Bieńkowska chce ostrzejszego nadzoru nad koncernami. Ale nie od razu

Skandal Volkswagena z oszukiwaniem klientów zatacza coraz szersze kręgi. Tymczasem do działania wzięła się milcząca do tej pory Komisja Europejska. Elżbieta Bieńkowska, odpowiedzialna za przemysł (jako Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług) chce tymczasowo odpuścić koncernom, ale potem zacząć kontrolować je skuteczniej i karać surowiej.

Według dobrze poinformowanych źródeł w Brukseli, na które powołuje się Automotive News, propozycja, którą ma zamiar przedstawić Bieńkowska wynika z realnej oceny sytuacji podległej jej komisji. Skandal Volkswagena (czyli montowanie przez koncern oprogramowania mającego na celu ukrycie podczas testów prawdziwej emisji trujących gazów przez silnikiwysokoprężne) uświadomił bowiem urzędnikom, że pewne ustalone normy są nierealne do spełnienia. Po drogach jeżdżą samochody, które emitują szkodliwe związki azotu w ilości 4-5-krotnie wyższej niż robią to w laboratoriach.

Elżbieta Bieńkowska chce więc tymczasowo odpuścić koncernom i dać im czas na opracowanie rozwiązań, które będą prawdziwie skuteczne. Ten okres, w którym tolerowano by przekroczenia do 60 proc. miałby trwać do września 2017 roku. Potem z kolei weszłyby w życie jeszcze surowsze normy. I jeszcze surowsze kontrole. Żarty by się skończyły, a koncerny miałyby czas, by wziąć ten fakt pod uwagę.

– Zaufanie publiczne zostało zawiedzione. Ochrona konsumentów jest zagrożona – powiedziała Bieńkowska na konferencji prasowej w Brukseli. – Jedynym sposobem na pokonanie tych zagrożeń jest działanie szybkie, wspólne, spójne i skuteczne.

Sprawą propozycji komisarz Bieńkowskiej zajmie się Komitet Techniczny UE dla Pojazdów Samochodowych (TCMV). Ma głosować nad wnioskiem we środę 28 października. Jeśli go odrzuci, sprawa trafi do stosownych ministerstw krajów członkowskich UE, bo sprawa jest według ekspertów polityczna, a nie techniczna.

Oszustwo Volkswagena i temat norm emisji trujących substancji oraz dwutlenku węgla jeszcze nie raz będą powodowały spory w Komisji Europejskiej i całej Unii. Część państw – głównie Niemcy i Francja – chcą bronić swojego przemysłu i swoich koncernów. Rozumieją ograniczenia, jakie powodują coraz surowsze normy, które są propozycjami urzędników, a nie inżynierów i specjalistów.

Źródło: Automotive News

wp.pl,