Jaguar stawia na Polskę

Arkadiusz Miętkiewicz, dyrektor zarządzający JLR Polska: Nie ukrywam, że wołałbym, by nowa fabryka Jaguara/Land Rovera powstała u nas, ale na ulokowaniu jej na Słowacji także skorzystamy. Z pewnością Polacy będą stanowili znaczący odsetek pracowników zakładu w Nitrze, pojawią się także polscy dostawcy części i komponentów. Dzięki temu będzie to w pewnym sensie „nasz” lokalny zakład, co ułatwi prowadzenie działań marketingowych i sprzedaż aut obu marek w naszym kraju.

Paweł Janas, IBRM Samar: Zaskoczyła Pana decyzja o umieszczeniu fabryki firmy Jaguar/Land Rover na Słowacji, a nie w Polsce?

Arkadiusz Miętkiewicz, dyrektor zarządzający JLR Polska: Trochę tak. Choć za Słowacją przemawiała choćby skuteczność obserwowana w trakcie poprzednich, podobnych negocjacji, to nasz kraj miał szereg atutów. Dolny Śląsk, gdzie polskie władze oferowały inwestorowi tereny pod fabrykę, jest świetnie skomunikowany z Europą Zachodnią. Zakład znajdowałby się blisko siatki europejskich autostrad, blisko Niemiec, gdzie mieści się europejska centrala firmy i potężny rynek zbytu. Znacznie bliżej niż w przypadku Słowacji. Mamy ponadto bardzo dobrze wykwalifikowaną kadrę, znacznie większy od słowackiego rynek lokalny…

To dlaczego ostatecznie przegraliśmy?

Słowacy najpewniej obiecali inwestorowi wszystko, czego sobie zażyczył – ulgi podatkowe, wsparcie państwa, bezpłatne przekazanie terenów… Dla Polski warunki postawione przez inwestora musiały być nieopłacalne. To nie była przegrana, ale jak sądzę przemyślana strategia polskiego rządu.

Czy wypowiedzi wicepremiera Janusza Piechocińskiego, przedwcześnie sugerujące zwycięstwo Polski w staraniach o fabrykę, miały wpływ na decyzję inwestora?

Zapewne nie miało to wpływu decydującego, ale na pewno nie ułatwiło zadania stronie polskiej. Negocjacje prowadzi się w zaciszu gabinetów, a takie przedwczesne wypowiedzi mogą podważać zaufanie do partnera. Wiem, że centrala JLR w Niemczech była niezadowolona z ujawniania do mediów informacji o przebiegu negocjacji. Nie słyszałem natomiast o żadnych przeciekach ze strony rządu słowackiego.

Ulokowanie nowej fabryki w tej części Europy ułatwi działalność polskiemu przedstawicielstwu koncernu?

Nie ukrywam, że wołałbym, by nowa fabryka Jaguara/Land Rovera powstała u nas, ale na ulokowaniu jej na Słowacji także skorzystamy. Z pewnością Polacy będą stanowili znaczący odsetek pracowników zakładu w Nitrze, pojawią się także polscy dostawcy części i komponentów. Dzięki temu będzie to w pewnym sensie „nasz” lokalny zakład, co ułatwi prowadzenie działań marketingowych i sprzedaż aut obu marek w naszym kraju. W porównaniu z samochodami sprowadzanymi z Wielkiej Brytanii, spadną koszty transportu aut z fabryki do dealera w Polsce. Niektóre modele w naszych salonach pojawią się nieco szybciej.

A propos, co będzie produkowane na Słowacji?

Mówi się o kilku modelach i raczej będzie to Land Rover niż Jaguar. Media spekulowały, że w grę wchodzi na przykład nowy Defender. Moim zdaniem linia produkcyjna będzie elastyczna, to znaczy umożliwi produkcję jednego z kilku aut z gamy, w zależności od aktualnych potrzeb rynku europejskiego.

Nie mogłem nie rozpocząć naszej rozmowy od fabryki, ale jest też druga nowa informacja. Od lipca zastąpił pan Marcina Dąbrowskiego na stanowisku dyrektora zarządzającego spółki JLR Polska. Dlaczego doszło do tej zmiany?

