Amerykanie kupują coraz więcej nowych aut…

Koncerny samochodowe w USA nie nadążają z produkcją, bo Amerykanie kupują już tyle aut, co przed kryzysem. Wigoru nabrały też koncerny z Japonii, które zaczęły znowu zostawiać w tyle amerykańskich konkurentów.

W sierpniu Amerykanie kupili 1 mln 498 tys. nowych samochodów, prawie 13 proc. więcej niż rok wcześniej – poinformowała ekspercka firma Ward’s Auto.

Był to najlepszy miesiąc dla sprzedawców aut w USA od maja 2007 r., kiedy Stany Zjednoczone zbliżały się do kryzysu finansowego. Teraz znowu nie brakuje im klientów, bo Amerykanie po kilku latach zaciskania pasa chcą wymienić stary pojazd na nowe auto. I nie obawiają się wysokich rachunków za taki zakup, gdyż gospodarka USA wychodzi z kryzysu: bezrobocie spada, oprocentowanie kredytów samochodowych jest coraz niższe, a cena benzyny w sierpniu była najniższa od trzech lat.

Kierowcy grosza nie żałują

W sierpniu na zakup nowego auta Amerykanie wydali średnio 31 tys. 252 dol., prawie 1000 dol. drożej niż przed rokiem – wynika z danych eksperckiej firmy TrueCar.com. Zdaniem tej firmy była to rekordowo wysoka średnia cena za auto w USA, wyższa o 24 dol. od poprzedniego rekordu z grudnia 2012 r.

Przy tym popyt na nowe auta w USA jest tak duży, że koncerny mogą oszczędzić na promocjach. Według firmy doradczej Edmunds.com w sierpniu promocje na sprzedaż nowego auta w Stanach Zjednoczonych spadły do 2374 dol. z 2455 dol. w lipcu.

Amerykanie kupują coraz więcej aut, bo ich kraj wychodzi z kryzysu. Ale jednocześnie USA motoryzacyjny boom pomaga przezwyciężyć kryzys. Bo przybywa pracy w fabrykach samochodów i części samochodowych oraz u sprzedawców aut. Ford poinformował, że jego zakłady w Ameryce Północnej wykorzystują już 135 proc. swojego potencjału produkcyjnego (to oznacza pracę w godzinach nadliczbowych), a sześć z nich z pracuje na trzy zmiany.

Według badań firmy RBC Capital Markets w sierpniu 19 proc. sprzedawców aut w USA oceniła, że mają za małe zapasy aut na placach, podczas gdy w lipcu uważało tak 9 proc. dilerów, a w czerwcu tylko 4 proc.

A to sygnał, że w najbliższych miesiącach sprzedawcom samochodów w USA nie zabraknie klientów.

Do końca sierpnia Amerykanie kupili już 10, 6 mln nowych samochodów, o jedną dziesiątą więcej niż w porównywalnym okresie zeszłego roku – szacuje Ward’s Auto. I w całym 2013 r. kierowcy w USA kupią ok. 16 mln nowych pojazdów, jak w czasach przed kryzysem.

Japońska kontrofensywa

W zeszłym miesiącu wszyscy główni gracze na amerykańskim rynku motoryzacyjnym zanotowali dwucyfrowe wzrosty sprzedaży aut w skali roku. A z wyjątkową werwą o uznanie kierowców w USA walczą koncerny z Japonii, które długo borykały się ze skutkami rekordowego trzęsienia ziemi w Japonii w marcu 2011 r., a kilka miesięcy później z rekordowymi powodziami w Tajlandii.

Najszybciej nowych klientów w sierpniu zyskiwała Honda, zwiększając sprzedaż swoich aut o 27 proc., licząc roku do roku. Dzięki temu ten japoński koncern pod względem popularności wśród Amerykanów znowu wyprzedza tamtejszy koncern Chrysler, który jest kontrolowany przez włoskiego Fiata.

Jeszcze większe sukcesy notuje Toyota. W zeszłym miesiącu ten największy japoński koncern motoryzacyjny zwiększył w USA sprzedaż swoich aut o 23 proc., licząc rok do roku. Jednocześnie drugi miesiąc z rzędu Toyota sprzedała w Stanach Zjednoczonych więcej aut niż Ford.

Dzięki temu po raz pierwszy od marca 2010 r. Toyota znowu wyprzedza swojego amerykańskiego konkurenta na jego rodzimym podwórku i jest drugim co do wielkości graczem na rynku USA, ustępując jedynie General Motors.

Za gigantami z Japonii nie nadążają ich azjatyccy rywale z Korei Południowej. W sierpniu koncern Hyundai zwiększył sprzedaż w USA o 4,3 proc., licząc rok do roku, a koncern Kia – zaledwie o 0,3 proc.

Jeszcze gorszy był wynik Volkswagena. Niemiecki koncern jako jedyny producent popularnych aut zanotował w sierpniu spadek sprzedaży (o 5 proc. w skali roku) w Stanach Zjednoczonych. Koncern z Wolfsburga mógł się za to cieszyć, że jego luksusowa marka Audi zwiększyła sprzedaż w USA o 17 proc. w skali roku.

Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz