Oszustwa ADAC: zaufanie nie do odbudowania

Afery z nie­miec­kim au­to­mo­bil­klu­bem ciąg dal­szy. Oka­zu­je się, że człon­ko­wie ADAC nie tylko do­pusz­cza­li się oszustw w ple­bi­scy­cie na naj­lep­sze auto roku i de­frau­do­wa­li ma­ją­tek or­ga­ni­za­cji. Zda­niem jed­ne­go z pra­cow­ni­ków kon­cer­nu opo­niar­skie­go „usta­wia­li” nawet testy opon. Z racji na świa­to­wą re­no­mę nie­miec­kie­go sto­wa­rzy­sze­nia, spra­wa bul­wer­su­je nie tylko Niem­ców.

Nazwa ADAC zo­sta­ła przed­sta­wio­na w nie­ko­rzyst­nym świe­tle po raz pierw­szy ponad trzy ty­go­dnie temu. To wła­śnie wtedy cały świat obie­gła in­for­ma­cja mó­wią­ca o tym, że Niem­cy „usta­wi­li” kon­kurs na auto roku, w któ­rym zwy­cię­żył Volks­wa­gen Golf siód­mej ge­ne­ra­cji. Na czym po­le­ga­ło oszu­stwo? Cho­dzi­ło o licz­bę osób gło­su­ją­cych. Człon­ko­wie nie­miec­kiej or­ga­ni­za­cji upie­ra­li się, że w ple­bi­scy­cie wzię­ło udział 290 ty­się­cy kie­row­ców. Fak­tycz­nie licz­ba ta mogła być nawet kil­ku­krot­nie niż­sza, a więc resz­tę gło­sów sfin­go­wa­no.

Auto roku? Wszyst­ko można kupić

Z in­for­ma­cji, do któ­rych do­tar­li dzien­ni­ka­rze m.in. „Süddeut­sche Ze­itung” wy­ni­ka, że po­dob­ne fał­szer­stwa pod­czas or­ga­ni­za­cji kon­kur­su na auto roku miały miej­sce rów­nież w la­tach ubie­głych. Zda­niem nie­miec­kich me­diów o pa­to­lo­gicz­nym za­cho­wa­niu za­de­cy­do­wa­ło dzia­ła­nie pro­ste­go me­cha­ni­zmu. Po­nie­waż wy­so­ka po­zy­cja w ple­bi­scy­cie ADAC za­pew­nia pre­stiż i sta­no­wi świet­ną re­kla­mę dla pro­du­cen­tów, ci byli go­to­wi za­pła­cić za „usta­wie­nie” wy­ni­ków.

Po­cząt­ko­wo przed­sta­wi­cie­le nie­miec­kie­go au­to­mo­bil­klu­bu zi­gno­ro­wa­li do­nie­sie­nia o nie­pra­wi­dło­wo­ściach. Gdy oka­za­ło się, że echa afery nie cich­ną, zde­cy­do­wa­li się na pod­ję­cie pierw­sze­go kroku. W ofi­cjal­nym ko­mu­ni­ka­cie po­in­for­mo­wa­li opi­nię pu­blicz­ną, że od­po­wie­dzial­ny za fał­szo­wa­nie wy­ni­ków był dy­rek­tor ds. ko­mu­ni­ka­cji.

Spra­wę miał za­mknąć fakt, że zre­zy­gno­wał on z peł­nio­nej funk­cji i od­szedł z or­ga­ni­za­cji. Wska­za­nie kozła ofiar­ne­go nie oka­za­ło się sku­tecz­ną tech­ni­ką. Dys­ku­sja trwa­ją­ca nie tylko w me­diach, ale i wśród po­li­ty­ków spra­wi­ła, że au­to­mo­bil­klub zo­bo­wią­zał się do wy­ja­śnie­nia spra­wy. Czy to się udało? Jak na razie nie.

Rok 2014 zde­cy­do­wa­nie nie jest ro­kiem ADAC. Spra­wa z „usta­wia­niem” kon­kur­su na sa­mo­chód roku sta­no­wi­ła jed­nie przed­smak i ewi­dent­nie otwo­rzy­ła pusz­kę Pan­do­ry. Nie­dłu­go póź­niej dzien­ni­ka­rze ujaw­ni­li nie­pra­wi­dło­wo­ści po­ja­wia­ją­ce się w ra­mach sa­mych struk­tur au­to­mo­bil­klu­bu. Naj­waż­niej­sze osoby w or­ga­ni­za­cji m.in. wy­ko­rzy­sty­wa­ły he­li­kop­te­ry ra­tow­ni­cze do służ­bo­wych i pry­wat­nych po­dró­ży oraz z ge­stem wy­da­wa­ły środ­ki zgro­ma­dzo­ne na kon­tach ADAC. Po­dej­rze­nia budzą rów­nież in­te­re­sy au­to­mo­bil­klu­bu w Tur­cji, które dla więk­szo­ści kon­tra­hen­tów za­koń­czy­ły się po­tęż­ny­mi dłu­ga­mi.

