Emisja norm spalin Euro 7 wejdzie w życie znacznie później, niż pierwotnie planowano. To efekt decyzji Parlamentu Europejskiego, który zdecydował się opóźnić przepisy to regulujące. Branża motoryzacyjna jednak wciąż nie jest usatysfakcjonowana nowym rozwiązaniem – pisze „Puls Biznesu”.
Nowe przepisy dotyczące norm emisji spalin Euro 7 wejdą w życie znacznie później. Parlament Europejski przyjął zmiany w tym zakresie. I tak dla samochodów osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 t nowa norma wejdzie w życie od 1 lipca 2030 r. (a nie od początku 2025 r., jak proponowała Komisja Europejska), natomiast dla autobusów i pojazdów ciężarowych – od 1 lipca 2031 r.
Zmian jest więcej
Zarazem PE przystał na propozycję KE dotyczącą poziomów emisji zanieczyszczeń (takich jak: tlenki azotu, cząstki stałe, tlenek węgla i amoniak) dla aut osobowych. Europarlamentarzyści zaproponowali też dodatkowy podział emisji na trzy kategorie dla lekkich samochodów dostawczych na podstawie masy – wskazuje „PB”.
Po zmianach pojawią się bardziej rygorystyczne limity. Obejmą jednak tylko autobusy i pojazdy ciężkie.
Pierwotnie KE szacowała, że do 2035 r. norma Euro 7 ma zmniejszyć emisję azotu z samochodów osobowych i dostawczych o 35 proc. w porównaniu z normą Euro 6, a także o 56 proc. w porównaniu z normą Euro IV dla autobusów i ciężarówek. W przypadku cząstek stałych emisja ma się skurczyć o 13 proc. w przypadku osobówek i o 39 proc. z autobusów i TIR-ów.
Branża niezadowolona
Propozycję KE oprotestowali przedstawiciele branży motoryzacyjnej. Wskazują, że nowa norma emisji spalin może doprowadzić do znacznego wzrostu produkcji pojazdów.
Euro 7 przyniesie marginalne korzyści. Znacznie większą poprawę można osiągnąć, zastępując starsze pojazdy na drogach UE wysoce wydajnymi modelami spełniającymi Euro 6/VI i równolegle przechodząc na napęd elektryczny – uważa Sigrid de Vries, dyrektorka generalna Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), cytowana przez „PB”.
Źródło: money.pl