Niemiecka fabryka przejdzie na 4-dniowy tydzień pracy. Wszystko z powodu jednego modelu auta

Produkcja tego modelu spadła w ciągu dekady o 75 proc. Taki wskaźnik oznaczałby poważne kłopoty dla zakładu. Są jednak pomysły na jego ratowanie. Dostanie dwa nowe modele i czterodniowy tydzień pracy.

Volkswagen nadal jest jednym z hegemonów sprzedaży aut w Europie. Niemiecka marka po bolesnym dieselgate i jeszcze bardziej bolesnej pandemii wraca do gry. To jednak nie oznacza, że z finansowego punktu widzenia znajduje się w idealnej kondycji. Bo tak nie jest. Szczególnie że cały czas porusza się na drodze kosztownej transformacji w stronę elektryfikacji parku oferowanych pojazdów.

Fabryka Volkswagena w Wolfsburgu z nowymi modelami. Dostanie e-Golfa i T-Roca

Elektryfikacja oznacza poważne koszty. Aby móc jej podołać, Volkswagen szuka zatem oszczędności. Pierwszym z pól do oszczędzania jest zatem zmiana w zakresie produkcji. Niemcy z uwagi na wysokie koszty pracownicze i energii, chcą zmniejszyć jej poziom w ojczyźnie.

Pierwszy krok w tym kierunku został wykonany jeszcze w grudniu zeszłego roku. To wtedy Volkswagen Group dogadał się ze związkowcami i ustalił, że do 2030 r. ma prawo zwolnić w swoich niemieckich fabrykach nawet 35 tys. osób. Nawet, bo ostateczny poziom zwolnień będzie zależał od dynamiki sytuacji.

Teraz Volkswagen wykonuje kolejny krok. Planuje przyszłą produkcję modeli. Konkretnie chce przenieść montaż spalinowego Golfa do Meksyku. W zamian Wolfsburg dostałby zadanie produkowania elektrycznego Golfa i nowej generacji T-Roca. O takim kształcie zmian informuje agencja Reuters.

Nowe modele i... czterodniowy tydzień pracy. To pomysł na ratowanie etatów

Doniesienia brzmią optymistycznie? I tak, i nie. Tak, bo propozycje nowych modeli oznaczają możliwość dalszej działalności zakładu. Dalej będzie on zatrudniał pracowników. Nie, bo zmiany modelowe wymagają modernizacji. W ich czasie fabryka nie osiągnie pełnych mocy produkcyjnych. Po modernizacji z kolei może nie wymagać tak dużej załogi. To oznacza zwolnienia? Szefowa rady zakładowej w niemieckiej montowni w Wolfsburgu – Daniela Cavallo wpadła zdaniem Reutersa na inny pomysł.

Cavallo na czas przebudowy fabryki proponuje wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy. Rozwiązanie miałoby wejść w życie od 2027 r. To wtedy produkcja Golfa trafi do Meksyku. W ten sposób zakład z pracowniczego punktu widzenia miałby zostać przygotowany na zmiany, które czekają go do końca dekady. Zmiany i uratowanie maksymalnej liczby etatów. W sprawie kluczowa jest jednak jeszcze jedna kwestia.

Czemu produkcja Golfa musi zostać przeniesiona do Meksyku?

Pomysł odebrania spalinowego Golfa Wolfsburgowi wcale nie jest forsowany wyłącznie przez zarząd Volkswagena. To też pomysł, który popierają związkowcy. Powód jest oczywisty. Popyt na kompaktowy model z biegiem lat spada. W 2015 r. rocznie takich aut sprzedawało się milion. W 2024 r. nabywców znalazło już tylko 300 tys. egzemplarzy. W tym roku zbyt może natomiast spaść już do zaledwie 250 tys. sztuk.

Spadek sprzedaży Golfa o 75 proc. w ciągu dekady sprawia, że skupienie się na tym aucie nie daje zakładowi w Wolfsburgu stabilnej przyszłości. Z czasem fabryka trafiłaby na sam dół produkcyjnego rankingu VAG. To oznaczałoby dla niej naprawdę poważne problemy. Działania, które są planowane dziś, to zatem pomysł na zapobieganie pożarowi, a nie jego gaszenie.

Źródło: moto.pl