Europa Centralna coraz mocniejsza w motoryzacji

Ciężar motoryzacyjnych inwestycji przesuwa się wciąż w stronę Europy Środkowej i Wschodniej, gdzie lokowane są kolejne nowe inwestycje i relokowana produkcja z zachodu. Na razie nadal naszym najmocniejszym atutem są niższe koszty pracy, firmy z regionu muszą jednak coraz aktywniej brać także udział w projektowaniu, badaniach i wdrażaniu nowych materiałów.

Mimo zapowiadanego niewielkiego wzrostu popytu na samochody w Europie fabryki aut wciąż pozostają w trudnej sytuacji, bo wciąż utrzymuje się nadprodukcja. – Kilka zakładów zamknięto, kilka relokowano. Obserwujemy nowe projekty w Europie środkowej. Najbardziej lukratywne projekty – Audi, Mercedes, BMW znajdą się jednak poza strefą Polski. Możemy się chwalić nową inwestycją Volkswagena w Polsce. Istotne jest natomiast to, że w Polsce, a zwłaszcza w jej południowej strefie znajduje się szereg dostawców i poddostawców, którzy zapewniają dostawy do całej Europy – mówi Luk Palmen, manager klastra Silesia Automotive.

Wśród planowanych inwestycji faktycznie najbardziej cieszy nas nowa fabryka Volkswagena we Wrześni, gdzie produkowane będą dostawcze Craftery. Oznacza ona zainwestowanie 3,3 mld złotych i około 3 tys. nowych miejsc pracy. Nie mniej ważne są jednak inwestycje Fiata w Tychach, gdzie po okresie zastoju ma trafić produkcja modelu 500Plus, czyli opartego na platformie Fiata 500 następcy Punto. Tu ilość nowych miejsc pracy jest znacznie skromniejsza (420 osób), ale wysokość inwestycji też jest znaczna 2,3 mln zł. Rozbudowę fabryki silników w Tychach zapowiedział General Motors, chcący umieścić tam nowe linie produkcyjne silników i skrzyń biegów – koszt inwestycji to 250 mln euro. Do olszyńskiej fabryki Michelin ma trafić część produkcji z zamykanego zakładu na Węgrzech. Resztę przejmie fabryka w Rumunii.

Sporo dzieje się także w rejonie naszej południowej granicy. Koncern Volkswagena postanowił nowego SUV dla Seata budować w zakładach Skody w czeskich Kvasinach. Na Słowację natomiast może trafić inne SUV koncernu – Lamborghini Urus. Do Trnavy trafi produkowany dotąd we Francji Citroen C3.

Jeszcze więcej aktywności wykazują koncerny na Węgrzech, gdzie General Motors zbudowało nową fabrykę silników, a Audi zakład, w którym mają powstawać modele TT oraz A3. Daimler zwiększa produkcję. Na Węgrzech dotyczy to modelu CLA, a w Rumunii skrzyń biegów. Kolejna rumuńska inwestycja to szwalnia poduszek powietrznych TRW w Roman.

Do gorszych informacji dotyczących regionu należy zaliczyć zawieszenie produkcji Fiata 500L w Serbii, redukcja o 25 proc. produkcji w fabryce Volkswagena w Kałudze w Rosji oraz zawieszenie planów rozbudowy fabryki General Motors pod St. Petersburgiem.

Skąd bierze się atrakcyjność naszej części Europy? Przede wszystkim z kosztów pracy. Według analiz firmy EY, przygotowanych w oparciu o dane OECD i Eurostatu koszt pracy w Europie Centralnej i Wschodniej jest o 75 proc. niższy niż w krajach „starej unii”. W unijnej „piętnastce” godzina pracy kosztuje średnio 38,3 dolara, podczas gdy w naszym regionie tylko 9,5 dolara. Wyższe są koszty pracy w Brazylii, zaliczanej wszak do krajów rozwijających się – wynosi on 11,7 dolara. Dla porównania w Chinach godzina pracy kosztuje 2,8 dolara.

Taka różnica kosztów powoduje, że inwestorom niestraszną są nawet znacznie mniej korzystne warunki prowadzenia biznesu. W Europie Środkowej i Wschodniej otwarcie nowego magazynu wymaga dwukrotnie więcej procedur niż w „starej unii”, trwa o połowę dłużej i jest o 47 proc. droższe w przeliczeniu na procent dochodu per capita.

Wygląda na to, że nie musimy bardzo żałować utraty prestiżowych inwestycji w budowę nowych aut, bo produkcja części okazała się znacznie ciekawszym biznesem. Tak przynajmniej sugeruje Euler Hermes, który stawiam producentów części wśród zwycięzców motoryzacji – wskazuje na wciąż rosnące marże firm tego segmentu, prognozując, że w roku 2015 marże operacyjne w firmach tej branży sięgną 7,5 proc.

Musimy brać pod uwagę, że na południu Polski aktywni są dostawcy powiązani w międzynarodowych łańcuchach dostaw, które są skomponowane w nawiązaniu do konkretnych projektów. Widząc duże, ciekawe projekty inwestycyjne w Europie Centralnej możemy być pewni, że dotyczą one częściowo także zakładów, dla których dziś pracują nasi dostawcy – mówi Luk Palmen. Przypomina jednak, że wciąż walka o nieprzerwane udowadnianie atrakcyjności naszych producentów pod względem sprawności i ceny. Nie chodzi o to żeby być najtańszym, ale najbardziej atrakcyjnym cenowo, czyli najlepiej skumulować koszty pracy, elastyczność produkcji, sprawność logistyki. – To sprawia, że cena, którą oferujemy jest atrakcyjna. To wciąż największe wyzwanie dla naszych firm. Optymalizacja produkcji, jakości, procesów produkcji, materiałów i nowej technologii jest potrzebna, żeby wygrać walkę o nowy projekt – wyjaśnia Luk Palmen.

Zdaniem Palmena kiedy firmy przenoszą produkcję aut w nowe miejsce lub przewidują nowe inwestycje to przede wszystkim zwracają się do swoich dotychczasowych, sprawdzonych dostawców i sprawdzają, czy są oni w stanie obsługiwać w nowej lokalizacji podobne projekty. – Musimy jednak brać pod uwagę, że decyzja o lokalizacji nowych projektów wiąże się także z udzieleniem komuś nowych zamówień, a to idzie już drogą konkursowo – przetargową. Staje do niego grupa, a potem ona we własnym zakresie decyduje, który jej zakład będzie wykonywał dane zlecenie. Każdy zakład walczy o nowy projekt w ramach własnej grupy a niekoniecznie rywalizuje z innym dostawcą w Niemczech – mówi Palmen.

Takie podejście powoduje zwiększenie wymagań względem zakładów. – Musimy udowadniać, że nie jesteśmy tylko wytwórcami, ale mamy odpowiednie kompetencje techniczne, umowy z uczelniami i jednostkami naukowymi, potrafimy szybko rozwiązać problemy, potrafimy radzić sobie z nowymi materiałami, mamy w zasięgu odpowiednią sieć poddostawców. W ramach Silesia Automotive staramy się budować takie relacje, pomagać znajdującym się w województwie śląskim dostawcom znajdować poddostawców. Już kilkakrotnie mieliśmy taką sytuację i zostawała nawiązana współpraca między firmami, które wcześniej nie wiedziały o swoim istnieniu – mówi Luk Palmen.

AUTOR:  WNP.PL (PIOTR MYSZOR)