Za pięć lat amerykański koncern samochodowy chce aż 90 proc. potrzebnych mu technologii informatycznych wytwarzać na własną rękę, choć niedawno 85 proc. tych technologii kupował od zewnętrznych dostawców.
Pod koniec tej dekady GM będzie nie tylko koncernem motoryzacyjnym, ale także informatycznym. Tą transformacją kieruje obecny szef GM Dan Akerson, który w przeszłości pracował w firmach telekomunikacyjnych i uważa, że duże koncerny muszą mieć własne technologie informatyczne, zamiast kupować je od zewnętrznych dostawców.
W tym tygodniu GM zapowiedział, że w ciągu dwóch lat zamknie 23 ośrodki danych na całym świecie i skonsoliduje ich działalność w dwóch nowych ośrodkach, budowanych już w amerykańskim stanie Michigan. Wzorowane będą one na centrach informatycznych firm Google i Facebook. Ich budowa będzie kosztować 230 mln dol., a ponadto koncern wyda po 158 mln dol. na wyposażenie obu ośrodków w superkomputery.
Dodatkowo przez ostatnie 1,5 roku GM otworzył w USA cztery „ośrodki innowacji”, które będą tworzyć oprogramowanie na użytek koncernu. GM ma nadzieje, że wydatki na informatykę zwrócą się z nawiązką. Po pierwsze, będzie można szybciej i sprawniej wykrywać defekty w autach, zwykle związane z wadliwymi częściami od kooperantów. Obecnie GM sprzedaje około 9 mln aut rocznie na całym świecie i wiele z nich ma takie same części. A to grozi gigantycznymi wydatkami na akcje wzywania właścicieli samochodów na kontrole i ewentualną wymianę wadliwych części.
Jednak dotąd regionalne przedstawicielstwa GM zajmowały się wykrywaniem defektów tylko na terenie swojej działalności i czasem nawet nie informowały o wykrytych problemach przedstawicielstw GM w innych częściach świata. Teraz dzięki skonsolidowaniu baz danych pozwoli na analizowanie problemów w autach GM jednocześnie na całym świecie i wczesne wykrywanie zdarzeń sugerujących możliwość pojawienia się defektów. Dzięki temu będzie można usuwać je szybciej niż dotąd, ograniczając skalę napraw samochodów i związane z tym wydatki.
GM nie wyklucza również, że dzięki superkomputerom z nowych ośrodków będzie można wykrywać nowe tendencje i rynki na globalnym rynku motoryzacyjnym, z wyprzedzeniem dostosowując się do oczekiwań kierowców. Superkomputery ułatwiają też konstrukcję nowych samochodów, bo w wirtualnej przestrzeni można wykonywać więcej symulowanych testów zderzeniowych, ograniczając liczbę realnych testów zderzeniowych, które kosztują po 350 tys. dol.
Według GM konkurencyjne koncerny samochodowe na własną rękę opracowują już 30 proc. wykorzystywanych technologii. Celem GM jest zaś opracowywanie za pięć lat na własną rękę aż 90 proc. technologii informatycznych potrzebnych temu koncernowi. Te zamiary są ambitne, bo niedawno GM samodzielnie nie monitorował nawet sieci własnych komputerów, jak skarżył się Akerson.
W rozbudowywanym dziale informatycznym GM pracować będzie 9 tys. ludzi, a dwie trzecie z nich koncern już zaangażował, szykując kadr wśród młody ludzi, którzy właśnie kończą studia.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz, qub, AP