktów metalowych, bojąc się, że nie nadążą za nowymi materiałami. To jest sygnał niepewności, ostrożności. Są jednak firmy które czują się gotowe do wejścia w nowe technologie. Zadaniem sektora jest teraz kreowanie uwarunkowań, pozwalających na uzyskanie odpowiednich kompetencji inżynierskich, poznania możliwości projektowania, obróbki materiałów, wykorzystania ich i dostarczenie pierwszych prototypów. Na platformie Silesia Automotive patrzymy na możliwości zbierania tych pojedynczych firm, wokół których poprzez różne relacje i kontakty budujemy małe sieci współdziałania, które dalej rozwijają swoje projekty w kontaktach bilateralnych.
Jaka jest przyszłość segmentu. Skoro w waszym badaniu większość firm zapowiedziała szukanie możliwości gdzie indziej?
– Przyszłość leży w grupie, która potrafi wbić się w nisze rynkowe na skalę międzynarodową. To nie tylko dotyczy motoryzacji w Polsce, ale całej polskiej gospodarki. Nie powinniśmy myśleć w kategoriach masowych, a raczej szukać nisz rynkowych, w które jesteśmy w stanie wejść i wykreować silne pozycje. Są takie obszary i takie możliwości. Świadczy o tym choćby stworzenie działów badań i rozwoju przez firmy takie jak Brembo czy TRW. Zaczyna się tu kreować pewną wiedzę i walory regionu zaczynają być dostrzegane także za granicą. W tej chwili jedna z firm motoryzacyjnych rozważa ulokowanie swojego lokalnego projektu rozwojowego już nie w Niemczech, ale w Polsce. Na razie szczegółów nie mogę ujawnić.
AUTOR: WNP.PL (PIOTR MYSZOR)