O szczegółach związanych z powierzeniem mi nowych obowiązków nie mogę mówić.  Zapewniam jednak, że za decyzją tą nie kryje się żadna sensacja, a spółka importerska ma się bardzo dobrze. Było to po prostu „dobranie” człowieka do nowej koncepcji rozwoju JLR w Polsce. Właściciel uznał, że potrzeba menedżera o większym doświadczeniu w branży motoryzacyjnej. Chcę też podkreślić, że nadal jestem w stałym kontakcie z moim poprzednikiem.

To ciekawsze wyzwanie niż sprzedaż elektrycznych aut chińskiej marki BYD na Ukrainie i promowanie nad Wisłą autobusów na prąd tej marki?

Na Ukrainie sprzedaż nowych samochodów spadła z 600 tys. w 2008 r. do prognozowanych około 30 tys. w tym roku. . Biznes motoryzacyjny bardzo się w tym kraju zmarginalizował. Wierzę natomiast, że autobusy na prąd mają przed sobą przyszłość na całym świecie. Na razie wymaga to jednak kilku lat ciężkiej pracy. Moje plany obejmowały doprowadzenie do ulokowania fabryki elektrycznych autobusów BYD w Polsce. Mam nadzieję, że będą przez mojego poprzedniego pracodawcę, pana Krystiana Poloczka realizowane. Na marginesie chcę podkreślić, że nadal pozostaję z nim i z centralą BYD w Shenzhen w dobrych relacjach.

Mówił Pan o nowym spojrzeniu na strategię firmy…

To raczej tuning niż radykalna zmiana. Chcemy do 2016-2017 roku zwiększyć sprzedaż aut marek Jaguar i Land Rover do 2 tysięcy sztuk rocznie i osiągnąć 10-procentowy udział w krajowym rynku aut premium. Cel się zatem nie zmienił, tyle, że trzeba go zrealizować! Stawiamy także na poprawę jakości sieci dealerskiej. Do 2017 roku zostanie ona w pełni ujednolicona, wszystkie nasze obiekty będą spełniały te same standardy architektoniczne, a pracownicy przejdą cykl szkoleń dotyczących sprzedaży i zasad obsługi klienta. Wprowadzimy ponadto usługi typu door to door. Co to oznacza? Jeśli samochód będzie wymagał serwisowania, wystarczy skontaktować się z nami – odbierzemy go od klienta i po naprawie oddamy na parking pod domem.

Sieć dealerska będzie rosnąć?

Obecnie mamy 10 dealerów w największych miastach w Polsce. Już dziś szykujemy nową inwestycję w Warszawie, obiekt zostanie oddany do użytku w przyszłym roku. Chcemy otworzyć też kolejne dwa obiekty – w Szczecinie oraz w Lublinie lub Rzeszowie.

A strategia na najbliższe miesiące?

W tym roku planujemy sprzedać 1 350 samochodów, z tego trzy czwarte będą stanowiły auta marki Land Rover. Dzięki nowym modelom takim jak: Jaguar XE, Discovery Sport czy premierowemu SUV-owi Jaguarowi F-Pace, zamierzamy silniej wejść na rynek flotowy. Ze względu na braki w ofercie modelowej byliśmy do tej pory słabo na nim reprezentowani.  Pracujemy obecnie nad programem sprzedaży flotowej, przygotowujemy na zmiany jakościowe sieć dealerską.

Co będzie się działo z Aston Martinem, Lotusem i Caterhamem których sprzedażą także zajmują się spółki wchodzące w skład Grupy Marvipol?

Umowy z Lotusem i Caterhamem są – powiedzmy to – uśpione. Jeśli chodzi o Aston Martina to musimy uregulować kilka spraw. Szczegółów nie mogę ujawniać. Wiadomo, że będziemy poszukiwali w Warszawie miejsca na nowy salon tej marki. Obecny, przy ulicy Waszyngtona, będzie rozbudowywany pod kątem zwiększenia sprzedaży marek Jaguar i Land Rover.

I jeszcze jedno. Marvipol od dawna zapowiada wydzielenie ze swoich struktur działalności motoryzacyjnej i powołanie spółki MAutomotive. Czy znane są szczegóły tej operacji?

Mogę powiedzieć, że idea jest nadal żywa, ale nowych wiadomości nie mogę ujawnić. To decyzja strategiczna i musi zostać najpierw ogłoszona przez Marvipol na giełdzie.

samar.pl