Strona główna AUTOMOTIVE Od nowego roku ceny samochodów pójdą w górę

Od nowego roku ceny samochodów pójdą w górę

Normy emisji spalin, wyposażenie, systemy bezpieczeństwa i relacja polskiej waluty do euro. To tylko niektóre z czynników wpływających na ceny aut – pisze „Rzeczpospolita”. Trochę miejscami rozmijając się z prawdą.

Dziennik zwraca uwagę m.in. na to, że od przyszłego roku unijne przepisy wymuszą na producentach montaż cyfrowego radia DAB, co wiąże się z koniecznością instalacji ekranu multimedialnego. „W tym zakresie wzrost ceny to przynajmniej o 1,5-2 tys. zł” – podaje.

„Sami producenci też nie próżnują i starają się przekonać klientów lepiej wyposażonymi samochodami. Standardem są LED-owe światła do jazdy dziennej, klimatyzacja, coraz częściej aktywny tempomat i system utrzymujący auto w pasie ruchu. Elektrycznie sterowane szyby i lusterka stały się oczywistością. To sprawia, że za kompakt zapłacimy przynajmniej 75-80 tys., a za limuzynę z segmentu D ponad 100 tys.” – zauważa gazeta.

Według „Rz” podwyżek na poziomie ok. 2-4 proc. można spodziewać się również w związku ze wzrostem kursu euro. „Ale jest jeszcze jeden powód: producenci samochodów w Europie muszą zmniejszyć średni poziom emisji CO2 na sprzedany samochód do 95 gramów” – zaznacza dziennik.

 

„To bardzo mało, gdyż w ub.r. średniej wielkości samochód rodzinny emitował 130-140 gramów. Za emitowaną nadwyżkę trzeba będzie płacić wysokie kary – 95 euro za każdy gram CO2, co może się przełożyć na kilka tysięcy euro za każdy samochód. Przynajmniej część tej kwoty producenci będą chcieli przerzucić na kupujących” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.

Od Interii:

„Rzeczpospolita” ma oczywiście rację co do tego, że ceny nowych aut pójdą w górę od nowego roku. Błędnie jednak upatrują przyczyn tych podwyżek. Takie rzeczy jak radio DAB to kwestie groszowe – do jego obecności nie jest wymagany ekran multimedialny, zdecydowana większość aut i tak go ma, a dekoder DAB często jest montowany w każdym egzemplarzu danego modelu, zaś klient dopłaca jedynie za odblokowanie tej funkcji. Natomiast pisanie, że „elektrycznie sterowane szyby stały się oczywistością”, jako jeden z powodów podwyżek cen, zakrawa już na śmieszność.

Nie jest też prawdą, że producenci muszą zmniejszyć emisję CO2 do 95 g/km – oni już w tym roku musieli to zrobić. I już obecnie sprzedawane samochody obarczone są karą 95 euro za każdy gram powyżej limitu. Dodajmy również, że limit dotyczy wszystkich pojazdów spalinowych, podczas gdy spełniają go jedynie auta z napędem hybrydowym typu plug-in. Przywoływany przez „Rzeczpospolitą” przykład pojazdu emitującego 130 g CO2/km przekłada się więc na nakładaną przez UE karę w wysokości około 15 tys. zł, którą producenci w większości przerzucają na klientów. Przyznacie, że to trochę większy koszt, niż seryjne elektryczne szyby oraz diodowe światła do jazdy dziennej.

Nowością w zakresie emisji od przyszłego roku jest natomiast wejście normy Euro 6d, która wymusza stosowanie jeszcze bardziej skomplikowanych układów oczyszczania spalin i to rzeczywiście może być przyczyną kolejnych podwyżek cen. A także okrojenia oferty niektórych modeli z wersji, których dostosowanie do nowych norm byłoby zbyt kosztowne i pracochłonne. Przyszły rok nie zapowiada się więc dobrze, zarówno dla koncernów motoryzacyjnych, jak i osób zainteresowanych kupnem nowego samochodu.

Źródło: www.interia.pl