To, że w samochodach instaluje się urządzenia zdolne do współpracy ze smartfonami, pozwalające na np. słuchanie radia czy muzyki, nikogo już nie dziwi. Jednak producenci samochodów, oprogramowania oraz elektroniki użytkowej chcą więcej i liczą na milionowe zyski.
Zwykle myśląc o aucie podłączonym do sieci myślimy o np. odtwarzaniu muzyki z pamięci telefonu przez samochodowe głośniki. Ale tzw. „podłączone auto” to pojęcie znacznie szersze, to wejście w świat Internetu wszechrzeczy, w którym samochód nie tylko będzie kontrolował pracę podzespołów, ale, np. wymieniając dane z sąsiednimi samochodami podejmie decyzję o sposobie jazdy. Mamy już przykład pojazdu bez kierowcy skonstruowanego przez Google, który może bezpiecznie pokonać wskazaną trasę, jednak na razie nie ma przepisów sankcjonujących taką podróż.
Jak miałby wyglądać samochód w sieci? Po pierwsze kontaktowałby się ze smartfonem, choćby ze względu na obecność telefonu w sieci. Byłby centrum „samochodowego systemu nerwowego”, a wyposażony w odpowiednie aplikacje mógłby z autem współpracować, czy wręcz decydować o sposobie jazdy.
Inne rozwiązania to to np. systemy rozpoznające głos służące nie tylko prowadzeniu pojazdu, ale także np. dyktowaniu e-maili lub SMS-ów. Współpraca z systemami oferowanymi w chmurze pozwoliłaby na korzystanie z różnorodnych aplikacji, przy założeniu, że nie mogą absorbować kierowcy (współpraca z aplikacjami bez użycia rąk) – nawet jeśli oprogramowanie ma bezpiecznie prowadzić auto, kierowca musi w każdej chwili przejąć kontrolę. Kolejny krok to komunikacja między samochodami przekazująca np. informacje o zachowaniu auta przed nami (jak szybkość czy przyspieszenie).
Dodatkowo system analizowałby ruch uliczny i mógł np. zaproponować trasę alternatywną. inne aplikacje miałyby informować w razie potrzeby o stanie samochodu, a nawet monitorować stan zdrowia kierowcy. Dodatkowo, informacje napływające ze strony infrastruktury umożliwiałyby odpowiednią reakcję, czy uniknięcie wypadku – np. informując o trudnych warunkach czy karambolu na drodze.
Według części przedstawicieli przemysłu rozwiązań mobilnych w 2018 roku byłby to rynek wart 18 mld euro. Jest więc o co walczyć, ale ostatecznie o przyjęciu rozwiązań zadecydują kierowcy. A tu istnieje spory opór przed przekazywaniem komputerom kontroli na pojazdem.
AUTOR: WNP.PL (WGK)