Ko­lej­na od­sło­na afery zo­sta­ła ujaw­nio­na kilka dni temu. Dzien­ni­ka­rze „Süddeut­sche Ze­itung” na­pi­sa­li ob­szer­ny tekst o tym, jak nie­miec­ki au­to­mo­bil­klub wy­ko­rzy­stu­je ofe­ro­wa­ną człon­kom pomoc dro­go­wą do mak­sy­ma­li­zo­wa­nia zy­sków pły­ną­cych ze sprze­da­ży. Pra­cow­ni­cy ADAC ze­zna­wa­li ano­ni­mo­wo, że na po­le­ce­nie zwierzch­ni­ków prze­sta­li na­pra­wiać auta, a za­czę­li czę­sto nie­po­trzeb­nie wy­mie­niać czę­ści. Aby zmo­ty­wo­wać me­cha­ni­ków do osią­ga­nia po­żą­da­nych wy­ni­ków, na­ło­żo­no na nich plany sprze­da­ży. Na siłę „wci­ska­no” kie­row­com m.in. aku­mu­la­to­ry, a wy­so­kość marży spra­wia­ła, że był to wy­jąt­ko­wo do­cho­do­wy in­te­res.

ADAC „usta­wia­ło” także testy opon

Wszyst­ko wska­zu­je na to, że ko­niec pro­ble­mów nie­miec­kie­go au­to­mo­bil­klu­bu jest jesz­cze da­le­ki i z całą pew­no­ścią afery nie uda się za­mieść pod dywan. Za­le­d­wie wczo­raj wy­pły­nę­ły ko­lej­ne, bul­wer­su­ją­ce fakty. Jeden z pra­cow­ni­ków kon­cer­nu pro­du­ku­ją­ce­go ogu­mie­nie ze­znał, że „ście­mą” są także re­no­mo­wa­ne testy opon prze­pro­wa­dza­ne przez ADAC przed każ­dym z se­zo­nów. Otóż część pro­du­cen­tów przed roz­po­czę­ciem eg­za­mi­nu otrzy­my­wa­ła in­for­ma­cje do­ty­czą­ce typu kon­tro­lo­wa­nej opony oraz wa­run­ków, w któ­rych spraw­dzian bę­dzie prze­bie­gał.

Firmy bar­dzo chęt­nie wy­ko­rzy­sty­wa­ły nie­ofi­cjal­ne „wska­zów­ki”. Przy­go­to­wy­wa­ły ogu­mie­nie, które czę­sto cał­ko­wi­cie róż­ni­ło się od od­po­wied­ni­ków do­stęp­nych na rynku cy­wil­nym i było ide­al­nie do­sto­so­wa­ne do wa­run­ków testu.

Na­stęp­nie ze­staw sper­so­na­li­zo­wa­nych opon tra­fiał do wcze­śniej umó­wio­ne­go skle­pu, skąd ku­po­wa­li go przed­sta­wi­cie­le ADAC. Dzię­ki temu wy­śmie­ni­ty wynik eg­za­mi­nu sta­wał się wy­łącz­nie for­mal­no­ścią i ge­ne­ro­wał pro­du­cen­tom po­tęż­ne zyski. Kie­row­cy wie­rzy­li w praw­dzi­wość opi­nii nie­miec­kie­go au­to­mo­bil­klu­bu, przez co opony wy­róż­nio­ne w te­ście zni­ka­ły z półek skle­po­wych w oka­mgnie­niu.

Za­rzu­ty bez wąt­pie­nia są po­waż­ne, a kie­row­cy tracą za­ufa­nie do cer­ty­fi­ka­tów wy­da­wa­nych przez ADAC. Zda­niem dzien­ni­ka­rzy pu­blicz­nej te­le­wi­zji WDR i dzien­ni­ka „Süddeut­sche Ze­itung” tylko w ciągu ostat­nich dwóch ty­go­dni z człon­ko­stwa zre­zy­gno­wa­ło 60 ty­się­cy osób. Brak wy­ja­śnień i przede wszyst­kim zmian spra­wi, że licz­by te będą szyb­ko rosły. Nie­miec­ka le­gen­da po 111 la­tach ist­nie­nia padła na ko­la­na. Czy się pod­nie­sie? Czas po­ka­że. Za­ufa­nie łatwo stra­cić. Dużo trud­niej jest je od­bu­do­wać.

Autor: Kuba Brzeziński
Źródło: Onet